Poeci Sądecczyzny: Henryk Cyganik
Jerzy Leśniak i Sławomir Sikora w Panoramie kultury sądeckiej (2001) zwracają uwagę na jego związki z Sądecczyzną. Przez wiele lat mieszkał w drewnianej chałupie na Parchowatce, nad Popradem, w piwniczańskich lasach, był rzecznikiem prasowym „Święta Dzieci Gór” w Nowym Sączu, stale uczestniczył w nowosądeckich „Jesieniach Literackich”, prowadził też zajęcia z nauczycielami i instruktorami w ramach Forum Teatralnego w Małopolskim Centrum Kultury „Sokół”, tutaj też przedstawił ostatni program kabaretowy pt. Sieroty po PRL. Od siebie dodam, że Sądecczyzna obecna jest również w jego poezji, a zwłaszcza okolice Piwnicznej, Popradu, Radziejowej.
Urodził się 17 listopada 1946 r. we wsi Maniowy na Niżnym Podhalu. Nazywał się „góralem podwodnym”, gdyż miejsce, w którym przyszedł na świat pokryła tafla Jeziora Czorsztyńskiego. Jego rodzicami byli krakowianin Adolf Cyganik i góralka Aniela z domu Plewa. Poznali się podczas okupacji hitlerowskiej na przymusowych robotach w Niemczech. Ojciec został zamordowany na oczach matki z niemowlęciem na ręku przez żołnierzy z oddziału „Ognia”. Od czternastego roku życia mieszkał w Krakowie, gdzie zaopiekowali się nim dziadkowie. Maturę zdał w I Liceum Ogólnokształcącym im. B. Nowodworskiego. Studia teatrologiczne odbył na Uniwersytecie Jagiellońskim.
Bardzo bogata i urozmaicona jest lista zatrudnień. Henryka Cyganika. Koncentrowała się ona głównie na mediach i szeroko pojętej działalności kulturalnej. Oto niektóre wybrane przykłady: redaktor w „Gazecie Krakowskiej” (1970–1976 i później w latach osiemdziesiątych), kierownik literacki Teatru im. Solskiego w Tarnowie, Teatru Lalki i Aktora „Pinokio” w Łodzi, krakowskiego Teatru Groteska, Teatru Ludowego, Teatru Satyry „Maszkaron”, dziennikarz Polskiego Radia Kraków (1980–1990), pracownik Wojewódzkiego Ośrodka Kultury w Tarnowie (1989), redaktor naczelny „Gazety Towarzyskiej” (1991), „Wici Polonijnych” (1991–2004), „Tarniny” (1994) i tygodnika „Dziś i Jutro” (1995).
Podobnie jak Wiesław Kolarz, nie zabiegał o publikację swojego dorobku poetyckiego. Wydrukował sześć tomów wierszy: Regina. Tarnów 1989, Oficyna Tarnowska Wojewódzkiego Ośrodka Kultury, Dopiero za pięć dwunasta. Kraków 1997, Stowarzyszenie Twórcze Krakowski Klub Artystyczno-Literacki, Gryps dla umarłych. Tarnów 2000, Oficyna Wydawnicza Witek-Druk, Biała Klinika. Kraków 2001, Oficyna Wydawnicza Witek-Druk, Przeszedłem przez ścianę. Rzeszów 2003, Podkarpacka Oficyna Wydawnicza, Święty azyl. Kraków 2004, Śródmiejski Ośrodek Kultury. Opublikował także dwa tomy opowiadań góralskich pisane gwarą Cosik śmiysznego Jaśka Plewowego (1998) oraz Anegdoty góralskie (2003).
Tadeusz Skoczek we wstępie do tomu wierszy Henryka Cyganika Święty azyl pt. Fanatyk słowa, charakteryzując aktywności pisarskie i medialne autora, zaznaczył: „Jest on poetą we wszystkich swych działaniach, we wszystkim, co robi. Kto wie, czy nie jest przede wszystkim poetą... choć ta jego dziedzina twórczości jest stosunkowo mało znana. Henryk Cyganik jest poetą w renesansowym stylu, w tym szerokim pojęciu, które pozwala ogarnąć całą osobowość, niejednorodną i zróżnicowaną osobowość twórczą autora w wydanych niedawno Anegdot góralskich. Jest w tym wyznaniu krytyka i zarazem przyjaciela poety trochę przesady, zwłaszcza w określeniu, że jest „poetą w renesansowym stylu”, to jednak w jednym można się zgodzić, że był on osobowością „niejednorodną i zróżnicowaną”, a nadto bardzo bogatą.
