Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 24 kwietnia. Imieniny: Bony, Horacji, Jerzego
11/02/2019 - 14:55

Tylicz: dwa kundle zagryzły sarnę na oczach mieszkańców i turystów

Dwa kundle zagryzły sarnę na oczach właścicieli i gości pensjonatu w Tyliczu. Świadkowie tego dramatycznego zdarzenia nie wiedzą co ich bardziej zbulwersowało: zachowanie czworonogów czy strażników miejskich wezwanych na pomoc.

Pękała do dziś nie potrafi się otrząsnąć z tego, czego świadkiem była. Od leśnika usłyszała bowiem, że psy musiały być bardzo niedożywione skoro zdecydowały się zapolować na dzikie zwierzę. Co takie zdziczałe czworonogi mogłyby zrobić na przykład małemu dziecku? Strach pomyśleć. Leśnik nie krył też faktu, że do podobnych incydentów w okolicy doszło w ostatnim czasie już kilka razy. Pani Oliwia podkreśla też, że był jedyną osobą, która okazała jej jakiekolwiek wsparcie.

- Godzinę kręciłam się po Krynicy, by dopytać o leśniczego, ale w końcu sam do mnie zadzwonił, bo był ciekaw, w jakim stanie jest sarna. Tylko on mi pomógł – podkreśla kobieta.

Strażnicy stali w tym samym korku co ona i gdy podeszła do ich auta zapytać, co zrobić, bo sarna padła, to odesłali ją z kwitkiem. Wcześniej jeszcze mieli do niej pretensje, że czekając na nich pod pensjonatem przykryła ranną sarnę kocem i próbowała napoić i nakarmić. Podobnego oburzenia znieczulicą strażników nie kryli przyjezdni. Trudno będzie zatrzeć złe wrażenie, jakie zabiorą ze sobą we wspomnieniach przyjezdni z tylickiego i krynickiego kurortu.

Nadleśniczy Stanisław Michalik z Nadleśnictwa Piwniczna też nawiązał do podobnych zdarzeń w stosownym komunikacie. - Panujące bardzo trudne warunki życia dziko żyjących zwierząt, przy bardzo grubej pokrywie śniegu oraz liczne zgłoszenia przez mieszkańców oraz policję śmiertelnych przypadków dziko żyjącej zwierzyny, głównie saren, spowodowanych przez goniące psy, powodują potrzebę specjalnych działań – napisał na wstępie. .

- Dlatego też proszę właścicieli i opiekunów psów o niewypuszczanie luzem swoich pupili poza teren ogrodzonej posesji. Goniące zwierzynę psy powodują też poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa kierowców, gdy przepędzają ją przez drogi publiczne – apeluje dalej.

By uświadomić wszystkim rangę problemu przypominamy stosowne zapisy w prawie - zgodnie z art. 431 kodeksu cywilnego właściciele zwierząt ponoszą pełną odpowiedzialność odszkodowawczą za wyrządzone przez zwierzęta szkody oraz zgodnie z kodeksem wykroczeń art. 166 za puszczania psa luzem na polu i w lesie podlega karze grzywny do 500 zł.

- Mając na względzie powyższe zwracamy się z apelem o dopełnienie obowiązków, jakie spoczywają na właścicielach zwierząt. Prosimy również o zabezpieczeniu swoich posesji przed ucieczką zwierząt, a także nienarażanie innych na agresywne zachowanie psa – podsumowuje nadleśniczy Michalik.

Zobacz też: Zagryzł yorka, a potem pokąsał właścicielkę

Przy pierwszym podejściu z komendantem Straży nie udało nam się skontaktować, ale pod wskazanym na Intrenecie numerem zgłosił się jeden ze strażników, który ostro zaripostował uwagom pani Oliwi twierdząc, że funkcjonariusze wcale sprawy nie zbagatelizowali tylko ruszyli w teren by namierzyć sprawców ataku, tak by nikomu więcej nie zagrozili.

Po tej rozmowie udało nam się „złapać” komendanta pod telefonem komórkowym. Jeśli  chodzi o zachowanie strażników, to Piotr Szyszka - choć nie krył przekonania, że zarzuty wobec jego podwładnych są trochę przerysowane – ustali rzeczywisty przebieg wydarzeń i jeśli strażnicy na to zasłużyli, to otrzymają odpowiednią reprymendę. Najważniejsze jednak jest to, że funkcjonariusze zadziałali mimo wszystko tak, jak powinni. Wezwali leśniczego, bo to on odpowiada za dzikie zwierzęta. A co najważniejsze udało im się ustalić, kto jest właścicielem agresywnych psów – a to nie jest wcale takie łatwe, jakby mogło się wydawać - i osoba ta została z miejsca ukarana mandatem.

Szyszka zastrzega jednocześnie, że choć widział wpisy o podobnych zajściach na Facebooku, to sobotnie było pierwszym, które formalnie zgłoszono do Straży Miejskiej.

ES [email protected] Fot.; Nadleśnictwo Piwniczna-Zdrój Krzysztof Tomasiak







Dziękujemy za przesłanie błędu