Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
06/09/2014 - 20:30

Pytam Gwiżdża o „Trzy Korony”

Z cyklu „Sondy i Sądy”, w jednej z lokalnych telewizji sądeckich przeprowadzono ciekawy wywiad z wiceprezydentem Nowego Sącza Jerzym Gwiżdżem. Pada tam wiele interesujących stwierdzeń świadczących nie tylko o tym, że panu wiceprezydentowi nie obca jest tak zwana wyższa kultura i chęć tworzenia sztuki przez duże „S”, ale i świadomość obywatelska. Gwiżdż wypowiada się bowiem w wielu sprawach nie jako polityk i wiceprezydent, ale jako, jak samo to określił, zwykły obywatel.

Zachęcony jego aktywnością i postawą obywatelską pragnę również poznać „mechanizmy jakie funkcjonują na styku biznesu i polityki” i zapytać się o sprzedaż działki pod galerię handlową „Trzy Korony” przy ul. Lwowskiej w Nowym Sączu. Mam nadzieję, że moje pytania o mechanizmy nie spotkają się wnioskiem do prokuratury o ściganie internauty o zniesławienie, bowiem jak sam radca prawny Gwiżdż stwierdził: „Czy pytaniami można kogoś zniesławić?” Przecież „nie ma świętych krów szczególnie wśród osób publicznych”.

Najpierw fakty

Na początku przyjrzyjmy się faktom. Urząd Miasta Nowego Sącza zorganizował dwa przetargi nieograniczone na zakup działki przy zbiegu ulic: Krańcowej i Lwowskiej.
W obu przetargach pojawiła się tylko jedna oferta, złożona przez firmę CD Locum. Niestety, przetargi nie zakończyły się sukcesem, ponieważ CD Locum nie wpłacił pieniędzy jakie sam zobowiązał się wpłacić, składając ofertę w przetargu. W świetle prawa Urząd Miasta, po nieudanych dwóch przetargach nieograniczonych, miał prawo zaprosić do rozmów przy stoliku potencjalne firmy zainteresowane zakupem tej działki. I tak właśnie zrobił. Problem w tym, że zaprosił firmę CD Locum, czyli tą samą, przez którą zakończyły się niepowodzeniem dwa przetargi nieograniczone.
I moje pytania o „mechanizmy na styku biznesu i polityki” dotyczą właśnie zasadności zaproszenia do negocjacji firmy, przez którą nie udały się dwa przetargi nieograniczone. Ile pieniędzy stracono na zorganizowanie dwóch przetargów, to wie tylko Urząd Miasta. Mimo to, ta firma została zaproszona do negocjacji. Nasi prezydenci niestety nie chcą odpowiedzieć na pytanie dlaczego akurat do rozmów zaproszono tego inwestora, niewiarygodnego, bo przecież nie wpłacił pieniędzy, które obiecał wpłacić w przetargu nieograniczonym.

Z jakiś względów ten inwestor nie chciał od razu wpłacić pieniędzy i wolał poczekać na rozmowy przy stoliku. Dlaczego? Można się tylko domyślać, że tak jak każdemu inwestorowi, chodziło o poszukanie korzystniejszej okazji do zakupu.
To, że Urząd Miasta wydał określone pieniądze na zorganizowanie przetargów nieograniczonych inwestora nie obchodzi. To nie są jego pieniądze, ale podatników powinno, bo to ich pieniądze.

