Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
16/10/2018 - 11:35

Marek Kwiatkowski: Moje doświadczenie to kapitał, którym chce się dzielić

Jest doświadczonym samorządowcem. W latach 1978 - 1984 był radnym gminy Chełmiec. Potem, od 2006 do 2018 roku przez trzy kadencje zasiadał w Radzie Powiatu Nowosądeckiego, a także w jej komisjach: budżetowej, którą jako przewodniczący kierował przez dwie kadencje oraz komisji edukacji i sportu. Od sierpnia 2016 roku Marek Kwiatkowski jest dyrektorem Małopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Krakowie z s. w Karniowicach, organizatorem Międzynarodowej Wystawy Rolniczej "Agropromocja", która co roku odbywa się we wrześniu w Nawojowej. W tym roku ta niewielka miejscowość koło Nowego Sącza gościła wystawców po raz dwudziesty ósmy.

Po przeczytaniu tego krótkiego CV można powiedzieć z całą pewnością, że jest pan doświadczonym samorządowcem...
- Faktycznie. Z samorządem powiatowym, a mam tu na myśli Radę Powiatu Nowosądeckiego jestem związany już od kilkunastu lat.

Kolejna pana kadencja dobiegła końca. Jakie ma pan plany?
- Ubiegam się ponownie o mandat radnego. Startuję do Rady Powiatu Nowosądeckiego z listy Prawa i Sprawiedliwości (okręg 2) gmina Chełmiec.

Dlaczego zdecydował się pan ponownie kandydować?
- Mam spore doświadczenie, jeśli chodzi o pracę w samorządzie. Sądzę, że jest to bardzo duży kapitał, którym chciałbym się dzielić z innymi i, który można wykorzystać. Jako radny Powiatu Nowosądeckiego przez osiem lat byłem przewodniczącym komisji budżetowej Rady Powiatu, a co za tym idzie doskonale orientuję się jak w sposób zrównoważony, racjonalnie gospodarować pieniędzmi. Jak dokładać je do pozyskiwanych środków zewnętrznych z budżetu państwa, czy też środków unijnych na różnego rodzaju działania. Oczywiście z korzyścią dla gmin powiatu nowosądeckiego.

Kampania wyborcza, w przypadku osób ubiegających się o mandat radnego, czy to w Radzie Miasta Nowego Sącza, czy w Radzie Powiatu Nowosądeckiego jest na ostatniej prostej. Na jakie kluczowe sprawy położył pan akcent w swoim programie wyborczym?  
- Optuję za tym, aby szpital w Krynicy-Zdroju, którym zarządza Powiat Nowosądecki był dalej modernizowany. Duży krok w tym względzie został już poczyniony, dzięki potężnej inwestycji, jaką było oddanie do użytku nowego skrzydła szpitala. Dzisiaj placówka w Krynicy-Zdroju spełnia wszelkie obowiązujące standardy. Przez osiem lat, kiedy byłem przewodniczącym komisji budżetowej o tę modernizację walczyłem.

Walczyłem też o połączenie w jedną jednostkę krynickiego szpitala i Sądeckiego Pogotowia Ratunkowego, które także podlega przecież Powiatowi Nowosądeckiego. Ta ostatnia koncepcja, z różnych względów nie została zrealizowana. Gdyby, jednak udało się ją wdrożyć w życie, to zmniejszylibyśmy z pewnością administrację, a takie rozwiązanie, moim zdaniem przyniosłoby wymierne oszczędności. A zaoszczędzone pieniądze można by przeznaczyć na przykład na zakup jednej, czy dwóch karetek dla pogotowia.

Stawiam też na modernizację dróg lokalnych, którymi administruje Zarząd Powiatu Nowosądeckiego. Jest to prawie 600 km dróg. Te drogi powinny być traktami o wysokim standardzie. Są na to w budżecie państwa odpowiednie środki. Chodzi o to, aby je pozyskiwać i w sposób zrównoważony je rozdysponowywać na poszczególne gminy. Będę zabiegał o doinwestowywanie powiatowej oświaty, bo zdaję sobie sprawę z tego, że jest to olbrzymi kapitał. Inwestycja w człowieka, inwestycja w ucznia jest w moim programie wyborczym priorytetem.

W ostatnich latach szkoły i placówki oświatowe funkcjonujące na terenie powiatu nowosądeckiego zmieniły się bardzo na korzyść...
- Oczywiście. Zgadzam się z tym.

Obecnie jest pan dyrektorem Małopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego z s. w Karniowicach. Z jakim programem wyborczym wychodzi pan do rolników i sadowników gospodarujących w naszym sądeckim regionie?
- Małopolski Ośrodek Doradztwa Rolniczego świadczy dla rolników i sadowników kompleksowe usługi z zakresu ekonomiki, technologii, agroturystyki, ekologii. Pomagamy rolnikom w dostosowaniu się do standardów i wymogów Unii Europejskiej. Staramy się pomagać im w przygotowaniu analiz finansowych, biznesplanów i wypełnianiu wniosków, czyli niezbędnych dokumentów, aby można było pozyskać środki unijne, które są największą szansą na modernizację gospodarstw między innymi pod względem technologicznym.