Cyganik debiutował stosunkowo późno, bo w 1989 r. tomem Regina. W książce dominują erotyki, wiersze nie posiadają tytułów, są po prostu numerowane od 1 do 33. Kwestie miłosne są tutaj skontaminowane z pieśnią na rzecz przyrody i gór, w tym kontekście zaś pojawia się refleksja filozoficzna i społeczna. Wszystko zaś okraszone uśmieszkiem i satyrycznym spojrzeniem na świat. Dopiero za pięć dwunasta (1997) jest dedykowana dzieciom autora: Kamilowi, Kajetanowi, Jędrzejowi, Kai i Jagnie. Książka składa się z trzech części: Nie zabijaj nadziei, Lot ćmy, Wahadełko globu. Zróżnicowana jest ich tematyka, bo i wiersze bardzo osobiste (Fiszka z gramatyki), i metaliterackie (Oświadczenie), i relacje między ludźmi (Powroty), i kwestie polskości (Ojczyzna). Gryps dla umarłych (2000) zawiera sporo wierszy o dużym ładunku filozofii i metafory, sporo utworów nostalgiczno-uczuciowych, odnoszących się m.in. do sytuacji w Polsce po przełomie 1989 r. (Polacy), kwestii politycznych, patriotycznych itp. Wszystko to widziane najczęściej przez pryzmat ironii, sceptycyzmu. Od tej perspektywy wolne są tylko wiersze z cyklu Pejzaż z żoną. W następnym zbiorze Biała klinika (2001) pojawiają się formy nowe, związane z doświadczeniem ekstremalnym, z ciężką chorobą i pobytem w szpitalu na klinice prof. Tadeusza Popieli, znakomitego chirurga, sądeczanina. Powrót do grona żywych tak kwituje w jednym z wierszy: „więc jestem znowu / w nawie Beskidu/ przed ołtarzem Tatr i Gorców/ z ogromnym bukiem ciszy/ i modlę się do Ciebie/ Boże moich gór/ bo pozwoliłeś mi jeszcze raz/ wrócić”. Przeszedłem przez ścianę (2003) to jakby konsekwencja przeżyć szpitalnych, to refleksja człowieka doświadczonego chorobą. W odautorskim komentarzu wyjaśnia osobisty charakter utworów. „W moim przypadku imperatyw wewnętrzny, który mi nakazuje spowiadać się i czynić rachunek sumienia wierszem, jest tożsamy ze zwyczajnie ludzką potrzebą dzielenia się sobą z bliźnim”. To poezja raczej klasyczna, z rymem, rytmem, metaforą, co sam wyjaśnia: „Metafora jest dla mnie podstawowym tworzywem autora. [...] Forma klasyczna narzuca metaforze pewną dyscyplinę i przywraca polszczyźnie całą jej urodę”. Zbiór Święty azyl (2004) jest swoistym podsumowaniem dorobku Cyganika. Nie zawiera on wierszy publicystycznych, które – być może – podobnie jak to było w przypadku Wiesława Kolarza – opublikuje kiedyś jego żona. A jak twierdzą wtajemniczeni, w rękopisach znajduje się jeszcze sporo wartościowych tekstów.
Rozpocząłem ten szkic od wyznania autora. Pozwólcie, drodzy Czytelnicy, że również takim wyznaniem zakończę. „Nie lubim cygaństwa, polityki i głupoty. Reśtę trawię. Kocham moje dzietcyska, mojom babę, moje góry. Reśtę toleruję. Kieby fto fcioł się wiyncy o mnie wywiedzieć, cekom całe lato kazdego roku w mojym sałasie nad Piwnicnom. Na mój dusiu, stamtela syćka generały i prezydenty, mędrki i proroki som takie malućkie, ze ik gołym okiym nie uwidzis”. (H. Cyganik, Cosik śmiysznego Jaśka Plewowego).
Henryk Cyganik zmarł w Krakowie 23 lutego 2005 r. Spoczywa na Cmentarzu Rakowickim.
