Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 28 marca. Imieniny: Anieli, Kasrota, Soni
08/02/2019 - 15:10

Jak urzędnicy trefne mięso tropili, ale gdzie trafiło, powiedzieć nie mogli

Wołowina z Mazowsza, która zamiast do utylizacji trafiła na sklepowe półki, także na Sądecczyźnie, wedle zapewnień służb weterynaryjnych już została namierzona. Dlaczego nie została upubliczniona lista placówek handlowych, które sprzedawały wyroby z trefnego mięsa? Takie jest prawo. Jeśli podobna historia znowu się powtórzy, urzędnicy też będą sznurować usta.

Po tym jak na całą Europę rozlała się polska afera z mięsem, które zamiast do utylizacji trafiło do sklepów,  także na Sądecczyźnie, wszystkie ubojnie w kraju, także te w Małopolsce,  trafiły pod lupę kontrolerów Inspekcji Weterynaryjnej.

Czytaj też Kto każe trzymać w tajemnicy, gdzie sprzedają mięso z chorych krów? 

Grzegorz Kawiecki, zastępca Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii w Krakowie zapewnia, że mięso z chorych krów, które z  Mazowsza trafiło do zajmującego się przetwórstwem zakładu na Sądecczyźnie, już zostało zutylizowane, a to, które znalazło się na sklepowych półkach, z obrotu zostało wycofane.

Ile zajęło służbom weterynaryjnym dochodzenie po nitce do kłębka?

-Trzy, cztery dni – wyjaśnia Kawiecki. -Każda partia mięsa, która wyjeżdża z jakiegoś  zakładu, musi mieć tak zwany handlowy dokument identyfikacyjny, w którym są zawarte informacje dotyczące i producenta, i pośrednika. Obieg dokumentów pozwala też ustalić dalszą dystrybucję towaru.

Czytaj też Mięso z chorych krów było w Gostwicy: to my jesteśmy najbardziej poszkodowani!

Choć na jaw wyszło, że mięso do sklepów na Sądecczyźnie trafiło z zakładu w Gostwicy, to w oficjalnym komunikacie wydanym przez Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii nie pada nazwa firmy. Nie ujawniono też, do których sklepów trafiła trefna wołowina. To sznurowanie ust przez urzędników każe postawić pytania o prawa konsumentów do rzetelnej informacji.  

- Postępowanie cały czas trwa i nie zostało zakończone. Tylko w przypadku wyroku sądowego można ujawnić nazwę – mówi zastępca Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii. - Wynika to z przepisów prawa handlowego. Jako instytucja kontrolna mamy prawo wglądu w dokumenty firmy, ale jej nazwy ujawnić nam nie wolno. Trzeba komuś udowodnić winę. Dopóki nie ma tego czarno na białym, wszystko pozostaje w sferze pomówień. Ujawnienie nazwy firmy przed zapadnięciem ostatecznych, sądowych rozstrzygnięć byłoby już formą kary. Ci, którzy znaleźli się na końcu dystrybucyjnego łańcucha kupowali towar w najlepszej wierze.

Inaczej wyglądała – tłumaczy Grzegorz Kawiecki – sprawa firmy Konspol czy sieci sklepów  Żabka, które w oficjalnym komunikacie poinformowały, że w partii produktów znalazła się wołowina, która powinna trafić do utylizacji.

- Każdy zakład produkujący żywność obowiązuje procedura wycofania produktu z rynku. Jeśli towar jest niewłaściwy, trzeba podjąć takie próby. Jeśli  firma współpracuje tylko z dużymi podmiotami, na przykład hurtowniami, stosunkowo szybko może przejąć nad nim kontrolę. Kiedy produkt trafi do sprzedaży detalicznej, pozostaje już tylko zdjąć produkty z półek i skierowanie apelu do konsumentów, który zwykle pojawia się na stronach producentów lub trafia do mediów.

Jak informują służby wojewody, na polecenie Głównego Lekarza Weterynarii  prowadzone są kontrole wszystkich ubojni na terenie Małopolski.  

Pod lupę powiatowych służb trafiły nie tylko wszystkie rzeźnie prowadzące ubój zwierząt i zakłady przetwórcze. Kontrolowani są też urzędowi lekarze weterynarii. Inspektorzy sprawdzają między innymi czy prowadzona przez nich dokumentacja jest kompletna i rzetelna.  

Służby weterynaryjne współpracują z powiatowymi komendami policji. Kontrole obejmują też prowadzenie obrotu zwierzętami, pośrednictwa w obrocie ich skupu i zarobkowego przewozu.  

Małopolskie ubojnie trafiły też pod lupę komisji europejskiej zajmującej się bezpieczeństwem żywności.

[email protected] fot. Fot. screen Superwizjer TVN







Dziękujemy za przesłanie błędu