Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 23 kwietnia. Imieniny: Ilony, Jerzego, Wojciecha
23/11/2022 - 15:05

Żegnaj karkówko od prawdziwej krówki

Postęp technologiczny jaki dokonał się w świecie od 200 lat, zmienił diametralnie warunki życia ludzi. Zmiany były gwałtowne i najpoważniejsze pod względem gospodarczym, kulturowym i mentalnym od czasu tzw. rewolucji neolitycznej czyli wynalezienia rolnictwa. Czy skutki niektórych zmian zmienią całkowicie nas i nasze otoczenie?

Na początku ery rolniczej całe zaludnienie świata wynosiło ok. 5 000 000 osób. Nomadyczny tryb życia, niewielka ilość pożywienia i drapieżniki nie sprzyjały nie wysokiemu przyrostowi naturalnemu. Odkrycie procesu hodowli zwierząt i roślin pozwoliło na powolne zwiększenie populacji, wzrost bogactwa, wymianę handlową, wynalezienie pisma i w końcu narodziny tego, co nazywamy cywilizacją.

To w ramach poszczególnych cywilizacji pojawiały się kolejne odkrycia wpływające na rozwój technologiczny, a w konsekwencji rozwój społeczno-gospodarczy. Stale wzrastający dobrobyt powodował nieprzerwany powolny wzrost ludności.

Przez 8000 lat wzrost liczby ludności, od szacunkowych 5 do 300 milionów w roku 1 przed Chrystusem wskazuje bardzo niską stopę wzrostu — tylko 0,0512 procent rocznie. Do roku 1650 populacja świata wzrosła do około 500 milionów, co nie jest dużym wzrostem. Niewątpliwie wpływ na tak niski przyrost miały epidemie.

Niemniej każde stulecie przynosiło odkrycia naukowe (w tym rozumieniu nawet alchemia była nauką – choć fałszywą), które z czasem przemieniły się w kompleksowe technologie służące wzrostowi produkcji, poprawie jakości medycyny, wzrostowi handlu, szybkości przemieszczania się.

Pierwsza rewolucja przemysłowa ogarnęła najpierw Europę, poczynając od Wielkiej Brytanii dyfuzyjnie rozprzestrzeniała się po całym kontynencie, a potem po całym świecie. U jej progu w roku 1800 ludność świata po raz pierwszy w swoich dziejach przekroczyła 1 miliard. Zaadoptowanie paliw kopalnych, najpierw węgla, później ropy, wynalezienie elektryczności przyspieszyło rozwój technologiczny. Silnik spalinowy, telegraf, telefon, nawozy sztuczne, antybiotyki, szczepionki. W ciągu 200 lat liczba ludzi wzrosła z 1 mld do 7 mld.

Co sprawiło, że pomimo takiego wzrostu zaludnienia na wszystkich kontynentach i nie zawsze racjonalnego zużycia surowców, ciągle na planecie Ziemia istnieje rodzaj ludzki? Dlaczego nie spełniły się maltuzjańskie przepowiednie o wyczerpaniu zasobów wody pitnej, żywności i załamaniu ludzkości.

Odpowiedź jest prosta; Malthus żył na przełomie XVIII i XIX wieku był człowiekiem z „pierwszego miliarda”, który żył jeszcze według żelaznych prawideł natury, jego życie było mocno związany z przyrodą np. poprzez środki komunikacji czy produkcji pożywienia. Malthus uważał, że dysproporcja, wywołana przez nadmierną rozrodczość, jest samoczynnie usuwana przez rosnące nasilenie zgonów, w wyniku pojawiających się cyklicznie „katastrof umieralności”, związanych z masowym głodem, gwałtownymi epidemiami lub wojnami. Nie przewidział następstw postępu technologicznego i organizacyjnego. Okazało się że zasobów jest wystarczająco, a dzięki postępowi technologicznemu jest ich coraz więcej i są lepiej wykorzystywane.

Tymczasem w 1972 roku pojawił się raport dla Klubu Rzymskiego pt. „Granice wzrostu”, skupiający się na problemie wyczerpania się surowców naturalnych. Przedstawiał wizję „zagłady biologicznej i cywilizacyjnej w wyniku przekroczenia możliwości wyznaczanych przez naturalne granice w skali globu spowodowanych niekontrolowanym wzrostem ludności”.

W raporcie napisano: - Jeśli obecne trendy wzrostowe światowej populacji, industrializacji, zanieczyszczenia, produkcji żywności i zużycia zasobów zostaną utrzymane to w ciągu najbliższych stu lat osiągnięte zostaną granice wzrostu tej planety. Najbardziej prawdopodobnym skutkiem będzie raczej gwałtowny i niekontrolowany spadek zarówno liczebności populacji jak i produkcji przemysłowej.

Zaproponowano „politykę minimalną”, charakteryzującą się zerowym wzrostem produkcji i liczby ludności. Jako jedyne wyjście z sytuacji uznano poszukiwanie nowych rozwiązań ku polepszeniu jakości produkcji, bardziej racjonalne wykorzystywanie dostępnych surowców, mniejsze zużycie energii.

Zaproponowano możliwość zbudowania „modelu zrównoważonego” czyli: populacja ma dostęp do stuprocentowo skutecznych metod kontroli urodzin; średni pożądany rozmiar rodziny to dwójka dzieci; system ekonomiczny utrzymuje średnią produkcję przemysłową per capita na poziomie z 1975 roku; nadmiarowe zdolności produkcyjne są wykorzystywane do wytwarzania dóbr konsumpcyjnych zamiast zwiększania poziomu inwestycji kapitałowych w przemyśle powyżej poziomu deprecjacji.

Idea zrównoważonego rozwoju jest priorytetem we wszystkich strategiach Unii Europejskiej i w konsekwencji wyznacza cele państwom członkowskim. Strategie zrównoważonego rozwoju w tym politykę „zero waste” stosują największe międzynarodowe korporacje związane z nową gospodarkę tzw. High – tech lub przemysł 4.0.

I tu pojawia nam się współczesność z kampaniami ograniczającymi zużycie surowców naturalnych, mięsa, a nawet wyeliminowania paliw kopalnych. Wszystko w celu odciążenia planety. Oczywiście jest całkiem liczne grono krajów, które uważa że ta zrównoważona ekologia i zero emisyjność Zachodu jest niczym innym, jak pozataryfowymi barierami celnymi, które mają ograniczyć rozmiary wymiany handlowej i zmienić struktury towarowe oraz kierunki wymiany dóbr i usług, które w ostatnich dekadach mocno się zmieniły na korzyść rynków rozwijających się.

Bez względu na to czy neomaltuzjańskie prognozy z lat 70 są prawdziwe czy nie, w najbliższych dekadach zostanie podjęta próba radykalnego ograniczenia zużywania zasobów, czego pierwsze efekty już widzimy, a najpierw odczuje je transport i rolnictwo. (Łukasz Augustyniak, fot. Pixabay)







Dziękujemy za przesłanie błędu