Bolesław Faron
fiszka z gramatyki
Kajetanowi
musisz mieć dużo sił
żeby
musisz znać nawet plusquamperfectum
iżby
musisz z patrią z partią z obowiązkiem z prawem
aby
musisz wkuć tryptyk: humanizm-etyka-prawda
by
musisz z procesją z manifestacją jednomyślnie
ażeby
musisz poznać przede wszystkim okolicznik warunku
bzdura
jedynie musisz poznać
okoliczniki
swojego miejsca
swojego czasu
swojej przyczyny
najkrótsza modlitwa
Panie
ocal wszystko
poza głupotą
naród wybrany
pijemy jak Azjaci
myślimy jak Aborygeni
pracujemy jak Arabowie
w skwarze pustynnego słońca
ale żyć chcemy
jak Rzymianie
wyprany
zaprany
naród wybrany
wniebowstąpienie
karmię się kromką ciszy
odkrajaną z bochna Radziejowej
piję mleko mgieł
z wielkiej konwi Popradu
gawędzimy sobie z Panem Bogiem
o względności czasu
który z nudów odmierza
dyndające pod moimi stopami
wahadełko globu
nie ma nas
została po nas pusta ścieżka w górach
w ołtarzach wierchów cisza rozmodlona
Bóg się okopał w ołowianych chmurach
została w górach pusta ścieżka po nas
żyjemy obok w bloków martwych celach
do gardła skacze miasta wściekły sokół
zmrożonym słowem zawiść nas obdziela
żyjemy obok w martwych celach bloków
ze znakiem krzyża śmierci znakiem pewnym
wciąż oddalamy czas miłości siewny
wpatrzeni w siebie urzeczeni złotem
ze znakiem krzyża śmierci losem pewnym
Polacy
po ekstazie ocalenia Europy
po etosie styropianowych ciuciubabek
z komuną
po poświęceniu kaloryfera
i konkwistadorów trzeciego tysiąclecia
ocieramy się o geniusz
ideał podnosimy z bruku
sięga już komina
gdyby nam się jeszcze udało
książkę do nabożeństwa
zmienić
na nabożeństwo do książki
pamięci Mistrza Jerzego Harasymowicza
***
zgasła brzoza i gwiazda
Beskid zapadł się w ciszę
i obmacuje niebo
kociubą metafory
ciemność ociera się o wiatr w jesionie
pan już wie
panie Jerzy
co to wieczność i bezkres
pan już wie
co to lekkie jak myśl
światło
na hali kwitną kostrzewy strof
słowa kołują nad Leluchowem
i wiersze unoszą góry
w góry
mgła zaległa w dzbanach dolin
tylko pan przeskoczył
na drugą stronę grani
nie musiałeś
czas nie jest Twoim żywiołem
– mówię Bogu na ucho Radziejowej
niebo jest wierszem doskonałym
po co Ci poeta Jerzy?
dorzucił dwie gwiazdy do watry
– zdejmij kroplę rosy z rzęsy buka –
powiedział
– popatrz
przecież kołyszę się na gałęzi dymu
i pasie kierdel metafor
na wrzosowym poemacie polany
spojrzałem
siwa głowa jak pochodnia
migotała na Mlecznej Drodze
ojciec
przyszedł ojciec
z pretensjami
o celowe schładzanie naszych kontaktów
1 śladowe zdrówaśki
odmawiane w intencji jego zbawienia
przecież w ogóle się nie znaliśmy
to prawda ojcze
mogłem wykreować twój mit
zamówić monidło z twoim wizerunkiem
improwizować ody na twoją cześć
mogłem
ale po co miałbym ci kłamać?
nie moja wina
(przerwał mi)
że...
wiem
(przerwałem ojcu)
trudno znaleźć winnych w kraju
w którym nie można rozróżnić
bohaterów od skurwysynów
***
… i wiersze są coraz dłuższe
jakby chciały
oddalić puentę
i śmierć
w klinice profesora Popieli
tu skalpel rozmawia ze śmiercią
bezszelestnie
precyzyjnie
bez jednego zbędnego słowa
wszystko będzie dobrze
pociesza niemą
strużkę krwi
w światłach jupiterów
nowotwór wygłasza swoją hamletyczną kwestię
wycofuje się w kierunku kulis
i mruczy wściekle przez zęby
ja nie jestem dublerem
miałem tu zagrać główną rolę
zobaczycie
jeszcze wrócę
ale to wybudzona nadzieja
wraca znad Rubikonu
i zanim pobiegnie
ku wciąż zamkniętej w galaktykach
Tajemnicy
– modli się
do błogosławionych rąk
chirurga
Henryk Cyganik
Fot. Piotr Gryźlak