Ale zaboli, tych co lubią wypić. Ceny piwa i mocniejszych trunków pójdą w górę
W roku 2022 tanio się nie napijemy. Już w roku ubiegłym, Ministerstwo Finansów zapowiedziało podwyżkę akcyzy na alkohol – która i tak w Polsce jest wysoka i wynosi na napoje spirytusowe 40 proc. Jak to u socjalistów bywa, rządzący zawsze wiedzą lepiej. Co lud ma pić i co palić. Tak i w tym przypadku, chęć podniesienia podatku na „środki rozweselające” tłumaczona była troską o zdrowie Polaków. I tak, zdaniem naszych włodarzy, pijemy za dużo, a alkohol jest zbyt łatwo dostępny. Fakt, że wskutek podwyżki do budżetu trafią dodatkowe 2 mld złotych (a w przeciągu dekady ponad 100 mld. złotych) też ma pewnie jakieś znaczenie.
Czytaj też Zrobili pod Sączem za trzy miliony remont niecałego kilometra drogi [ZDJĘCIA]
Jak ministerstwo zapowiedziało, tak zrobiło – akcyza poszła w górę na początku bieżącego roku
To niestety, nie koniec złych wiadomości dla rodaków. Podwyżka cen energii, rosnące płace oraz ceny surowców a także bardzo wysoka inflacje spowodują kolejne zwiększenie cen artykułów - konkretnie piwa i wina. I to znaczne. Przedstawiciele branży otwarcie mówią o podwyżkach cen alkoholu czekających Polaków na przełomie III i IV kwartału. Wiele będzie zależeć od plonów - jeśli nie będą satysfakcjonujące, cena tony słodu jęczmiennego może dojść do czterech tysięcy za tonę (by porównać - przed rokiem koszt tony wynosił 1,6 tys. złotych).
Drżyjcie, piwosze
Nadciągający letni sezon piwny zaskoczy cenami wielbicieli „jasnego z pianką” Ale zaskoczy negatywnie. Powody – takie same jak w innych branżach. Wzrost cen energii i inflacja.
– Najmocniej odczuwany przez browary jest wzrost cen gazu, energii elektrycznej oraz paliw, a także opakowań i surowców, np. zbóż. Wysoka inflacja oraz kolejne zaplanowane podwyżki akcyzy będą wywierać dalszą presję, dlatego spodziewamy się, że średnia cena piwa w kolejnych kwartałach nadal będzie rosnąć – mówi Bartłomiej Morzycki, dyrektor generalny związku Browary Polskie.
Branża piwowarska jest wielce zaniepokojona – od kilku lat boryka się z kłopotami. Pandemia, zimna tegoroczna wiosna, inflacja i podatki spowodowały słabszą sprzedaż. Jej wyniki pikują. Od trzech lat obserwuje się kurczenie rynku piwa – od 2018 roku produkcja tego alkoholu obniżyła się o około 3,5 mln hl. rocznie – co stanowi dwukrotność łącznej produkcji browarów regionalnych i rzemieślniczych w Polsce.
Czytaj też Cenowy horror ze sklepowych półek. Co ostatnio podrożało najbardziej
Z winem i whisky nie będzie lepiej
Zeszły rok był bardzo udanym dla branży winiarskiej – paradoksalnie, przez pandemię zostaliśmy w domach, gotując i testując wina. W tym roku będzie inaczej. O ile piwo i wódka jest wytwarzane w naszym kraju, znamienita większość win i whisky jest sprowadzana zza granicy. Tu – obok akcyzy -największym wrogiem przystępnych cen będzie słaby kurs naszej waluty. Osłabiony – a jakże – inflacją oraz wojną toczącą się na sąsiedniej Ukrainie złoty traci moc nabywczą. Do tego należy dodać zmniejszenie produkcji wina w krajach UE, wynikające z mniejszych zbiorów spowodowanych niekorzystnymi warunkami pogodowymi, i przepis na drogie wino mamy gotowy. Producenci już zapowiadają podwyżki rzędu 10-20%.
Czytaj też Jest drogo, będzie jeszcze drożej. Opłaty za przejazd autostradą A4 idą w górę
Czy grozi nam rozwój destylacyjnego podziemia?
I choć fiskus zaciera ręce i liczy spodziewane przychody (w roku bieżącym ma być to ponad dwa mld. złotych w budżecie) sytuacja wcale nie jest tak oczywista. Jak mówi dr. hab. Gołasa, ekspert z SGGW podniesienie cen na alkohole w oczywisty sposób negatywnie przełoży się na dochody budżetu państwa. Zagrożenie jest bardzo wysokie – rosnąca inflacja obrazuje w istotnym zakresie wzrost cen artykułów spożywczych na niespotykaną do tej pory skalę, co powoduje, że konsumenci uważniej przyglądają się swoim wydatkom. W poszukiwaniu oszczędności wzrasta skłonność do zakupów poza legalnym, opodatkowanym handlem. Konsekwencje nowej polityki akcyzowej mogą być więc szkodliwe nie tylko dla gospodarki i rolnictwa, ale również godzić w profilaktykę, czyli przeciwdziałaniu nadmiernej konsumpcji alkoholu”
Znacząco wyższe ceny zniechęcą ludzi do konsumpcji trunków poza domem, co z kolei negatywnie odbije się na branży gastronomicznej, tak mocno skrzywdzonej niedawną pandemią. Ręce zacierają natomiast „prywatni”, niekoncesjonowani wytwórcy, na których produkty popyt znacząco wzrośnie. Tomasz Dzbeński, USW fot. IM