Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
16/01/2019 - 20:25

Dziki z Falkowej wykurzą ziemniaki i ludzki pot? Bo na pewno nie krwawica

Zaprosiliśmy do studia TV Sądeczanin nadleśniczego ze Starego Sącza Pawła Szczygła. Rozmawialiśmy o dzikach, ale nie w kontekście przetaczającej się przez Polskę dyskusji na temat ich odstrzału redukcyjnego, ale o problemie z naszego własnego podwórka czyli z osiedla Falkowa w Nowym Sączu.

Zacznijmy od tego, że Nadleśnictwo Stary Sącz ściśle współpracuje przy tej sprawie z władzami Nowego Sącza a przede wszystkim Strażą Miejską. Bo miasto wyłączone jest z okręgów łowieckich i basta. Myśliwym tu wstęp wzbroniony. Część mieszkańców Falkowej jednak by ich tu mile widziała albo po to, by dziki uśpić i wywieść  gdzieś daleko albo nawet po to, by je – oczywiście przy eskalacji zagrożenia – odstrzelić. Nikt nie ma ochoty przekonywać się jak w praktyce będzie wyglądała konfrontacja dzika z małym dzieckiem, uczniem, który akurat będzie szedł do szkoły albo do kolegi po sąsiedzku.

Zobacz też: Na razie dziki wyżyły się na trawie, ale mieszkańcy boją się o dzieci

Co na to wszystko mówi fachowiec? Nadleśniczy przede wszystkim stopuje obawy – nie taki dzik straszny jak go malują, trzeba tylko wiedzieć jak się zachować w jego obecności – i obrazuje jak najskuteczniej - choć może nie z dnia na dzień – można je stąd wykurzyć pokojowo. Bo eksterminacja zdaniem Szczygła nic nie da, jeśli nie wyeliminujemy czynników, które ściągają zwierzęta pod nasze domy. W roli głównej: ziemniaki, las falkowski i odstraszacze na bazie ludzkiego i wilczego potu. Przy okazji dowiecie się, jakie grzeszki samych sądeczan sprowadzają do miasta dzikie zwierzęta. Zapraszamy do obejrzenia rozmowy.

ES [email protected] Film: Krzysztof Stachura







Dziękujemy za przesłanie błędu