Wójt Chełmca ma nową aferę. Jaką? "Mularczykgate"...
Najpierw wójt Chełmca wytropił „płatnych zdrajców” i „pachołków ratusza”, takim mianem określił radnych, którzy zakwestionowali rzetelność konsultacji społecznych w sprawie nadanie praw miejskich Chełmcowi, teraz znalazł głównego winowajcę swojej klęski. To poseł Prawa i Sprawiedliwości Arkadiusz Mularczyk.
Ta wieść oficjalnie została obwieszczona w gminnym portalu i opatrzona tytułem „Poseł co miasta Chełmiec nie chciał, czyli Mularczykgate w roboczym wykonaniu jednej , niesamowicie wpływowej i „opiniotwórczej” mieszkanki”. Co zrobił Mularczyk? To on - jak czytamy w zamieszczonej na urzędowej stronie informacji - tak naprawdę zainicjował na szczeblu rządowym, procedurę zablokowania wejścia w życie decyzji premier Beaty Szydło, o przekształceniu miejscowości Chełmiec w miasto.
Otóż nie uwierzycie Państwo, ale była to 1 (słownie: jedna) mieszkanka gminy Chełmiec, której bezgranicznie zaufał poseł Arkadiusz Mularczyk. (…) Poseł nie skontaktował się z Urzędem Gminy Chełmiec, co jest przyjętą praktyką w przypadku takich interwencji u parlamentarzystów. Bezkrytycznie przyjął do wiadomości pismo pełne przeinaczeń, niedomówień a wręcz oszczerstw i jednocześnie je poparł! (…) Mało tego w dalszej procedurze - poseł prawnik Mularczyk -posługiwał się już pojęciem „mieszkańcy gminy Chełmiec”, by uwiarygodnić swoje dalsze postępowanie w sprawie.
Co na to Arkadiusz Mularczyk?
- Radzę wójtowi, żeby wypił szklankę zimnej wody - komentuje oskarżenia pod swoim adresem parlamentarzysta. - Jest rzeczą oczywistą, że jeśli przychodzą do mnie mieszkańcy i podnoszą kwestię fikcyjności konsultacji społecznych w sprawie uczynienia z Chełmca miasta, to moim obowiązkiem jest skierowanie tego rodzaju interwencji do ministra spraw wewnętrznych i administracji - dodaje Poseł. - Szef resortu, co jest oczywiste, sprawę musiał przeanalizować. Ostatecznie to przecież minister uznał podnoszone przez mieszkańców argumenty za uzasadnione.
Mularczyk podkreśla, że w sprawie fikcyjnych konsultacji interweniowała u niego nie jedna, jak twierdzą władze Chełmca mieszkanka, ale grupa osób. Kto? Tego poseł Mularczyk nie zdradza.
- Przecież nie powiem o kogo chodzi, bo naraziłbym te osoby na konsekwencje ze strony pana wójta. Ludzie nie tylko interweniowali w sprawie wadliwości tej procedury, ale mówili też o zastraszaniu mieszkańców.
Tekst, jaki ukazał się na oficjalnej, urzędowej stronie nie odnosi się wyłącznie do zarzutów zainicjowania przez Mularczyka procedury zablokowania wejścia w życie decyzji o badaniu Chełmcowi prawa miejskich. Pełno w nim złośliwości na temat politycznych poczynać parlamentarzysty.
Oceniając działalność posła Mularczyka (rodem z Raciborza), wiele by trzeba w tekście „wykropkować”. Wielkie zasługi przypisuje mu się na polu rozbicia jedności sądeckiego PIS. Po niechlubnym występie w TK przed prof. Stępniem, koledzy prawnicy dali mu przydomek „prawowiernego” ale nie praworządnego, który dodatkowo „lubi spłacać długi wdzięczności”, poprzez manipulowanie prawem.
To zaledwie fragment długiego wywodu na temat sądeckiego parlamentarzysty, w którym nie ma żadnych odniesień do sprawy Chełmca.
- Poziom tekstu, który ukazał się na gminnym portalu jest poniżej krytyki i jego komentowanie jest poniżej mojej godności - mówi krótko Mularczyk
Przypomnijmy, że na specjalnej konferencji prasowej wójt Bernard Stawiarski ogłosił oficjalnie, że Chełmiec stanie się miastem. Taki był dobry początek, potem, gdy rząd decyzję przesunął o rok, we wsi rozpętało się trwające do dziś piekiełko wzajemnych oskarżeń i doniesień do prokuratury….
[email protected] fot. archiwum