Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
02/04/2020 - 07:00

Psychoza strachu w sądeckich sklepach. Niektórzy sprzedawcy nie wytrzymują

Jak się handluje w czasach zarazy w Nowym Sączu? Jedynie sklepy spożywcze nie narzekają. Można zrezygnować ze wszystkiego, tylko nie z jedzenia. Ale to teraz biznes podszyty strachem. Zakażenia śmiertelnym wirusem boją się ludzie, którzy przychodzą na zakupy, ale najbardziej boją się sprzedawcy i właściciele placówek handlowych, którzy muszą zapewnić swoim pracownikom bezpieczeństwo.Problem w tym, że procedury nie przystają do rzeczywistości.

Z Józefem Pyzikiem, handlowcem i prezesem Sądeckiej Kongregacji Kupieckiej rozmawia  Jagienka Michalik

Handel w Nowym Sączu prawie umarł. Poza branżą spożywczą. Panu, mimo epidemii, biznes się kręci.
-
Przecież sklepy spożywcze nie mogą być zamknięte. Ludzie jeść muszą. 

Ale to teraz biznes podszyty strachem. Pana pracownicy są na pierwszej linii strzału śmiertelnego zagrożenia. Bardzo się boją?
-
Niektórzy nie wytrzymują psychicznie i mówią, że nie są w stanie pracować. Po prostu odchodzą. Mówią, że już nigdy nie wrócą do handlu.  Epidemia koronawirusa chyba wywołuje w nich stany lękowe.

Przez ten strach ma pan braki kadrowe?
Próbuję uzupełniać załogę, bo przecież ludzie potrzebują pracy, ale to niełatwe, bo nie można wyszkolić pracownika w ciągu dwóch dni.

To na pana głowie jest zadbanie o ochronę pracowników przed zakażeniem. Muszą mieć maseczki i  jednorazowe rękawiczki, a przecież nigdzie nie można tego kupić. 
-
Mamy z tym kłopot, ale jakoś sobie radzimy. Maseczki szyją nam zaprzyjaźnione krawcowe, ale na dłuższą metę nie może tak być. Ten problem trzeba jakoś rozwiązać. Próbowałem w tej sprawie interweniować u naszych posłów i u rzecznika małych i średnich firm. Tłumaczyłem, że rozpaczliwie potrzebujemy tych podstawowych artykułów ochronnych i że nie mamy ich gdzie kupić

Z jakim skutkiem?
Bez skutku. Na szczęście pomysłowość Polaków jest nieograniczona, więc sami montujemy ekrany, przyłbice i razem z maseczkami rozdajemy pracownikom. Niestety, nie mamy na to żadnych atestów, no bo skąd je wziąć. Jeździłem do firm zajmujących się produkcją tego typu rzeczy. Cała produkcja jest przejęta przez państwo.

Staje pan na głowie, żeby to wszystko zdobyć, ale to dowodzi, że rząd wdrożył procedury i tyle. Reszta już nikogo nie obchodzi? To działa na zasadzie, radźcie sobie sami?
-
Procedury nie przystają do rzeczywistości. Mieliśmy ostatnio klienta, który się awanturował. Żądał przy wejściu jednorazowych rękawiczek.

A rękawiczek nie było.
-
Chętnie byśmy mu je dali, ale skąd je wziąć… Rozdajemy więc woreczki jednorazowe. Rząd wydaje różne polecenia, ale chyba nie ma rozeznania, co się dzieje w sklepach. Wydaje się to oczywiste, że zaraz po służbie zdrowia, handel żywnością jest rzeczą najbardziej strategiczną. Nie możemy w takich miejscach dopuścić do paniki.

Interweniował pan u posłów i rzecznika małych i średnich przedsiębiorców, ale przecież są jeszcze władze miasta i sztab antykryzysowy. Może tam trzeba szukać pomocy.
- Dzwoniłem w tej sprawie i do sztabu kryzysowego i do urzędu miasta.  Nikt nic nie wie. Hurtownie, które nas do tej pory zaopatrywały mówią, że towaru nie mają. A zapasy nam się kończą.

I co pan zrobi?
-
Rękawiczki zastępujemy woreczkami jednorazowymi, a te uszyte przez zaprzyjaźnione krawcowe maseczki pierzemy i sterylizujemy żelazkiem. Mimo wszystko, nie mamy do nikogo pretensji. Decyzje, które rząd podejmuje nie pomagają nam, ale też nie szkodzą. Boimy się, że może być gorzej.

A czego się pan boi najbardziej?
-
Pierwszego przypadku wirusa w mojej firmie, bo nie wiem do końca jak będą wyglądać wtedy procedury. Niby jest powiedziane, że idziemy wtedy na kwarantannę, ale nie wiem, jak będzie wyglądała dezynfekcja zakładu czy sklepu, co z towarem czy jego utylizacją. Prowadzenie firmy przez trzydzieści lat nauczyło mnie, że rozporządzenia często nie mają wiele wspólnego z logiką.

A jacy są w tej sytuacji klienci, oprócz tych, którym czasem puszczają nerwy?
-
Ludzie są naprawdę zdyscyplinowani. Czekają w kolejce, nie szemrają. Zwracają uwagę na odległości, Uważam, że jako naród zdajemy egzamin w tym trudnym czasie. I to jest optymistyczne.

<script type="text/javascript" src="https://video.onnetwork.tv

[email protected] fot. D.Sz







Dziękujemy za przesłanie błędu