Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
18/06/2018 - 08:25

Dobra książka. Sądeczanin poleca. Wojciech Kudyba, "Imigranci wracają do domu" 1

"Imigranci wracają do domu" to więcej niż powieść – to jednocześnie opowieść, przypowieść i spowiedź. Bohater, Karol Tracz, to człowiek naszych czasów, anonimowy obywatel Zjednoczonej Europy. Wyemigrował z Polski po stanie wojennym i przez długie lata wiódł w Niemczech życie przeciętnego przedstawiciela klasy średniej. (…). Premiera książki miała miejsce 8 czerwca br.

I

Najpierw zamknę okno. Poczekam aż pociąg ruszy i do przedziału wpadnie wiatr. Wagon będzie się rozpędzał, zakołysze na rozjazdach, zacznie trzepotać firanka. Wtedy podniosę się ostrożnie. Z wysiłkiem dopchnę okno. Pani wtedy popatrzy, a ja powiem, że prawdziwe życie zaczyna się późno, albo coś równie dziwacznego, typu: „czasami droga staje się rozmową”, albo: „imigranci wracają do domu”. Ponieważ w przedziale nie ma nikogo, uniesie Pani brwi i będzie musiało paść zdanie, o które mi chodzi, pytające zdanie, bez którego nie może się udać żadna podróż, zwłaszcza podróż nocnym pociągiem z Poznania do Krakowa przez Rawicz, Wrocław, Opole, Katowice, Jaworzno Szczakową.

- Tak Pan myśli?

Taki będzie początek. Nie musi Pani nic mówić, ja też nie będę mówił, że już widziałem Panią wcześniej i że ma Pani ze sobą bilet do Krakowa. Nie powiem ani słowa o tym, że stała Pani przy rozkładzie jazdy, w szarym płaszczu z różową apaszką, a dookoła siebie miała Pani podróżne walizki z niemieckimi napisami, wielkie kufry, w których mieści się całe życie.

- Pan mnie sobie wymyślił…

- Nie, wcale nie. Widziałem wyraźnie: rozmawiali z Panią ci dwaj młodzi. Zapakowali wszystko na wózek i skręciliście do wyjścia na perony. Czasem tak właśnie mam. Nagle nie mogę zrobić ani kroku, jakby ruch fizyczny zamieniał się we mnie w jakiś inny – umysłowy czy wewnętrzny –  jakby coś się we mnie przełączało. I nieraz też zastanawiam się, czym ten strach właściwie jest, gdy przystaję, bo boję się, że ucieknie mi jakaś ważna myśl. Na czym polega ta obawa, że człowiek widzi, że w całym swoim życiu wcale nie ma tak wielu ważnych myśli. Mija dzień za dniem i nie pojawia się żadna. I czasem może nawet w ten sposób komuś upłynąć cale życie…

- Pan jest smutny?

- Nie. Ja nie. Ale ta myśl tak. Że wszystkie dworce na świecie są puste. Puste od ludzi, którzy przez nie przechodzą. Od tych, którzy się nie zatrzymują, z niczym nie wiążą. Od tych, którzy wciąż jeżdżą, jakby przed czymś uciekali. Nie myśli się, że stoją z bagażami lub bez, że boją się samotności i to przed nią najbardziej uciekają, choć może nie mają dokąd. I nie pamięta się, że niektórzy kryją w głębi siebie płacz, bo wiedzą, że wyjeżdżają nie po to, by stać się kimś, ale odwrotnie. Wyjeżdżają tak jak i ja kiedyś wyjeżdżałem – po to, żeby stać się nikim.

- Ale przecież Pan wraca…

- Sam nie wiem… A Pani? Stałem i patrzyłem, jak Pani płacze. I nawet Pani na swój sposób zazdrościłem, bo w płaczu zawsze jest o nas więcej niż w słowach, a ten, kto płacze, za każdym razem wraca do świata, jakby łzy pokazywały mu prawdę. Czy zgodziłaby się Pani, że to płacz nas prowadzi, a nie słowa? Że to on odsłania nas sobie lub innym w naszej prawdzie i że ja właśnie dlatego nie potrafię płakać – właśnie dlatego, że nie wiem, kim jestem? A przecież to przede wszystkim powinienem ustalić. Tego właśnie muszę się dowiedzieć. Po to jadę…

- Nie można żyć i nie wiedzieć, kim się jest…

- Pewnie tak. Pewnie tak jest. To rzeczywiście stało się wtedy, kiedy umarłem. Pani może powie, że to niemożliwe, więc wyjaśnię od razu, że to jest nie tylko możliwe, ale i bardzo proste.

- Proste?

- Tak, proste. Tak to zapamiętałem – jako coś zwykłego. Zwykły wieczór, oglądałem dziennik, coś musiało się stać, bo wiem, że chciałem zadzwonić i że bolała mnie głowa. Nawet chyba wybrałem numer, ale nie pamiętam jaki. Tylko to, że się zdenerwowałem, bo tam, gdzie dzwoniłem, nic nie zrozumieli, chociaż starałem się mówić coraz wyraźniej i coraz wolniej. Najbardziej zaś pamiętam to,  jak w środku rośnie strach i jak nagle mija,  bo ciało ma swoją własną pamięć – inną niż dusza. Dusza może myśleć, że nie umarła, ale ciało nigdy takich rzeczy nie zapomni.


Cytaty pochodzą z książki: Wojciech Kudyba, „Imigranci wracają do domu”, wyd. Państwowy Instytut Wydawniczy, czerwiec 2018

 







Dziękujemy za przesłanie błędu