Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
31/05/2023 - 15:20

Wielka historia zawitała do Nowych Sokolnik po raz pierwszy wiosną 1904 roku

Prezentacja postaci i dorobku znanego nam wszystkim od wczesnego dzieciństwa, autora zabawnych wierszyków, bajek i pełnych humoru rymowanek.

(...) W gabinecie ojca na końcu domu stały wysokie półki z setkami oprawionych w zielony półskórek książek po polsku i rosyjsku, naukowych, z wierszami i powieściami Mickiewicza, Szekspira i Czechowa, Orzeszkowej, Schillera i Lermontowa. a także ofiarowany inżynierowi przez robotników model maszyny parowej. Ojciec pozwalał Halince i Jankowi mówić do siebie po imieniu, tak jak matka: Olu, Oluniu. Budziło to zdziwienie, a czasem zgorszenie osób, które tego słuchały, ale nie zmniejszało ani trochę respektu, które miały dla niego dzieci. „uwielbialiśmy ojca bezgranicznie” – wspominała Halina Korecka. „Gramoliliśmy mu się na kolana, całowaliśmy i głaskali jego bujną czuprynę”.

Wielka historia zawitała do Nowych Sokolnik po raz pierwszy wiosną 1904 roku, kiedy rozpoczęła się japońsko-rosyjska wojna o wpływy na Dalekim Wschodzie. Przez stację przejeżdżały eszelony pełne żołnierzy w czapkach bez daszków. „Wieziono ich do nieznanego dalekiego kraju, do małych ośmieszonych «japoszków», na których mieli spaść jako karzące ramię potężnego cara Wszechrosji” – pisał Brzechwa. Śpiewali bojowe piosenki i butnie zapowiadali, że wroga „czapkami zarzucą”, a na nowosokolnickim peronie zbierali się ludzie, przynosząc „żołnierzykom” chleb, kiełbasę, jabłka i mleko.

Jechali na front bić się „za batiuszku caria, za rodinu, za wieru…”, a potem po cichu wracali, poprzedzani pokrętnymi komunikatami, mającymi ukryć klęski, które wielka Rosja ponosiła w wojnie z Japończykami.

Jesienią także do Nowych Sokolnik zaczęły docierać echa narastających w Rosji nastrojów rewolucyjnych. ktoś próbował wykraść papiery z gabinetu ojca, ktoś napadł na niego na stacji, a naczelnik odcinka kolei Południowo-Zachodniej, Rosjanin Kawrygin, robił wszystko, żeby rozpędzić „kramołę”, spisek, na którego czele stał jego zdaniem inżynier Aleksander Lesman. „innostraniec”, co zdaniem Kawrygina tłumaczyło wszystko.

Skutkiem walki z nowosokolnicką „kramołą” było przeniesienie ojca do Wielkich Łuków nad rzeką Łowat’, na stanowisko naczelnika warsztatów, co prawda lepiej płatne, ale zdecydowanie mniej prestiżowe. Wielkie Łuki, liczące wtedy ponad 10 000 mieszkańców, były w porównaniu z Nowymi Sokolnikami prawdziwym miastem, a nie małą kolejową osadą, w której rytm życia wyznaczały przejeżdżające pociągi. choć pisząc pół wieku później powieść Gdy owoc dojrzewa, Brzechwa nie był już tak bardzo pewny wielkomiejskości Wielkich Łuków. „Małe, prowincjonalne miasteczko, jedno z wielu zapadłych rosyjskich miasteczek znanych z utworów Czechowa, zmarłego przed paru zaledwie miesiącami” – wspominał. (...)

Mariusz Urbanek, Brzechwa nie dla dzieci, wydawnictwo ISKRY, 2023







Dziękujemy za przesłanie błędu