Branża turystyczna zmaga się z klęską, a rząd ignoruje głosy przedsiębiorców
Czytaj również: Plan walki z koronawirusem: galerie znowu otwarte, ale co z feriami?
Nowe rozporządzenie, które ogłosił premier 20 listopada to dla turystyki „fala klęski”. Takiego sformułowania używa również Zarząd Nowosądeckiej Izby Turystycznej – Jakiej nazwy dla tej klęski użyć? – pyta.
- Można powiedzieć, że pierwsza fala która rozpoczęła się w marcu bieżącego roku jeszcze się nie skończyła, a następna jest tuż, tuż – komentuje NIT. Podczas pierwszej fali pandemii jako samorząd branżowy zwrócili się do Ministerstwa Rozwoju z propozycjami i wskazówkami jakiej pomocy potrzebuje branża turystyczna. - Otrzymaliśmy wówczas odpowiedź podpisaną przez jednego z ówczesnych ministrów tego resortu z podziękowaniem za przedłożone propozycje rozwiązań wraz zapewnieniem, iż propozycje te zostaną uwzględnione przy tworzeniu rozwiązań rządowych później zwanymi tarczami antykryzysowymi.
Pomoc państwa była znacząca, wypłacone pieniądze z tarczy wsparły między innymi właścicieli biur podróży, hoteli, restauracji. To jednak zaspokoiło potrzeb i oczekiwań wszystkich przedsiębiorców. W trakcie wakacji branża turystyczna ratowała się jak mogła.
- Każdy przedsiębiorca jak mógł, tak organizował swoją działalność w okresie sezonu letniego by ustrzec się przed upadłością, ale byli i tak zwani samozatrudnieni, na przykład piloci, przewodnicy, tłumacze, którzy wciąż pozostawali bez pracy i środków na utrzymanie. I oni też potrzebowali pomocy państwa – mówi Zarząd Nowosądeckiej Izby Turystycznej. Przedsiębiorcy w naszym regionie liczyli więc na przypływ turystów w trakcie ferii zimowych. - Ogłoszenie rozporządzenia o dwutygodniowej przerwie w nauce w jednym terminie dla uczącej się młodzieży oznacza właśnie drugą falę niepowodzeń finansowych przedsiębiorców turystycznych.
W latach dwutysięcznych to między innymi Aleksander Giertler, ówczesny prezes NIT oraz przewodniczący Rady Krajowej Izb Turystycznych w Polsce wraz z innymi przedstawicielami samorządów branżowych stoczył batalię z resortem oświaty by ferie zimowe podzielić na cztery okresy. Na wydłużeniu sezonu zimowego skorzystał przede wszystkim nasz region oraz stolica polskich gór, Zakopane. Od 2004 roku wielu przedsiębiorców zainwestowało właśnie w rozwój bazy wypoczynkowej na tych terenach. Niektórzy w tym celu zaciągnęli ogromne kredyty, a teraz, kiedy nie mogą normalnie świadczyć swoich usług nie mają jak spłacić rat.
Zdaniem Zarządu NIT tegoroczne obostrzenia dotkną przede wszystkim Sądecczyznę i Zakopane: - Właśnie tu na Sądecczyźnie i na Podhalu przedsiębiorcy świadczący usługi noclegowe, gastronomiczne, przewozowe i tak dalej, łudzili się, że nadchodzący okres sezonu zimowego będzie mógł wpłynąć korzystnie na ich dochody i pomniejszyć straty jakie ponieśli od początku trwania pandemii.
Czytaj także: Stoki narciarskie będą otwarte, ale w Krynicy i tak pieniędzy nie będzie
Przedstawiciele Nowosądeckiej Izby Turystycznej mają świadomość, że ograniczenia wprowadzane przez rząd mają na celu ochronę zdrowia i życia ludzi. Z drugiej strony takie decyzje mogą skutkować nie tylko ogłoszeniem upadłości wielu przedsiębiorców z szeroko pojętej branży turystycznej, ale również mieć wpływ na funkcjonowanie polskiej gospodarki. Odpowiednim rozwiązaniem problemu wydawałoby się więc odnalezienie złotego środka, czyli otwarcie branży turystycznej w reżimie sanitarnym, nawet pod groźbą kar dla przedsiębiorców, którzy nie dostosowują się do wytycznych. Nowosądecka Izba Turystyczna podkreśla jak ważne jest zdrowie i bezpieczeństwo wszystkich ludzi i że w tym celu potrzebne są konsultacje pomiędzy specjalistami od chorób zakaźnych, a przedstawicielami z branży. Na razie jednak takiego dialogu brak. Rząd wprowadzając kolejne obostrzenia jest głuchy na wołanie branży turystycznej.
- Może warto byłoby posłuchać przed podjęciem tak ważnych decyzji jakimi są obostrzenia, tych którzy mają świadczyć te usługi i jak mogą oni te zabezpieczenia zapewnić – komentuje Zarząd Nowosądeckiej Izby Turystycznej. - Wyjście z pandemii przy uratowaniu gospodarki w pełnym jej rozumieniu jest powinnością wszystkich, a rządzący powinni się otworzyć na wszystkich, którzy mogą to wspólnie wykonać. By nie było tak, że jedni tylko nakazują, a pozostali mają to wykonać bez zbędnej dyskusji. Rozmowa jest potrzebna wszystkich z wszystkimi i w każdym czasie. To powinna być narodowa powinność.
NIT na początku listopada przyłączyła się więc do Polskiej Rady Turystyki, która reprezentuje ponad 100-tysięczną rzeszę pracowników i działaczy szeroko rozumianej branży turystycznej w tych trudnych pandemicznych czasach. – Mamy nadzieję, że ten głos będzie miał znaczenie przy podejmowaniu tak ważnych decyzji dla gospodarki turystycznej także na Sądecczyźnie – dodają przedstawiciele Nowosądeckiej Izby Turystycznej. ([email protected])