Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 24 kwietnia. Imieniny: Bony, Horacji, Jerzego
12/04/2022 - 16:00

Taka będzie prawda o sądeckiej spalarni śmieci? Sprawdziliśmy to [ZDJĘCIA WIDEO]

Betonowy, ogromny bunkier wypełnia góra śmieci. Zainstalowane na suwnicach potężne łupinowe chwytaki wrzucają odpady do wielkich szybów, skąd trafiają do komory paleniskowej, by potem zamienić się w płynące do mieszkań ciepło. Aż trudno uwierzyć, że to wszystko skrywa w swoich wnętrzach zatopiona w zieleni, kolorowa wielka budowla o futurystycznych kształtach, czyli krakowska spalarnia śmieci

Protest mieszkańców, pyskówki podczas sesji rady miasta i spotkania z prezydentem, wywody specjalistów, tak na razie wygląda informacyjne pole walki między przeciwnikami i zwolennikami budowy w Nowym Sączu spalarni śmieci przetwarzającej odpady na energię. Przeciwnicy twierdzą, że inwestycja, do której przymierza się Newag oznacza emisję szkodliwych rakotwórczych substancji i powołują się na opinię ekspertów.

Przedsiębiorstwo przekonuje, że spalarnia środowisku nie szkodzi. Ci, którzy co do tego mają wątpliwości, funkcjonującą od kilku lat elektrociepłownię na odpady mogli zobaczyć w Koninie podczas wyjazdu studyjnego sfinansowanego przez Newag.  Teraz podobną eskapadę do krakowskiej spalarni śmieci zorganizował sądecki magistrat.

Frekwencyjnego szału nie było. Nie licząc dziennikarzy, czterech pracownic wydziału oraz szefa biura prasowego Mariusza Smolenia,  na wyprawę zdecydowało się raptem kilkunastu mieszkańców Nowego Sącza.

- Wygląda super i nie ma żadnego odoru – takie były pierwsze komentarze po tym, kiedy autokar zatrzymał się przed wejściem do wielkiej budowli o futurystycznych kształtach, usytuowanej w pobliżu autostrady A4 , w okolicach zjazdu do Nowej Huty.

Jeszcze większe wrażenie robiły wręcz sterylnie czyste wnętrza, z elegancką recepcją, gdzie na uczestników sądeckiej wycieczki czekał dyrektor zakładu Wojciech Wróbel i szefowa biura prasowego Dominika Biesiada-Klimczak,  którzy wystąpili w  roli przewodników. – O tym, że to miejsce, gdzie z całego Krakowa zwożone są nienadające się do recyklingu odpady, można się było przekonać dopiero w przeszklonym holu, skąd widać było podjeżdżające, wypełnione śmieciami ciężarówki.  

- Dziennie przyjeżdża ich tutaj sto dziesięć. Przywożą w sumie około tysiąca ton odpadów – wyjaśniał Wojciech Wróbel. -  W skali roku cały Kraków wytwarza ich 400 tysięcy. My zagospodarujemy z tego połowę.

 

Wszystko przebił jednak widok  betonowego,  ogromnego bunkra wypełnionego górą śmieci. Zainstalowane na suwnicach potężne łupinowe chwytaki, wrzucały odpady do wielkich szybów. Stamtąd – jak tłumaczył dyrektor zakładu -  trafiają do komory paleniskowej.

Chwytaki z przeszklonego pomieszczenia obsługiwali dwaj operatorzy. - Brudna robota w czystych warunkach. I nie czuć żadnego smrodu  – słychać było komentarze.

Jak to działa? Chwytak najpierw przygotowuje odpady do spalania, czyli je miesza, potem wrzuca do jednego z dwóch tak zwanych lejów zasypowych. W takim leju znajduje się szuflada hydrauliczna, która wpycha odpowiednią porcję odpadów na ruszt – tłumaczył Wróbel.

Jak to się dzieje, że w ogóle nie ma fetoru gnijących śmieci? Powietrze niezbędne do całego procesu spalania zaciągane jest w bunkrze na odpady, gdzie panuje podciśnienie.  To właśnie dzięki temu smród  nie wydostaje się na zewnątrz. - Cały czas ciągniemy kilkadziesiąt tysięcy metrów sześciennych powietrza, które jest wstępnie podgrzewane i podawane pod ruszt – wyjaśniał szef zakładu.

Jak śmieci zamienia się w prąd i ciepło? - Spaliny przechodzą przez kilkuciągowy kocioł , nad którym znajduje się walczak, gdzie oddzielana jest para od wody – opisuje Wojciech Wróbel.   -Para z kolei kierowana jest na tak zwane przegrzewacze i po osiągnięciu odpowiednio wysokiej temperatury podawana jest na turbinę parową połączoną z generatorem, dzięki czemu produkujemy energię elektryczną.  To turbina kondensacyjno- upustowa. Upusty połączone są z wymiennikami ciepłowniczymi, a te z kolei połączone są z siecią miejska Krakowa. Zapewniamy miastu 12 procent energii cieplnej. Ilość wytwarzanej przez nas energii elektrycznej jest równoważna tej potrzebnej do zasilania krakowskich tramwajów.   

W spalarni nic się nie marnuje. Pozostający po spaleniu śmieci żużel, który stanowi do 25 procent wsadu, poddawany jest jeszcze oczyszczeniu, co często pozwala na odzyskanie odpadów żelaznych, odsprzedawanych potem do huty. Sam żużel jest z kolei wykorzystywany jako składnik materiałów do stabilizacji gruntu przy budowie dróg. 3-4 procent to popioły, uznawane za odpady niebezpieczne. Ale i one trafiają do firm mających odpowiednią technologię i recepturę wytwarzania z popiołu syntetycznego granulatu też wykorzystywanego do podbudowy dróg.

Co wylatuje z komina krakowskiej spalarni? Czytaj dalej na następnej stronie. Kliknij TUTAJ

Byliśmy w krakowskiej spalarni śmieci. Tak to wygląda od środka




Aż trudni uwierzyć, że to wszystko skrywa w swoich wnętrzach zatopiona w zieleni, kolorowa wielka budowla o futurystycznych kształtach, czyli krakowska spalarnia śmieci.






Dziękujemy za przesłanie błędu