Bez urlopu, bez chorobowego. Tak się pracuje na umowie o dzieło. To się zmieni?
Rząd chce sprawdzić, ilu Polaków pracuje na umowy o dzieło. Tę formę zatrudnienia mają obowiązkowo zgłaszać do ZUS przedsiębiorcy, po to, żeby Zakład mógł ich skontrolować – podała „Gazeta Wyborcza".
Dlaczego umowy o dzieło mają trafić pod lupę? Ponieważ są wolne od wszelkich składek i wiele firm to wykorzystuje. Tymczasem pracownik jest w ten sposób pozbawiony prawa do urlopu i chorobowego, nie odkłada na emeryturę, a sam budżet państwa traci na tym miliardy.
Czytaj też Handel w niedzielę w Nowym Sączu? „Urzędasy i lekarze pracują zdalnie”
Wedle nowych zasad pracodawca w ciągu siedmiu dni od podpisania takiej umowy będzie musiał poinformować o tym ZUS.
Sam Zakład z napływających danych stworzy specjalny rejestr umów o dzieło – czytamy w "Wyborczej". Można się spodziewać, że istotny odsetek takich umów zostanie przekwalifikowany na oskładkowane umowy zlecenia lub podobne – spekuluje gazeta.
Czytaj też L-4 na kwarantannie. Już nie trzeba do firmy dostarczać kwitu z Sanepidu
Przez umowy "śmieciowe" budżet omija mnóstwo pieniędzy, które odciągane są z normalnych umów o pracę w postaci składek na ubezpieczenie społeczne. Jak pisze money.pl rząd myśli nad zmianami w tej kwestii. Chodzi przede wszystkim o umowy zlecenia.
Na umowach zlecenia może się jednak nie skończyć. - Można spodziewać się, że po zleceniach przyjdą dzieła, później samozatrudnieni, którzy oprócz działalności mają jeszcze jakąś umowę i kolejni - mówił w programie "Money. To się liczy" Oskar Sobolewski z Instytutu Emerytalnego.([email protected])