Generał Mariola Berdychowska. To ona dowodzi armią ludzi Forum Ekonomicznego
Forum Ekonomiczne jest jak najlepsza marka. I marką, samą w sobie, jest twórca tego przedsięwzięcia - pani mąż. Ale ci, którzy konferencję znają od kuchni, wiedzą, że to pani tak naprawdę trzyma w garści tę największą w środkowo-wschodniej Europie międzynarodową konferencję. Zygmunt Berdychowski jest głową. Mariola Berdychowska szyją, która tym wszystkim kręci?
- Myślę, że tak właśnie jest. Jesteśmy w naszych zadaniach podzieleni. Bo konferencja to jest ta rzeczywistość, którą widać, czyli uczestnicy oraz goście Forum Ekonomicznego i ta druga, czyli ci, którzy ją przygotowują. Nie ma jednej części bez drugiej.
To dwa kompatybilne zespoły, które muszą ze sobą współgrać?
- Gdybyśmy byli nawet bardzo sprawni organizacyjnie i nie mielibyśmy uczestników Forum, nie byłoby co robić. Bo komu zorganizujemy salę? Komu zapewnimy wodę na stoliki, kabiny dla tłumaczy, komu możemy zaproponować odpoczynek po spotkaniach i pokazać uroki Beskidu Sądeckiego? Forum zaczęło się od małej konferencji - pomysłu, żeby ludzie z Polski i sąsiednich państw spotykali się i rozmawiali ze sobą. Najpierw były to tylko trzy kraje, teraz jest ich blisko pięćdziesiąt. Pracy dla ludzi, którzy tę konferencję musieli przygotowywać przybywało.
Od razu wyznaczyliście sobie taki właśnie podział zadań? Berdychowski jest od kreacji Forum, Berdychowska ma na głowie jak to wszystko zorganizować.
- Tak. Od razu przy pierwszej konferencji mnie bardziej interesowały takie zadanie, które nie dotyczą bezpośredniego kreowania konferencji, czyli tematów i uczestników, tylko tego, jak ta konferencja będzie wyglądała w odbiorze zaproszonych gości i tego, co dostaną do ręki w postaci informatora czy programu. Podczas pierwszych konferencji wszystko odbywało się w Sali Balowej Starego Domu Zdrojowego. Chodziło tylko o to, gdzie postawimy stolik , przy którym gości przywitamy, albo jaki folder dostaną ręki… z czasem zamieniło się to w duże logistyczne przedsięwzięcie.
Jak udało się utworzyć ten udany małżeński i biznesowy tandem?
- Zawsze mówię, że bardzo dobrze pracuje się z własnym mężem. Myślę, że mój mąż też jest zdania, że najlepiej pracuje się z własną żoną. To, co jest najważniejsze, to szacunek do siebie i do pracy, którą każdy z naszej dwójki wykonuje.
Pewnie wiele małżeństw ma odmienną opinię na ten temat. Może u was to wynika z harmonii dusz, która współgra i w codziennym w prywatnym życiu i w życiu zawodowym?
- Niezbędna jest jedność najważniejszych głównych, dużych celów, a nie szczegóły dnia codziennego. Trzeba patrzeć w tym samym kierunku w szerokiej czasowej perspektywie i w ważnych systemach wartości. Tu harmonia jest konieczna. Natomiast wcale nie trzeba równo iść na co dzień, czy zgadzać się w różnych szczegółach. Tu można się różnić, a nawet trzeba się różnić. Z konfrontacji myślenia w różny sposób o szczegółach wynika czasem coś dobrego, nie mówiąc już o tym, że w ten sposób unika się rutyny.
Konfrontacja sposobów myślenia. To ładny eufemizm, na sytuację, kiedy w małżeństwie dochodzi do spięć. Często między wami dochodzi do dynamicznej wymiany myśli? Sypią się iskry?
- Nie. Iskry nie lecą.
To dobra, lapidarna odpowiedź. A jak to jest z konfrontacją różnych sposobów myślenia w przypadku takiego przedsięwzięcia jak Forum Ekonomiczne?
- W przypadku konferencji bierzemy pod uwagę także zdanie większej liczby osób, więc nasze opinie konfrontujemy z również innymi, którzy uczestniczą w jej przygotowaniu. Liczy się to, kto lepiej uzasadni swój pomysł, który zmierza do dobrego celu.
Kto w tym biznesowym duecie tak naprawdę jest szefem?
- Szefem bezwzględnie jest Zygmunt. To on wytycza główne kierunki. To, że konferencja gromadzi dziś trzy i pół tysiąca osób i to, że obejmuje tak dużą liczbę krajów, stanowi wynik pewnej wizji, którą ma on, a nie ja. Mnie być może lepiej by się pracowało w czterech salach w Starym Domu Zdrojowym. To wcale nie jest tak, że ja łatwo podejmuję nowe wyzwania. Z reguły mam duże wątpliwości, muszę je sprawdzać i porównać. Taka jest moja rola. Kreacja to mąż.
Jedną część konferencyjnej machiny tworzą w Warszawie pracownicy Fundacji Instytut Studiów Wschodnich. Drugą - ludzie z Nowego Sącza, którzy do zespołu Forum dołączają raz w roku...
- Budujemy tę konferencje od początku w dwóch miastach, w Warszawie i w Nowym Sączu, tworząc dwa zespoły. To wyjątkowe, że Forum Ekonomiczne organizują nie tylko warszawscy pracownicy Fundacji Instytut Studiów Wschodnich; kiedyś były to zaledwie trzy osoby, dziś czterdzieści dziewięć, ale także ludzie z Nowego Sącza i okolic, którzy na co dzień mają własne życie zawodowe.
Pełny tekst wywiadu oraz liczne materiały na temat fenomenu organizacyjnej machiny Forum Ekonomicznego znajdziesz we wrześniowym wydaniu miesięcznika "Sądeczanin".