Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
21/07/2018 - 09:15

Dobra książka. Sądeczanin poleca. Jędrzej Pasierski, "Dom bez klamek" (6)

Czasami własne wspomnienia mogą być więzieniem, z którego najtrudniej się wyrwać… "Dom bez klamek" to pierwszy tom z cyklu powieści kryminalnych z Niną Warwiłow.

Warwiłow rozłączyła się i chwilę patrzyła w ciemność. Przypomniała sobie ostatnią rozmowę z Chodkowskim na temat Gratkowskiego.
Nie była pewna, jak szybko w tym wypadku rozniosą się plotki policyjne i na ile Gratkowski wciąż pozostawał w obiegu. Jeśli tak, to rozmowa z nim mogła być już teraz bezcelowa. Zadzwoniła dwa razy: cisza. Przypomniał się jej emerytowany komisarz, uskarżający się na nudę w swoim gabinecie.
Było po piątej, wiedziała, że może stanąć w korkach na wylotówce w kierunku Piaseczna, ale może właśnie potrzebowała chwili sam na sam ze sobą. Samochód dawał jej tę możliwość. Ubrała się, założyła kaburę; jeszcze jej nie zwolnili. Otworzyła drzwi wejściowe, skierowała się do astry. I znowu intuicja – to tak bardzo ludzkie przeczucie, że ktoś nas obserwuje – kazała jej się obrócić.
Stał tam, w odległości stu metrów, cień ukryty przed siąpiącym deszczem pod wiatą śmietnika. Teraz wiedziała już na pewno, mimo że podwórze było ciemne. To nie była pogoda na spacer dla rozrywki, a pieska nie widziała.

Dotknęła glocka pod płaszczem.

- Halo! – krzyknęła.

Cień odsunął się od śmietnika. Był wysoki, ale obszerny płaszcz nie pozwalał stwierdzić, czy to kobieta, czy mężczyzna. Miała wrażenie, że w dłoni intruza błysnęło coś metalicznego, srebrnego. Może to kolejne złudzenie.

- Jesteś z policji?! – zawołała, zbliżając się. Widziała już sylwetkę dość wyraźnie. Musiała uważać na kostkę brukową pokrytą śliskim śniegiem.
Wyjęła broń. Może to był błąd. Cień stał jak słup, potem oderwał się od wiaty i puścił biegiem, płaszcz łopotał za nim na wietrze.

Warwiłow rzuciła się do przodu, a potem wszystko potoczyło się szybko: prawy but pojechał do przodu, przez chwilę miała nadzieję, że akrobatyczne mikromięśnie ją utrzymają, ale trzydziestosiedmioletnie ciało nie jest ciałem siedemnastki. Runęła na ziemie szorując twarzą po mokrym śniegu. Przez chwilę nie mogła się ruszyć, a potem usłyszała zgrzyt ABS-u na mokrej nawierzchni. Zderzak auta zatrzymał się kilka metrów przed jej twarzą, spod kół obryzgała ją dodatkowa warstwa brudnego śniegu i błota. Samochód nie miał świateł.
Zobaczyła modne sztyblety wyskakujące na śnieg, ktoś podbiegł do niej, chwycił ją, pomógł jej się pozbierać i wstać. Młody facet, wręcz chłopiec. Potężne porsche cayenne stało na ulicy jak potwór śnieżny. Spojrzała w stronę śmietnika; cienia już dawno tam nie było.

- Nie widziałem pani – powiedział chłopak. – Proszę uważać! Mało brakowało, żebym panią i auto rodziców rozwalił!

Rozwaliłby auto rodziców.

- Nie miał pan świateł – wycedziła.

Cytaty pochodzą z książki: Jędrzej Pasierski "Dom bez klamek", wydawnictwo Czarne,  czerwiec 2018







Dziękujemy za przesłanie błędu