Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 24 kwietnia. Imieniny: Bony, Horacji, Jerzego
28/04/2021 - 05:25

A już miała być legalna. Dlaczego polityczna cisza zapadła nad łącką śliwowicą?

Jej smakiem i mocą zachwyca się cała Polska, a jednak nadal jej produkcja jest nielegalna. Słynną łącką śliwowicę miała wyciągnąć z alkoholowego podziemia ustawa o destylatach owocowych i nalewkach, która już była gotowa ponad rok temu, a potem nad najsłynniejszym w kraju samogonem zapadła głucha cisza. Co z tą ustawą? – pytamy posła PiS Jana Dudę.

Dlaczego Sejm ustawy jak dotąd nie przegłosował? Jako członek komisji Rozwoju Wsi i Rolnictwa na pewno wie pan co w trawie piszczy. Dlaczego ciągle nie udaje się zalegalizować produkcji naszej łąckiej śliwowicy?    
-Projekt jest gotowy, już opracowany, ale nie ma woli politycznej, żeby nad nim pracować.

A konkretnie? Co to znaczy, że nie ma politycznej woli? Kto jej tak naprawdę nie ma?
-
Przede wszystkim Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Ostrożnie do takiego rozwiązania podchodzi też ministerstwo zdrowia, a z kolei ministerstwo finansów twierdzi, że jak śliwowica zostanie wprowadzona do legalnego obiegu, to rozszczelni się cały system z akcyzą.

Chodzi o to, że pojawią się roszczenia innych producentów tego typu alkoholi?
-
Tak, ale to jedna rzecz. Druga to wspólny unijny rynek. Może to doprowadzić do takiej sytuacji, że  w Polsce zacznie się pojawiać półlegalny alkohol ze Słowacji czy Bałkanów,  gdzie taka produkcja jest uregulowana inaczej niż u nas.  To tak naprawdę problem niszowy, który dotyczy niewielkiego terenu w naszym kraju. Przeciwnicy legalnej produkcji łąckiej śliwowicy  obawiają się też, że po wprowadzeniu korzystnego dla naszych sadowników rozwiązania, produkcja trunku rozleje się na całą Polskę.  Resort finansów i ministerstwo zdrowia chcą, żeby rolnik dostarczał do gorzelni tylko owoce, z których to zakład produkowałby trunek.

Domyślam się, że sadownikom taki pomysł się nie podoba. Ktoś robiłby ich trunek, a przecież każdy ma swoją recepturę.
-
Tak właśnie jest, ale naprawdę cała ta kwestia schodzi na dalszy plan przez pandemię. Na razie  to jest ciągle na zasadzie „dobrze zajmiemy się tym”, jednak bez błogosławieństwa resortu finansów i zdrowia oraz agencji od rozwiązywania problemów alkoholowych nie uda się sprawy ustawy doprowadzić do końca. Ta droga ciągle prowadzi pod górę.

Przyzna pan, że sytuacja jest kuriozalna, bo alkohol jest w obiegu,  pojawia się nawet na różnych oficjalnych imprezach w całym naszym regionie.  I wszyscy się nią zachwycają  nielegalnie, bo trunek tkwi w alkoholowym podziemiu.
-
I taka właśnie była argumentacja, żeby wreszcie przyjąć regulującą to ustawę. Lepiej, żeby produkcja łąckiej była legalna i pod kontrolą niż nielegalna.

Czyli w dalszym ciągu mamy stan zawieszenia.
-
To  ja w dużej mierze zajmowałem się projektem ustawy. Dokument był konsultowany z ministerstwem finansów i resortem zdrowia. Istnieje możliwość obniżenia akcyzy o pięćdziesiąt  procent, bo dopuszczają to przepisy unijne. Natomiast teraz, poza pandemią, ważniejszy jest plan odbudowy dla Polski.

Może i śliwowica łącka zmieściłaby się w Nowym Ładzie?
Jak wyjdziemy z pandemii, to mam nadzieję, że sprawa ruszy z miejsca.  Byłoby to uzupełnienie rolniczego handlu detalicznego, czyli przy okazji sprzedaży płodów rolnych i tych przetworzonych, jak wędliny czy  sery, także możliwość sprzedaży naszego słynnego trunku.

Tak się zastanawiam… czy ta legalizacja dobrze przysłuży się  tej co daje krzepę i krasi lica. To co zakazane, jest bardziej pożądane.
Coś w tym jest (śmiech). Popularność łąckiej śliwowicy chyba rzeczywiście w pewnej mierze opiera się na  zasadzie owocu zakazanego, który jak wiadomo smakuje zawsze lepiej. No, ale jak będzie smakować po legalizacji, przekonamy się tylko wtedy, kiedy ustawa, taką mam nadzieję, w końcu zostanie przez Sejm przyjęta, o co, to obiecuję, będę nadal zabiegał.([email protected])







Dziękujemy za przesłanie błędu