Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
28/10/2021 - 10:05

Z końcem roku koniec darmowego prądu. Chętni szturmują firmy fotowoltaiczne

Po tym, jak gruchnęła wieść, że idzie już koniec fotowoltaicznej sielanki i skończy się darmowy prąd ze słońca, ludzie na Sądecczyźnie przypuścili szturm na firmy montujące panele. Rzutem na taśmę próbują zdążyć jeszcze przed niekorzystną zmianą przepisów, które zaczną obowiązywać od przyszłego roku. Rosną kolejki, rosną ceny i rośnie niepokój przedsiębiorców, bo obawiają się, że ten biznes przestanie być opłacalny.

Ta wiadomość spadła jak grom z jasnego nieba na tych, którzy zamierzali zainwestować w panele słoneczne. Rząd zmieni bardzo korzystne warunki rozliczania energii, bo takie są unijne wymogi.

Instalacje fotowoltaiczne od przyszłego roku zaczną funkcjonować na wolnym rynku producentów energii. Tę wyprodukowaną będą zużywać od razu, nadwyżkę będą odsprzedawać, a brakującą kupować. Problem w tym, że za nadwyżkę wyprodukowaną w słoneczny dzień dostaną mniej, niż będą musieli zapłacić za prąd w nocy i wieczorem, kiedy panele już nie będą produkować energii.

Więcej na ten temat w artykule Koniec darmowego prądu ze słońca. Fotowoltaiczna branża bije na alarm

Ponieważ ci, którzy już w fotowoltaikę zainwestowali,  jeszcze przez 15 lat będą mogli działać na starych zasadach, mieszkańcy Sądecczyzny, którzy do zainwestowania w darmowy prąd dopiero się przymierzali, teraz rzutem na taśmę próbują to zrobić, przypuścili szturm na lokalne firmy zajmujące się montowaniem paneli słonecznych.

O prawdziwym oblężeniu może mówić Solsum ze Świniarska. - W ostatnich miesiącach lawinowo przybyło nam klientów – przyznaje prezes firmy Paweł Gumulak.  - Jeśli porównać to do okresu sprzed pół roku,  to zamówień mamy dwa, trzy razy więcej.  Notujemy wzrost na poziomie dwustu, trzystu procent.

Znacznie więcej zleceń ma też sądecki Sezam. - Martwimy się czy do końca roku zdążymy z montażem zamówionych instalacji. W ostatnich miesiącach to przyrost rzędu trzydziestu, czterdziestu procent - mówi Maciej Wiejaczka, kierownik do spraw handlu.

Ile trzeba czekać w kolejce po jeszcze darmowy prąd ze słońca? Wszystko zależy od tego, ilu fachowców montujących fotowoltaiczne instalacje ma firma.

W Solsum trzeba czekać minimum miesiąc. - Jeśli w grudniu będą złe warunki pogodowe nie wszystkich zdążymy obsłużyć, choć zwiększamy liczbę monterów, więc jeśli komuś zależy na czasie to zapraszamy do kontaktu – mówi Paweł Gumulak.

Krótsze terminy ma Sezam. – Mamy piętnastoosobową ekipę techników, więc na razie sobie radzimy – stwierdza Maciej Wiejaczka.

To wzmożone prawo popytu i podaży zamienia się nie tylko w kolejki. W górę idą też ceny usługi. Jak tłumaczy prezes Solsum dzieje się tak, bo na rynku brakuje surowców do produkcji modułów.  Do tego dochodzą globalne problemy z logistyką i brakiem fachowców, co powoduje, że rosną też ceny komponentów i samej usługi.

Czytaj też  Koniec ekogroszku i ekomiału. To katastrofa dla domów z węglowymi piecami

- W porównaniu z ubiegłym rokiem cena instalacji fotowoltaicznej poszła średnio w górę o pięć, dziesięć procent. Teraz trzeba zapłacić średnio około 25 tys. złotych. W porównaniu z ubiegłym rokiem wychodzi więcej o blisko 2 tys. złotych. Mimo, że cena jest wyższa,  to sprawność modułów i gwarancja są w tym roku również wyższe co sprawia, że wzrost ceny instalacji nie jest tak odczuwalny. 

Maciej Wiejaczka z firmy Sezam mówi, że ceny materiałów poszły w górę średnio o 20 procent, w porównaniu z ofertami jeszcze dwa miesiące temu. Podrożały nie tylko panele.  Blisko trzydzieści, czterdzieści procent podrożały też konstrukcje,  o  sto procent podrożały przewody, bo w górę poszły ceny miedzi.

Czy ten koniec darmowego prądu ze słońca oznacza też koniec prosperity dla biznesu związanego z fotowoltaiką?

- Na szczęście Sezam jest firmą, która nie tylko zajmuje się montażem instalacji fotowoltaicznych, bo montujemy też alarmy i kamery.  Jeśli przepisy się zmienią i ten biznes przestanie być opłacalny, na pewno sobie poradzimy – mówi Paweł Wiejaczka. - Gorzej będzie z tymi, nastawionymi wyłącznie na  fotowoltaikę. Małe firmy, nastawione na obsługę karkowego rynku, założone dwa lata temu, kiedy zaczął się boom na panele słoneczne, mogą upaść.  Zapewne lepiej poradzą sobie te większe, które swoje usługi oferują także za granicą, gdzie obowiązują inne przepisy.

Prezes Solsum na czekające branżę zmiany patrzy z innego punktu widzenia.  - Przepisy zmieniają się głównie po to, aby odciążyć sieci i więcej energii magazynować bezpośrednio w miejscu produkcji głównie w domach. Systemy magazynowania również są zabezpieczeniem przed awarią sieci publicznej – wskazuje Gumulak.  

Jak podkreśla, podobnie jak w Niemczech,  po rozwoju domowych instalacji sieciowych polski rynek otwiera się na systemy magazynowania energii, więc zyskają firmy, które tak jak Solsum, mają doświadczenie i możliwości montowania systemów magazynowania energii. Firma ze Świniarska zajmuje się tym już od sześciu lat.

 - Klienci zyskają niezależność energetyczną i swoje własne źródło magazynowania energii, które ma żywotność przynajmniej kilkanaście lat – mówi prezes Solsum i podkreśla, że wszystko zależy od planowanych dotacji z programu „Mój prąd 4,0” z budżetem wynoszącym blisko miliard złotych,  który ma wystartować na początku przyszłego roku.

Czytaj dalej na następnej stronie kliknij TUTAJ







Dziękujemy za przesłanie błędu