Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 16 kwietnia. Imieniny: Bernarda, Biruty, Erwina
03/06/2023 - 15:20

Razem z Szulcem Brzechwa chodził (choć częściej nie!) na wykłady z prawa rzymskiego

Studia prawnicze ukończył w 1924 roku i rozpoczął aplikację w kancelarii adwokackiej Jana Fidlera. Razem z Rymkiewiczem trafili na praktykę do Wydziału Cywilnego Sądu Okręgowego w Warszawie, w dawnym pałacu Paca przy ulicy Miodowej.

Razem z Szulcem Brzechwa chodził (choć częściej nie!) na wykłady, razem drżeli przed egzaminem z prawa rzymskiego u profesora Ignacego Koschembahra-Łyskowskiego, który słynął z wysokich wymagań. Wiadomo było, że student, którego profesor nie zapamięta ze swoich wykładów, ma niewielkie szanse, by zdać u niego egzamin. Brzechwa uważał Koschembahra za starego nudziarza, który urodził się dwa i pół tysiąca lat za późno, i postanowił, że jeśli egzamin u niego obleje, nie będzie dłużej zawracał sobie głowy studiami prawniczymi, tylko wróci na wydział humanistyczny. Ostatecznie jednak znalazł na surowego profesora sposób. Przychodził na wykłady spóźniony i choć Koschembahr nie lubił, kiedy ktoś mu przeszkadzał, to przerywającego wykład wysokiego i przystojnego Brzechwę zapamiętał. „Przyciągał jak magnes oczy wszystkich studentek” – wspominał Rymkiewicz. elegancję młodego człowieka dostrzegł także aktor, a później reżyser Henryk Szletyński. W czasie studiów Brzechwa nie zawsze dojadał – dorabiał w kancelarii adwokackiej, żeby mieć na obiad – ale jak prawdziwy dandys nosił rękawiczki i laskę, bo tego wymagała ówczesna moda. Tylko studencka czapka zdradzała, kim jest.

Studia prawnicze ukończył w 1924 roku i rozpoczął aplikację w kancelarii adwokackiej Jana Fidlera. Razem z Rymkiewiczem trafili na praktykę do Wydziału Cywilnego Sądu Okręgowego w Warszawie, w dawnym pałacu Paca przy ulicy Miodowej. Urzędowali w pokoju dla aplikantów, gdzie ich zadaniem było opracowywanie protokołów na podstawie nie zawsze dokładnych i rzadko wyczerpujących notatek z sądowych rozpraw. Nudne zajęcie urozmaicali sobie rozmowami o literaturze. „Janek był wtedy pod urokiem fantastycznych romansów grozy E.T.A. Hoffmanna” – wspominał Rymkiewicz.

(...) Mimo rozkwitającej kariery prawniczej i obowiązków w kancelarii Brzechwa nie zerwał współpracy z kabaretami, które nadal wyrastały jak grzyby po deszczu. Równie szybko też upadały. Wszystkie potrzebowały wciąż nowych tekstów piosenek, monologów i skeczy do zmienianych co kilka tygodni programów, więc potrafiący błyskawicznie pisać autorzy byli na wagę złota. Brzechwa współpracował zarówno z najlepszymi scenami, jak i tymi, które marzyły dopiero o podbiciu Warszawy. Zwykle jednak plajtowały po pierwszym programie, bo ani repertuar, ani wykonawcy nie byli w stanie zapełnić widowni. Pisał dla Qui Pro Quo, gdzie na premiery przychodziła „cała Warszawa”, dla Lotosu („pierwszego artystycznego teatru rewiowego na Pradze”), który szukał dla siebie miejsca programem Wódka krzepi, Lotos lepiej, i dla Czerwonego Asa, m.in. teksty (razem z Arturem Turem) do rewii Jak kochają warszawianki. (...)

Mariusz Urbanek, Brzechwa nie dla dzieci, wydawnictwo ISKRY, 2023







Dziękujemy za przesłanie błędu