Dobra książka. Andre Daigneault, „Od serca z kamienia do serca z ciała” (4)
- Ludzie najbardziej dominujący często okazują się najbardziej niespokojni o siebie. Próbują uzyskać kontrolę nad życiem innych, właśnie dlatego, że brak im kontroli nad własnym życiem – pisze Andre Daigneault.
- Ponieważ osoba dotknięta poczuciem winy obawia się, że będzie krytykowana i obwiniana, zrobi wszystko, żeby do tego nie dopuścić. (…) Neurotyk cierpiący na poczucie niższości zawsze będzie krążył wokół następujących spraw: potrzeba dominacji, potrzeba władzy, siły, wyższości, wzbudzania podziwu. Te potrzeby wynikają z poczucia bezradności i słabości. Człowiek ten zrobi więc wszystko, żeby nie dopuścić do tego, co jego zdaniem przypomina słabość.
- Wyznanie swoich win włącznie z sięgnięciem aż do ich korzeni jest oczywiście trudne i upokarzające. Jednakże jest drogą, która prowadzi do uwolnienia i pokoju serca. Ojciec Bernard Bro w książce „Tajemnica spowiedzi” mówi jasno: „Nie ma zbawienia bez uwolnienia, ale nie ma uwolnienia bez wyznania i nie ma wyznania bez załamania – dodaje.
- Faryzeusz czy celnik? Jest w nas coś z każdego z nich. (…) Jakże trafne jest stwierdzenie Philiberta Avrila: „Kiedy nie możemy znieść swojego lęku i poczucia winy, próbujemy się uwolnić, przenosząc je na nasze otoczenie. Oskarżamy otoczenie oto, że jest przyczyną naszego nieszczęścia, czy to w wymiarze osobistym, czy też dlatego, że reprezentuje organizację, uznaną za szkodliwą. Co więcej, posuwamy się do zarzucania samemu Bogu, że postawił nas w sytuacji, którą początkowo odczuwaliśmy jako dobrą, a teraz przeżywamy jako uciążliwą.”
- Grzeszny człowiek przejawia więc skłonność do spontanicznego zaprzeczania, że pomylił drogę. Wykorzeniony, rozcięty na pół, zamknięty w swoim chorobliwym nieszczęściu, siłą rzeczy podkreśla słabości, ograniczenia i niedoskonałości innych, bezzasadnie przypisuje im przewrotne intencje względem niego i ostatecznie podejrzewa ich o to, że bezpośrednio lub pośrednio są u źródeł jego nieszczęścia – tłumaczy pisarz.
- Jak słusznie radzi św. Maksym Wyznawca, „Jeśli spadnie na ciebie jakieś utrapienie, to nie badaj, od kogo, lecz w jakim celu ono cię spotkało, a wtedy odniesiesz z niego korzyść. Rzecz to obojętna, czy ten lub tamten był jego sprawcą, w każdym bowiem wypadku musiałeś wypić gorzki kielich kary Bożej. (…) Człowiek rozumny, który w zrządzeniach boskich widzi drogę uzdrowienia, znosi z wdzięcznością zesłane z nieba krzyże i nie składa na nikogo winy za swój marny los, tylko ją wyłącznie sobie przypisuje.
Andre Daigneault, „Od serca z kamienia do serca z ciała”, Wydawnictwo Karmelitów Bosych
Opr. JORDAN