Nie żyje pół tysiąca ludzi. Sądecki misjonarz przeżył cyklon w Mozambiku [WIDEO]
Wiatr osiągał w porywach 280 kilometrów na godzinę, zrywał dachy i wyrywał drzewa. Zniszczone odłamki blachy kaleczyły i zabijały ludzi. Tragedia w Mozambiku rozegrała się w ubiegły weekend, ale dopiero teraz okazało się, że w portowym mieście Beira, prawie całkowicie zniszczonym przez cyklon, kataklizm przeżył polski misjonarz, pochodzący z Koniuszowej ojciec Andrzej Filip, który dopiero teraz mógł nawiązać kontakt z krajem.
Helicopter teams rescue survivors of a devastating cyclone from trees and roofs in Mozambique.
— NBC News (@NBCNews) March 20, 2019
The winds and flooding killed hundreds of people in and around the country's port city of Beira. https://t.co/rKLR0fZHTj pic.twitter.com/aESB3303Q4
- Od czwartkowego wieczoru do poniedziałku nie było możliwości nawiązania kontaktu, ponieważ sieci telefoniczne nie funkcjonowały. Na drogach leżą słupy elektryczne i połamane lub wyrwane z korzeniami drzewa – pisze ojciec Andrzej Filip w dramatycznej relacji opublikowanej na stronie zgromadzenia misyjnego kombonianie.
Cyklon utworzył się w kanale Mozambiku i uderzył w kontynent w mieście Beira w prowincji Sofalai.
- W tym czasie znajdowałem się właśnie w Beira w misyjnej wspólnocie. Nasz dom, jak prawie wszystkie inne, został zniszczony. Ma zerwany dach i został zalany przez padający deszcz. Nic nam się nie stało, ale nigdy nie przypuszczałem, że przeżyję taki kataklizm – pisze misjonarz. - Wiedzieliśmy, że cyklon się zbliża, ale nikt nie myślał, że przyniesie takie zniszczenia i cierpienia tylu ludziom, którzy stracili wszystko co mieli, także swoich najbliższych.
Jak dodaje ojciec Andrzej Filip, mówi się nawet o tysiącu śmiertelnych ofiar. Kataklizm na swojej drodze niszczył praktycznie wszystko. Zniszczył również część prowincji Zambezia i Manica i doszedł aż do Malawi i Zimbabwe – opisuje misjonarz. - Bardzo dużym problemem jest woda pitna, której brakuje oraz żywność. Wiele sklepów i magazynów zostało zniszczonych, co spowodowało wzrost cen żywności.
Bardzo wielkie zniszczenia są również poza miastem Beira czy Dondo, wiele wiosek zostało kompletnie zalanych, po prostu zniknęły. Oprócz domów ludzie stracili plony, które wcześniej już ucierpiały przez susze. Teraz zostały zalane wodą i po prostu zgniją – czytamy w relacji z Mozambiku.
We flew over #Buzi town just now. People in stadium waiting for food and water pic.twitter.com/VKNxkD5oOm
— Fergal Keane (@fergalkeane47) March 20, 2019
Również wspólnoty w parafiach, w których pracuję, zostały zniszczone. Mieszkańcy stracili wszystko: domy, zasiewy, później przyjdzie głód - relacjonuje ojciec Filip. - To nie koniec niepewności dla mieszkańców już dotkniętych cyklonem i powodziami. W Zimbabwe zapowiedziano wypuszczenie wód ze zbiorników, ponieważ są już pełne, co oznacza że w Mozambiku w wielu rzekach, które już zalały całe wioski, poziom wody jeszcze się zwiększy, przynosząc jeszcze kolejne zniszczenia.
Na koniec chciałem napisać to, co powiedział mi jeden z naszych pracowników: „ja, moja żona i dzieci straciliśmy dach nad głową ale dzięki Bogu przeżyliśmy, mój szwagier stracił dwójkę dzieci pod gruzami ściany własnego domu która runęła na nie”. Słysząc to nie miałem słów, aby coś odpowiedzieć. Tego cierpienia nie da się opisać. W tej chwili proszę wszystkich o modlitwę, jak również o każdą inną pomoc która jest możliwa - apeluje o pomoc sądecki misjonarz.
[email protected] fot. kombonianie.pl