Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
18/03/2019 - 09:50

Dobra książka: Romuald Koperski, „Przez Syberię na gapę” (1)

To opowieść o samotnym spływie gumowym pontonem największą syberyjską rzeką Leną. Romuald Koperski zmierzył się z Syberią, nie posiadając odpowiedniego sprzętu, zapasu żywności i pieniędzy. Autor był w miejscach, które przez większość dziejów ludzkości pozostawały poza zasięgiem człowieczej wyobraźni.


Głos psa, który usłyszałem, był dla mnie tym samym, czym dla rozbitka jest widok ziemi. Zwiastował bowiem obecność człowieka. Gdzieś za kolejnym zakrętem było psisko i od czasu do czasu smutnie poszczekiwało. Echo powtarzało jego głos, który był dla mnie w tej chwili najpiękniejszym słyszalnym dźwiękiem. Wnioskowałem, że jest to zwierzę domowe, ponieważ zdziczałe, podobnie jak wilki, nie szczekają. Zresztą w tym momencie nie sprawiłoby mi to różnicy, nawet gdyby się okazało, że jest to pies pokojowy... Nabrałem powietrza w płuca i zagwizdałem głośno, jak tylko umiałem. Kiedy ostry dźwięk przetoczył się echem po okolicznych wzgórzach, po chwili usłyszałem to, czego bardzo oczekiwałem — chóralne psie ujadanie. Więc nie myliłem się! Za kolejnym zakolem znajdowała się wioska! Byłem tego pewien, szczekało bowiem co najmniej dziesięć psich pysków... Pospiesznie wyjąłem mapę, z której wynikało, że prawdopodobnie dopływam do mieściny o nazwie Petrowo. 

Po kilkunastu minutach ujrzałem na prawym brzegu skupisko drewnianych domów z białymi eternitowymi dachami. Lśniący bielą na tle szarozielonego lasu eternit wyglądał w tej głuszy dziwnie i nienaturalnie. Ale nie to w tym momencie było ważne, czy biel pasuje do otoczenia, czy nie. Istotne było, że przede mną znajdowała się wioska, na pewno zamieszkana, o czym świadczyły niezbicie szczekające psy oraz znajdujące się na brzegu łodzie. Właśnie łodzie były tym najważniejszym dla mnie wyznacznikiem obecności człowieka. Niejednokrotnie już wpatrywałem się z tęsknotą w stojące daleko na brzegu zabudowania, lecz kiedy do nich dopływałem, ze smutkiem stwierdzałem, że to dawno opuszczone domostwa, w pobliżu tych domów nigdy nie stały łodzie. Jest oczywiste, że dla Sybiraka żyjącego nad rzeką łódka znaczy tyle, ile znaczył koń dla kowboja zamieszkującego amerykańską prerię. 

Romuald Koperski, „Przez Syberię na gapę”, wydawnictwo Bernardinum
wybór fragmentów: wydawnictwo Bernardinum

Książka zaproponowana przez pana Rafała - czytelnika naszej rubryki.
[email protected]







Dziękujemy za przesłanie błędu