Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
11/09/2014 - 11:29

Komentarz Szewczyka: Kto przeciw Nowakowi, ten wariat!

W Nowym Sączu zrobiło się, jak w schyłkowym okresie ZSRR, kiedy dysydenci częściej lądowali w psychuszkach niż w łagrach, jak to się działo za Stalina, a potem Chruszczowa, wyjąwszy kilkanaście miesięcy odwilży 1956 roku.
Za późnego Breżniewa obowiązywała doktryna, że ten, kto występuje przeciwko władzy radzieckiej nie jest kontrrewolucjonistą lecz wariatem, bo kto o zdrowych zmysłach rzuciłby wyzwanie potędze Kraju Rad.

I ludzi znikali, jak kamfora, a po latach rodziny odnajdywały ich na oddziałach zamkniętych szpitali psychiatrycznych, gdzie faszerowano pacjentów psychotropami, aż zrozumieli, co to znaczy podnieść rękę na władzę ludową.

W Sączu bliscy jesteśmy tego modelu sprawowania władzy.

Otóż w ostatni wtorek przewodniczący Jerzy Wituszyński poczuł się w obowiązku przerwać znienacka sesję Rady Miasta, aby prezydium naradziło się w kwestii anonimu, jaki wpłynął na Artura Czerneckiego. Zatroskany o sprawy miasta obywatel o trudnej do ustalenia tożsamości informował, że radny Czernecki leczy się psychiatrycznie i z tego względu nie powinien brać udziału w głosowaniach.

Czy sam anonim to była sprawa wagi państwowej, uzasadniająca przerwanie sesji i naradę prezydium w trybie pilnym?

Chyba nie, raczej zdecydował fakt, że dzień wcześniej Czernecki zarejestrował swój komitet wyborczy, co było znakiem, że rzuci wyzwanie Nowakowi w wyborach prezydenckich.

Na taki krok mógł się porwać tylko szaleniec!  Dlatego reakcja Wituszyńskiego była prawidłowa i  wszystko skończyłoby się dobrze, to znaczy jak w Związku Radzieckim za późnego Breźniewa, gdyby nie jeden z rajców, który ostrzegł przewodniczącego, że jeżeli przeczyta anonim przez mikrofon, to ma proces w kieszeni. Pan Jerzy zrobił w tył zwrot, bo, niestety, obok wrodzonej inteligencji cechuje go zajęcza odwaga.

W każdym razie niewiele brakowało, aby do Ratusza wpadła ekipa w białych fartuchach i po narzuceniu Czerneckiemu kaftana bezpieczeństwa, powlekła biedaka na oddział psychiatryczny sądeckiej lecznicy, choć psychuszka w Gorlicach jest ponoć lepsza.

Kiedy Wituszyński podjął swą nieudaną szarżę, która przejdzie do historii miasta,  to w najważniejszym budynku Nowego Sącza nie było prezydenta Nowaka - prawie już tradycja - zaś wiceprezydent Gwiżdż chodził  tam  i nazad, gdyż ostatnio zrobił się nerwowy bardziej niż zwykle i nie może minuty usiedzieć na krześle.

Uważam, że Nowak, Gwiżdż et consortes mają powody do zdenerwowania.

Przed Czerneckim komitet wyborczy zarejestrował Ludomir Handzel (niezależny), a wróble świerkają na Jagiellońskiej, że Nowakowi rzuci rękawicę pod nogi także Kazimierz Fałowski (od Korwina-Mikkego), Grzegorz Fecko (PO), kandydat młodych – gniewnych o nieznanym jeszcze nazwisku, a być może jeszcze jakiś gowinowiec, też, naturalnie, wkurzony na obecnych włodarzy miasta.

Aż sześć osób powalczy prawdopodobnie z Nowakiem o urząd prezydencki, zatem już dziś  trzeba zarezerwować sześć łóżek na sądeckiej psychiatrii.

Rywale urzędującego prezydenta liczą na głosy poparcia z całego miasta, z  centrum, blokowisk i osiedli peryferyjnych również dlatego, że prezes największej spółki komunalnej, wykonującej gigantyczną inwestycję za pieniądze unijne, której realizacja jest zagrożona, został pełnomocnikiem finansowym komitetu wyborczego… Ryszarda Nowaka.

Do pierwszych przymrozków pan prezes - siłą rzeczy - będzie pilnował terminowego druku folderów i ulotek swego faworyta, które niebawem pokryją miasto półmetrową warstwą, a nie terminowego zakończenia kontraktu stulecia, chociaż  od powodzenia tej  inwestycji będą zależały rachunki za wodę i ścieki płacone przez mieszkańców w najbliższym dziesięcioleciu. 

I teraz proszę mi powiedzieć, czy Nowy Sącz to nie jest jeden wielki dom wariatów?

Henryk Szewczyk








Dziękujemy za przesłanie błędu