Rozpętała się sądowa wojna o Romów w Maszkowicach [ZDJĘCIA]
Czy jest jakieś wyjście z decyzyjnego pata?
Mirosław Chrapusta, dyrektor wydziału prawnego urzędu wojewódzkiego podkreśla, że przepisy dotyczące nadzoru budowlanego nie są jednoznaczne.
- Można uważać, że obowiązki zniesienia zabudowy powinny być bezpośrednio nałożone na Romów, a można też uważać, że ten obowiązek powinien spoczywać na gminie, bo jest właścicielem nieruchomości. Różnie do tego podchodzą organy nadzoru budowlanego i stanowisko sądu będzie rozstrzygające.
Czytaj też To już koniec romskiego osiedla w Maszkowicach? Osada do egzekucji [ZDJĘCIA]
Jak mówi Chrapusta, tak naprawdę nie wiąże się to z oceną winy tego, który doprowadził do takiej sytuacji tylko, z kwestią naruszenia prawa i przypisanie winy gminy i czy też nie, tak naprawdę nie ma większego znaczenia. Istotne jest to - podkreśla, że nielegalnie postawione budynki stoją, choć stać nie powinny. Wszystko rozbija się o to, że w momencie, kiedy decyzje staną się ostateczne, pojawi się problem egzekucji związany z wyburzeniem nielegalnie postawionych budynków.
Zdaniem prawnika będzie to generowało kolejne kłopoty, bo pozbawieni lokum Romowie muszą przecież gdzież mieszkać, a nie ma dla nich alternatywy.
Wojewoda i jego służby starają się ten problem rozwiązać. Domy, które są w najgorszym stanie i stanowią zagrożenie, trzeba wyburzyć, ale tych ludzi trzeba na jakiś czas gdzieś umieścić - mówi Chrapusta.
Tylko gdzie? - pytamy. -Wojewoda ma jakiś pomysł?
- Nie ma jeszcze ostatecznego rozwiązania, ale rozważamy, możliwość zwrócenia się o pomoc do wojska, które mogłoby zorganizować czasowe lokum na przykład w namiotach, do momentu pojawienia się zabudowy, która będzie wystarczająca z punktu widzenia możliwości państwa i gminy, z drugiej strony z punktu widzenia elementarnych potrzeb Romów, którzy tam mieszkają i chcą tam zostać. Ich przeniesienie w inne miejsce bez zgody społeczności nieromskiej zawsze rodzi dodatkowe konflikty.
Co na temat samowoli budowlanej mówią sami Romowie?
- Gmina nagle się obudziła jak doszło do tragedii i spaliło się dziecko - mówił w rozmowie z "Sądeczaninem" wójt osady w Maszkowicach Robert Szczerba. - Od 1988 roku, wiadomo, że działka obok, to tereny leśne i że nie powinno tam być żadnego domu. Ale my nie jesteśmy wykształceni. Nikt nie powiedział naszym rodzicom, naszym dziadkom, że nie wolno się tam budować. Romowie nie znają prawa, a nie którzy nie potrafią nawet czytać i pisać. My łamiemy prawo nieświadomie.
To wstyd, jak my tu żyjemy! Gdyby pan Tusk dowiedział się jak my tu mieszkamy, to on by już tutaj zrobił tutaj wojnę, u nas w Maszkowicach - oburza się Szczerba. - Przecież my w Unii Europejskiej jesteśmy. Najlepiej to by było to całe osiedle wyburzyć i wybudować jeden porządny blok.
[email protected] fot. JM