Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
22/01/2019 - 22:35

Życie nie rozpieszcza rodziny Gawlików. Najpierw choroba, potem wypadek

Najpierw dowiedzieli się, że ich synowie mają cysty w głowie. Potem spotkało ich kolejne nieszczęście. Na pana Tadeusza, który jest głową rodziny, spadł bal drzewa i od tej pory jeździ na wózku inwalidzkim. W tych wszystkich tragediach rodzina Gawlików miała sporo szczęścia, bo na swojej drodze spotkali Esterę i Arlettę - nauczycielki ze Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Nowym Sączu, które zaoferowały im pomoc i dały nadzieję na lepszą przyszłość.

Tadeusz Gawlik ma 44 lata. Na co dzień mieszka w Wojnarowej w gminie Korzenna. Jest szczęśliwym mężem i ojcem trójki dzieci: Grzegorza, Bartosza i Milenki. Niestety życie nie rozpieszcza rodziny Gawlików. Najstarszy syn Grzegorz ma 14 lat. Chłopiec urodził się z  cystą pajęczynówki na kości ciemieniowo-czołowej. Do tej pory przeszedł trzy operacje głowy w Szpitalu Dziecięcym w krakowskim Prokocimiu. Niestety po operacji pojawiły się powikłania. Lekarze usunęli Grzesiowi fragment czaszki, ponieważ wdała się bakteria gronkowca. Od tej pory chłopiec cierpi na silną padaczkę i opóźnienie umysłowe. Na co dzień uczy się w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Nowym Sączu przy ulicy Broniewskiego. Mieszka w internacie, który prowadzą siostry zakonne, a na weekendy wraca do domu.

Niestety to nie koniec zmartwień Rodziny Gawlików. Syn Bartosz, który ma 12 lat, również urodził się z cystą ulokowaną w tylnej części czaszki - tuż przy móżdżku. Chłopiec cierpi na napady lękowe i również ma lekkie opóźnienie umysłowe. Na szczęście najmłodsza córeczka Państwa Gawlików - Milenka urodziła się zdrowa. 

Mimo problemów zdrowotnych swoich dzieci, Pani Gabriela i Tadeusz wiedli szczęśliwe życie i wspólnymi siłami wiązali koniec z końcem. Pan Tadeusz pracował w lesie, Pani Gabriela prowadziła gospodarstwo domowe. 

Niestety szczęśliwe życie Rodziny Gawlików legło w gruzach w lutym 2014 roku. To właśnie wtedy Pan Tadeusz podczas pracy w gospodarstwie został przygnieciony balem drzewa. W bardzo ciężkim stanie trafił do szpitala. Lekarze zdiagnozowali wybuchowe złamanie  kręgu L1-Th12. Po trzech miesiącach spędzonych w szpitalu i bardzo intensywnej rehabilitacji Pan Tadeusz usiadł na wózku inwalidzkim. Nie stracił jednak nadziei, nadal wierzy w to, że kiedyś będzie mógł chodzić.

W 2015 roku p. Estera i p. Arletta – nauczycielki ze Specjalnego  Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Nowym Sączu, do którego uczęszcza najstarszy syn Grzegorz – odwiedziły w Wojnarowej rodzinę Gawlików, ponieważ chciały przekazać używany  sprzęt AGD. Gdy weszły do domu, przeraziły się.

Nie mogły uwierzyć, że w tych czasach można jeszcze żyć w tak złych warunkach. Dom Państwa Gawlików ma ponad 100 lat i jego stan techniczny nie spełnia podstawowych norm bezpieczeństwa. Nauczycielki wyszły z propozycją, że pomogą wybudować nowy dom. Ich wielki zapał i zaangażowanie zaowocowały tym, że już w 2016 roku ruszyły prace. Do tej pory udało się postawić mury. Niestety prace stanęły z powodu braku pieniędzy. Potrzebne jest jeszcze około 80 tys. zł, aby przykryć budynek i wyposażyć go w prąd, gaz, wodę  i ogrzewanie.

- Wiele nie możemy odłożyć, bo ciągle musimy jeździć z synem Grzegorzem do szpitala, a jego leczenie jest bardzo kosztowne – żalą się Państwo Gawlikowie.

Panu Tadeuszowi udało się znaleźć pracę. Od stycznia 2016 roku pracuje w pralni przy hospicjum w Stróżach. Niestety zarabia jedynie 1200 zł na miesiąc. Nie możemy pozostawić ich samych sobie. Bez pomocy ludzi dobrej woli nie będą w stanie rozwiązać trudnych, życiowych problemów, z którymi się borykają. Bez Was nie uda się także wykończyć nowego domu. - Liczymy na Waszą pomoc. Za wszelkie wyrazy życzliwości dziękujemy – dodają.

Każdy, kto tylko zechce pomóc rodzinie Gawlików, może to zrobić, wpłacając dowolną sumę pieniędzy na specjalnie założone konto na zrzutce. Liczy się każdy grosz.

RG [email protected] Fot. Zrzutka.pl







Dziękujemy za przesłanie błędu