Minuty od tragedii! Dzielnicowi uratowali 13-latka z koryta Dunajca. Sam nie mógł się wydostać
Trzej dzielnicowi, którzy akurat patrolowali brzegi rzeki nie zastanawiali się ani minuty i natychmiast ruszyli dziecku na ratunek.
- Policjanci błyskawicznie udali się w stronę chłopca, pokonując ok. 30 metrów po zmrożonym brzegu rzeki. Spiętrzony śnieg miejscami topniał, przez co funkcjonariusze kilkakrotnie zapadali się w nim do wysokości pasa. Samodzielne wyjście z tego śniegu było wręcz niemożliwe, dlatego dzielnicowi pomagali sobie i asekurowali się wzajemnie – obrazuje dramatyzm akcji Justyna Basiaga z Komendy Miejskiej Policji Nowym Sączu.
Zobacz też: Nadeszła wiosna, roztopy w pełni. Czy grozi nam wylanie Dunajca?
- Pokonując jeszcze zarośla, policjanci po zaledwie dwóch minutach dotarli do chłopca, który stał na wąskim nasypie żwirowym, pomiędzy rwącym korytem rzeki, a warstwą zamarzniętego śniegu o wysokości około 150 centymetrów – relacjonuje. Chłopca przemoczonego do cna i równie mocno przemarzniętego wyciągnęli asekurując się nawzajem na bezpieczny brzeg.
Kolejna szczęśliwa informacja jest taka, że dziecku nic się nie stało. Nic poza wychłodzeniem i masą strachu, którego się najadł. Okazało się, że nad brzeg przyszedł zupełnie sam. Gdy funkcjonariusze upewnili się, że dziecko jest całe i zdrowe i nie wymaga pomocy ze strony lekarza odwieźli chłopca do domu, do rodziców.
- Od wielu lat nie mieliśmy przypadku, by ktoś dryfował na krze na naszych rzekach. Zimą jesteśmy zazwyczaj wzywani wtedy, gdy kra się spiętrzy i pojawia się ryzyko podtopień – komentuje skalę podobnych zdarzeń Paweł Motyka, zastępca komendanta KP PSP w Nowym Sączu.
Brak dramatów na rzece nie zwalnia jednak nikogo z zachowania zdrowego rozsądku i trzymania się od topniejącego lodu na rzekach z daleka. łatwo sobie wyobrazić, czym dla chłopca mogła się zakończyć ta eskapada, gdyby policjanci nie znaleźli we właściwym miejscu we właściwym czasie....
ES [email protected] Fot. Adrian Maraś