Oferta przy stoliku

Prezydent Nowak nie chce również odpowiedzieć na pytanie, czym rożni się oferta złożona przez CD Locum w przetargu nieograniczonym od tej oferty, którą ta firma wynegocjowała przy stoliku. Oferta złożona w przetargu jest na piśmie, czarno na białym stoi ile inwestor chce zapłacić i każdy upoważniony do tego może to sprawdzić. Co dokładnie i w jaki sposób negocjowano przy stoliku, to nie jest dokładnie wiadomo. Wiadomo za to, że wynik tych negocjacji był inny niż się spodziewano przed przystąpieniem do rozmów. Urzędnicy miasta sami bowiem pogubili się w tym, kto ma budować rondo wokół galerii, wysyłając sprzeczne informacje do mieszkańców. Niektórzy sądzili, po tym co sam prezydent zapowiadał, że zrobi to inwestor. W wyniki tych negocjacji okazało się jednak, że to miasto wybuduje rondo.
Jak wiemy prokuratura nie widzi w tym nic złego i umorzyła postępowanie w tej sprawie. I ma rację. Po nieudanych dwóch przetargach zamawiający, w tym przypadku Urząd Miasta, ma prawo zaprosić do rozmów wybranych przez siebie potencjalnych inwestorów. Problem w tym, że Sejm uchwalając takie prawo miał dobre intencje i zakładał, że dwa nieograniczone przetargi nie wyłonią chętnego, ponieważ nikt się do nich nie zgłosi. I dlatego zamawiający może sam sobie zacząć szukać chętnych inwestorów i zapraszać ich na rozmowy przy stoliku.
Problem w tym, że w Nowym Sączu był chętny, firma CD Locum, która złożyła oferty w dwóch przetargach. Dlaczego zatem wystosowano zaproszenie do rozmów do tego chętnego, przez którego upadły dwa przetargi nieograniczone? Przecież firma CD Locum pokazała się jako niewiarygodny partner do rozmów, skoro po wygraniu dwóch przetargów nie wpłaciła pieniędzy.

Prokurator ma rację

Prokuratura słusznie umorzyła sprawę, ponieważ nie złamano ustawy o zamówieniach publicznych. Żeby oskarżyć kogoś, to trzeba mieć twarde dowody, a nie domysły. Dowodów na to, że doszło do zmowy w tym przypadku nie ma. Niemniej jednak wątpliwości pozostały, bowiem jak wiemy po słowach Gwiżdża: „Ktoś może być nie w porządku, nie łamiąc prawa”.
Ja nie stawiam żadnych zarzutów, ponieważ nie mam takich uprawnień, ani nie oskarżam. Skoro prokuratura nie dopatrzyła się złamania prawa, to należy przyjąć, że tak jest. Ja tylko stawiam „pytania o prawdę, o zasady”. Zbliżają się bowiem wybory samorządowe i nowosądeczanie będą podejmować ważne decyzje dotyczące ich miasta. Mają zatem prawo pytać i oczekiwać odpowiedzi na nurtujące ich pytania.

Gwiżdż a sprawa Oleksego

Poza głównym tematem dodam, że podziwiam wiedzę i kontakty pana Gwiżdża. Otóż w Polsce poza samym Oleksym i oficerem wywiadu z ambasady rosyjskiej, pewnie nie ma takiej osoby, która na pewno by wiedziała, czy był on szpiegiem czy nie. Część fachowców i specjalistów kontrwywiadu uznała, że pewne działania Oleksego kwalifikują się do zbadania jego kontaktów. Twardych dowodów, jak zwykle w tego typu delikatnych sprawach, zabrakło. Mimo to wciąż są ludzie którzy poszukują prawdy, a gen. Zacharski, rozpracowujący sprawę Oleksego, od 20 lat musi się ukrywać. Na Kremlu jest parę osób, które wiedzą i znają nazwiska swoich agentów zagranicą. Mimo to pan wiceprezydent Gwiżdż też zalicza się do tego grona, i on wie na pewno, że, cyt. „Oleksy nie był szpiegiem”.
Dotychczas wiceprezydent Gwiżdż był znany ze swojego specyficznego zmysłu artystycznego objawiającego się z zamiłowaniu do rzeźby sikających rycerzy, karłowatych kolejarzy, lwów na moście i bram donikąd. A tu taka miła niespodzianka nas spotkała, bo pokazał się jako prawdziwy człowiek renesansu znający się na wszystkim, także na kontrwywiadzie. Jeszcze raz gratuluje wiedzy, a może... kontaktów na tak wysokim szczeblu?

”Martinoff”

Ps. Wszystkie cytaty pochodzą z wywiady wymienionego na początku artykułu.

**
Tożsamość blogera z Londynu (o sądeckich korzeniach) jest znana redakcji. Jego poglądy nie wyrażają stanowiska redakcji. Polecamy inne teksty "Martinoffa" w zakładce - Blogosfera.

Red.