Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
07/10/2017 - 09:55

Szarek o filmach (113): A Natural Woman, czyli „Fantastyczna kobieta” Sebastiána Lelio [ZWIASTUN]

Recenzujemy dla Was film tygodnia – „Fantastyczną kobietę” Sebastiána Lelio. Byliśmy. Widzieliśmy. Polecamy.

Fantastyczna kobieta (2017), reż. Sebastián Lelio
Hiszpania, Niemcy, USA, Chile 104', dramat

Recenzja: Pożegnać się ze zmarłym ukochanym to podstawowe prawo każdego człowieka. Ale nie Mariny Vidal (Daniela Vega), głównej bohaterki Fantastycznej kobiety (Una mujer fantástica, 2017) Sebastiána Lelio.

Film otwierają spienione przestrzenie wodospadu Iguazú – miejsce docelowe niedoszłej wspólnej wycieczki Mariny i Orlanda (Francisco Reyes), z którego wyłania się modelowo poprowadzony przez reżysera prolog. Jest randka – jest i kolacja w restauracji. Są tańce w kiczowatej dyskotece – jest i mieszkanie i łóżkowy finał. Ale spokojnie, z Mariny żadna tam pani na telefon. Orlando z kolei nie pozuje na podstarzałego pana szukającego weekendowych wrażeń za pieniądze. Choć dzieli ich znaczna różnica wieku, tworzą bliski i udany związek. Jednak tej samej jeszcze nocy Orlando każe Marinie zawieźć się do szpitala. Tam mężczyzna umiera...

„Dziwadło”, „chimera”, „babochłop”, „malowany pedał”, to tylko niektóre z komentarzy, którymi rzuca protagonistce prosto w twarz pogrążona w żałobie po nagłej śmierci ojca, brata i eksmęża rodzina. Na brutalnych słowach zresztą się nie kończy... Marina musi skonfrontować się nie tylko z wrogo nastawioną familią mężczyzny, głównie byłą żoną Sonią (Aline Küppenheim) i synem Brunem (Nicolás Saavedra), ale również nieufną służbą zdrowia i do bólu skrupulatnym w dochodzeniu prawd wymiarze sprawiedliwości. Początkowo reżyser skutecznie chroni nas przed nadmiarem faktów, kreując jak najbardziej pozytywny, wręcz nieskazitelny obraz głównej bohaterki. Do momentu śmierci Orlanda, kiedy do głosu dochodzą emocje, skrywane żale i zadry z przeszłości. Kurtyna tajemnicy opada i – tadam! – staje przed nami ona, czyli on.

Jest to moment zwrotny, który wyrzuca Fantastyczną kobietę poza nawias czysto filmowy. Zupełnie jak protagonistka Vidal zostaje postawiona pod murem konfrontacji z krytycznie nastawionymi krewniakami Orlanda, tak i tolerancja widza zostaje wystawiona na próbę; wchodzi na kurs kolizyjny z dyktatem stereotypowych przekonań co do postrzegania odmienności. Kierując się słowami Josifa Brodskiego: „Człowiek ma w życiu dwa wyjścia – kształtować rzeczywistość lub poddawać się jej”. To czy podczas seansu będziemy mieć ochotę nadstawić za Marinę drugi policzek, czy rzucić weń kamieniem, reżyser pozostawia subiektywnej ocenie każdego z nas. Białe nigdy nie jest do końca białe, a czarne – czarne. Choć im bliżej finału filmu Lelio, tym bardziej retoryka strachu, reprezentowana przez lwią część rodziny Orlanda, zaczyna ustępować pod naporem czystej ludzkiej wrażliwości na krzywdę drugiego człowieka.

Naczelną cechą Fantastycznej kobiety jest dwoistość, nie tylko fabularna i symboliczna, ale i ta przejawiająca się w formie filmu. Lelio podzielił swój obraz na dwa nierówne i skontrowane względem siebie segmenty. Pierwszy, zdecydowanie bardziej nośny, bo spowity mgiełką tajemnicy i niedopowiedzeń, kształtuje normalny, z punktu widzenia samej protagonistki, sposób postrzegania siebie. Druga część, zdecydowanie słabsza, bo wiadoma w kontekście finałowych epifanii, to nadal ta pierwsza, ale odbita w krzywym zwierciadle uprzedzeń i stereotypów. 

U Lelio wszystko to, co odstaje od normy, jest za duże albo za małe, niewystarczające lub nadmierne, piękne bądź odrażające, czyli to, co w mniemaniu rodziny położyło się cieniem „perwersji” na życiu Orlanda, szybko i drastycznie sprowadzane jest do „poziomu 0”. Skutecznie i zarazem nieskutecznie. Dlaczego? Ponieważ Marina Vidal to fantastyczna kobieta, pozbawiona wszystkiego, co kochała i na czym jej naprawdę zależało, ale mimo licznych porażek, wzmocniona, by zawalczyć o godność i wewnętrznie spójny obraz własnego Ja. I na tym wyższym poziomie zdecydowanie wygrywa.

Ocena: 8/10 (bardzo dobry)

***

Seanse w kinie SOKÓŁ / Nowy Sącz

6 października – 9 października g. 20:40; 10 października g. 16:30; 11 października – 12 października g. 20:40

Szczegółowe informacje na temat pozostałych premier tygodnia, jak również aktualnego repertuaru znajdziecie na stronach internetowych sądeckich kin: kino-sokol.pl, helios.pl, kino.ckkrynica.pl i ldk.limanowa.pl. Natomiast więcej filmów bezwzględnie na synekdochanowysacz.blogspot.com, facebook.com/StowarzyszenieDlaMiasta i sadeczanin.info.

Bartosz Szarek
Fot.: kadr z filmu

**

Bartosz Szarek, rocznik 1986. Z wykształcenia filolog, tłumacz, absolwent Wyższej Szkoły Lingwistycznej w Częstochowie na kierunku filologia angielska, specjalność lingwistyka stosowana. Z zawodu nauczyciel języka angielskiego w Prywatnym Technikum Zawodowym w Nowym Sączu. Po godzinach publicysta, recenzent i krytyk filmowy, korespondent festiwalowy, redaktor bloga „Synekdocha, Nowy Sącz”, współredaktor facebookowego fanpage'a Stowarzyszenia „Dla Miasta” i bloger portalu Sadeczanin.info (cykl „Szarek o filmach”). Od niedawna również autor coczwartkowego cyklu wideo zapowiadającego premiery kinowe tygodnia „Jutro idziemy do kina”. Publikuje w społecznościach blogowych „Stacja Kino” i „Filmy godne polecenia”, serwisie Film.org.pl, agregatorach recenzji filmowych Mediakrytyk i FilmKrytyk, oraz za granicą: brytyjskie MQM (Movie Quotes and More) i IMDb (Internet Movie Database), a działalność publicystyczna nie ogranicza się wyłącznie do tematów filmowych i okołofilmowych. Wspólnie z prezesem Stowarzyszenia „Dla Miasta” Tomaszem Michałowskim wspierają młodych, utalentowanych artystów, których twórczość, poprzez format mediów społecznościowych, prezentowana jest szerszej publiczności.