Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
07/09/2018 - 10:35

Zygmunt Berdychowski: najpierw Forum Ekonomiczne, potem Iron Run

Zygmunt Berdychowski, przewodniczący Rady Programowej Forum Ekonomicznego, to jeden z nielicznych organizatorów imprez biegowych, który czynnie startuje we własnych zawodach. Przed nami 9. Festiwal Biegowy, a jego pomysłodawca stanie na starcie w Krynicy już ósmy raz.

- W Krynicy nie startowałem tylko raz! To było w ubiegłym roku, bo musiałem wyjechać w Himalaje.

- Ale przecież większość organizatorów nie startuje w swoich imprezach twierdząc, że muszą doglądać szczegółów i pilnować jakości imprezy.

- To chyba dlatego, że z jednej strony część organizatorów sama już nie biega, jest na swoistej sportowej emeryturze. Z drugiej… Festiwal Biegowy jest organizowany przez zespół, przez wielu ludzi. Ja wtedy w Krynicy nie mam już przypisanej żadnej roli, żadnych konkretnych obowiązków. Jestem odpowiedzialny za to, żeby cała machina dobrze, sprawnie funkcjonowała, a to można osiągnąć niekoniecznie siedząc na głowach ludzi czy biegając pomiędzy poszczególnymi punktami, budynkami czy miejscami. Można to spokojnie wyegzekwować pomimo biegania w poszczególnych konkurencjach.

- Jakie to były konkurencje na przestrzeni tych siedmiu „startowych” imprez?

- Zacząłem w inauguracyjnym Festiwalu w 2010 roku oczywiście od Koral Maratonu. Potem był jeszcze raz maraton, Życiowa Dziesiątka, Iron Run: najpierw w formule pierwotnej, czyli 5 czy 6 biegów, a następnie składający się z 8 konkurencji, dwa razy ultramaraton na 64 kilometry i szczęśliwie dobiegamy do 2018 roku, w którym kolejny raz wystartuję w Iron Runie, już w pełnym, 9-biegowym wydaniu.

Zobacz też: Zygmunt, co ty tu, do cholery, robisz?

- Dlaczego znowu Iron Run? Dlaczego nie Bieg 7 Dolin na 100 km, który jest tak prestiżowy, a którego brak w Pańskim biegowym portfolio?

- Chyba dlatego, że Iron Run jest konkurencją trudniejszą, wymagającą większej wszechstronności i większego wysiłku. Jak mam się mierzyć z wyzwaniami, to najlepiej z tymi największymi. Wydaje mi się, że 9 biegów to jest już formuła ostateczna, dająca ludziom możliwość sprawdzenia się przez 3 dni w bardzo różnorodnych biegach, nie zamęczając ich, a jednocześnie tworząc naprawdę atrakcyjne widowisko. Teraz naszym głównym zadaniem jest spopularyzowanie tej konkurencji, wypromowanie jej, skłoniene znacznie większej niż do tej pory liczby zawodników do stawienia czoła wyzwaniu. A trzeba pamiętać, że leży to w interesie wszystkich uczestników Festiwalu, bo zależność jest prosta: im większa frekwencja w poszczególnych konkurencjach, tym niższe do nich wpisowe.

- Żelaznych twardzieli jest co roku około stu, stu kilkudziesięciu. To dla tak trudnej konkurencji jeszcze niewyczerpany potencjał?

- Tak, jest jeszcze duża rezerwa. Spójrzmy na Bieg 7 Dolin na 100 km. Na pierwszym Festiwalu zgłosiło się do niego około stu osób, wystartowało 70, a ukończyło 40 kilka. W tym roku jest już zapisanych tysiąc, a do tego 90 w konkurencji drużynowej! Frekwencja w „setce” rosła z roku na rok i to bardzo szybko, jestem więc przekonany, że jak zaczniemy dobrze promować Iron Run, to i w nim frekwencja znacznie urośnie.

- Jaki cel, jakie zadanie stawia Pan w najbliższy weekend przed sobą?

- Założenie podstawowe to oczywiście ukończyć zawody. Cel zaraz po nim wiąże się nie z całą konkurencją, a z jej najtrudniejszymi składowymi. Chciałbym ultramaraton 64 km pokonać w średnim tempie poniżej 9 minut/kilometr, czyli ukończyć w czasie około 9 i pół godziny. Z kolei Koral Maraton chciałbym przebiec w tempie 5’50/kilometr, czyli w 4 godziny i kilka minut. To byłby sukces. No i w odróżnieniu od moich dotychczasowych startów w Iron Runie mam zamiar rozsądniej wbiegać na Jaworzynę: lepiej rozłożyć siły oraz pilnować nawadniania i odżywiania. Jeśli natomiast chodzi o miejsce, chciałbym, żeby nie było gorzej niż 3 lata temu, kiedy zająłem w klasyfikacji generalnej 28 miejsce, a gdyby nie proste błędy w ultramaratonie i na Jaworzynie to byłbym nawet i w czołowej „dwudziestce”. Reasumując: pierwsza dwudziestka to byłby sukces, trzydziestka – przyzwoity wynik i jeśli się nie przydarzy żadne nieszczęście to tak powinno być. A jeżeli będzie inaczej to cóż… mówi się trudno.

- W czerwcu przebiegłem na treningach 280 km, w lipcu 340, a w sierpniu około 280 km. Razem 900 km. Dobre były sprawdziany, takie jak start w sierpniu w Gorcach. Tam trasa ma trochę większą skalę trudności i dała szansę, żeby organizm zapamiętał wysiłek podbiegu na Lubań, z poziomu 400 na 1100 metrów, a potem dał sobie radę na zbiegu. Gorce Ultra-Trail jest 4 tygodnie przed Krynicą, to bardzo dobra odległość czasowa i ma fajną trasę o odpowiedniej, sporej skali trudności. GUT to idealna impreza, żeby pobiegać przed startem na Festiwalu w Krynicy.

- No to krótkie pytanie na koniec: jest moc tydzień przed startem w Iron Runie?

- Chciałbym być optymistą (śmiech). Gdyby nie to, co teraz mam na głowie, czyli organizacja  Forum Ekonomicznego bezpośrednio poprzedzającego Festiwal, to bym powiedział, że jest. A tak… zobaczymy w Krynicy (uśmiech).

Rozmawiał Piotr Falkowski








Dziękujemy za przesłanie błędu