Jeśli rolnicy, czy sadownicy nie sięgną po takie zewnętrzne fundusze, to raczej jest nikła szansa, aby zmodernizowali swoje gospodarstwa. Właściciele zwłaszcza tych małych gospodarstw mogą szukać innych, alternatywnych źródeł dochodu. Są na to środki. Można pozyskać je na rozwój przedsiębiorczości na obszarach wiejskich. Warto z nich korzystać.

No, właśnie. Gospodarstwa na Sądecczyźnie są niewielkie. Teren też jest specyficzny, a to nie sprzyja rozwijaniu produkcji na dużą skalę...
- Nasze województwo jest pod tym względem specyficzne. Średnia powierzchnia gospodarstwa to około cztery hektary. Wiele z nich znajduje się w terenach górskich, a to wiąże się ze zwiększonymi kosztami produkcji. Pięćdziesiąt procent wspomnianych gospodarstw produkuje na własne potrzeby.

Jaki ten rok, który powoli zbliża się ku końcowi był dla rolników i sadowników gospodarujących na Sądecczyźnie?
- Odnosząc się do sytuacji w Małopolsce, to ten rok nie był zły, jeśli chodzi o plony. Plony zbóż i ziemniaków mamy na poziomie plonów ubiegłorocznych. Natomiast w tym roku pojawiła się nadprodukcja sadownicza.

Sadownicy, a tych przecież nie brakuje na Sądecczyźnie biją na alarm w związku z klęską urodzaju owoców. Problem jest gigantyczny, zwłaszcza, jeśli chodzi o owoce, które nie są deserowe. Sadownicy nie mają co zrobić z owocami przemysłowymi. Właśnie rozpoczyna się skup jabłek w ramach pomocy sadownikom. Poprzez firmy współpracujące rząd zamierza zakupić pół miliona ton owoców po cenie prawie dwukrotnie wyższej niż oferowana przez zakłady przetwórcze. Takie "koło ratunkowe" nie wyrówna jednak sadownikom kosztów, pracy, które włożyli w produkcję tych owoców...
- Niestety. Te działania, które, w obliczu zaistniałej klęski urodzaju, podejmuje rząd, w sposób istotny zmniejszą straty producentów, ale nie są w stanie wyrównać sadownikom poniesionych kosztów. Działanie rządu wychodzi jednak na przeciw tej nadprodukcji. Firmy współpracujące z rządem mają skupić 500 tysięcy ton jabłek. Oczywiście jest to za mało w stosunku do tak dużej produkcji, ale jest to już jakiś kierunek, by zaradzić tej kryzysowej sytuacji. Tegoroczne rekordowo duże zbiory jabłek mogą sięgnąć w granicach 4,5 -5 mln ton. To wyjątkowo dużo. Dlatego w tym roku mówimy już o klęsce urodzaju w sadach, która zdarza się raz na kilkanaście lat. Koszty produkcji sadownikom w tym roku prawdopodobnie się nie zwrócą.

Czy tegoroczna klęska urodzaju może, patrząc perspektywicznie, odbić się niekorzystnie na sadownictwie?
- Oczywiście, że tak. Sadownicy obserwują koniunkturę na rynku, patrzą, co przynosi im zysk i może przyjść taki moment, że przestaną inwestować w sady. Nie będą zakładali nowych nasadzeń. Takie zjawisko może być bardzo niebezpieczne, patrząc perspektywicznie, dla rozwoju sadownictwa w Polsce. Najlepsza sytuacja jest taka, kiedy popyt równoważy się z podażą.

To może bardziej opłacalne będą winnice? Na Sądecczyźnie wpisują się już w pejzaż regionu.
- Nie zachłystujmy się tym, że Sądecczyzna będzie słynąć z winnic. Jest to raczej mało prawdopodobne. Choć, może to być jakaś alternatywa, bo dobrzy winiarze są w stanie zarobić na produkcji wina. Polska nie wejdzie raczej z winami na rynki światowe. Są kraje mające w tym względzie ogromne tradycje.

Od lat MODR organizuje sztandarową imprezę  - Międzynarodową Wystawę Rolniczą "Agropromocja". W tym roku odbyła się w Nawojowej jej 28. edycja. Czy ta wystawa przekłada się na budowanie prestiżu Małopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego?
- "Agropromocja" jest przede wszystkim ogromną promocją Małopolski i Sądecczyzny. Impreza ta gwarantuje bezpośredni kontakt rolnika, przedsiębiorcy z wystawcą, który oferuje nowe rozwiązania technologiczne w zakresie produkcji roślinnej i zwierzęcej. Te nawiązane kontakty z pewnością procentują w przyszłości. W tym roku swoje stoiska wystawiło blisko 400 wystawców a wystawę odwiedziło prawie 40 tysięcy mieszkańców. Jestem przekonany, że ta wystawa jest bardzo potrzebna i powinniśmy ją w kolejnych latach organizować.

Fot. arch. Marka Kwiatkowskiego.







Dziękujemy za przesłanie błędu