Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 23 kwietnia. Imieniny: Ilony, Jerzego, Wojciecha
10/03/2019 - 11:25

Cicha wojna gazowa toczy się na Kaukazie

- W cieniu innych wydarzeń odbyła się 26-27 lutego wizyta premiera Armenii w Iranie. Oraz tylko nieco głośniej komentowana wizyta premiera Izraela w Moskwie. W obu wypadkach padły deklaracje, które mogą (choć nie muszą) zwiastować nowe tendencje w polityce regionu Środkowego Wschodu - pisze Jerzy Marek Nowakowski.

Erywań w Armenii. W tle góra Ararat. Fot. Pixabay/680451
Nikol Paszynian wybrał się w długo zapowiadaną podróż do Iranu, wkrótce po konferencji warszawskiej, podczas której USA zadeklarowały zaostrzenie swojej polityki wobec Teheranu. Lider ormiańskiej „aksamitnej rewolucji” znajduje się w bardzo trudnym położeniu. Entuzjazm społeczny, który wyniósł go do władzy w ubiegłym roku zaczyna przygasać. Mieszkańcy Armenii oczekują zmian i poprawy sytuacji ekonomicznej.

Tymczasem Armenia, obciążona konfliktem w Górskim Karabachu i głębokim uzależnieniem od Rosji, odizolowana zamkniętymi granicami z Turcją i Azerbejdżanem, ma bardzo ograniczone możliwości przyspieszenia ekonomicznego i pozyskania inwestycji. Programy pomocowe UE na rozwój infrastruktury są najskromniejsze spośród państw Partnerstwa Wschodniego, a USA deklarując – podczas wizyty Johna Boltona - możliwość sprzedaży broni dla Armenii, jednocześnie zabiegają głównie o to, by Erywań ochłodził swoje relacje z Iranem.

Umowa o zniesieniu sankcji wobec Iranu po porozumieniu nuklearnym z 2015 roku została powitana w Armenii z entuzjazmem. Ormianie sądzili, że ich kraj stanie się jedną z bram dla inwestorów zainteresowanych rynkiem irańskim, a jednocześnie pogłębienie współpracy z sąsiadem z południa pozwoli zmniejszyć zależność Armenii od Rosji.

Z Teheranem Armenię łączą od lat bardzo przyjazne relacje. Wspólnota ormiańska w Iranie jest wręcz faworyzowana prze tamtejsze władze. Dobre traktowanie Kościoła Apostolskiego stanowi dla władz w Teheranie wygodny przykład, że nie ma problemów w relacjach pomiędzy szyickim islamem a chrześcijaństwem. Armenia jest jednym z ulubionych kierunków turystycznych Irańczyków, a stworzona wokół granicznego Meghri wolna strefa ekonomiczna ma sprzyjać wychodzeniu irańskiej gospodarki przez Armenię i porty czarnomorskie Gruzji do Europy.

Gazociąg z Iranu do Armenii i zbudowana tam niewielka elektrownia gazowa miały z kolei stanowić dobry przykład i zachętę dla państw postsowieckich by poprzez współpracę energetyczną z Iranem uniezależniały się od Rosji. I wreszcie Iran odgrywał w regionie Kaukazu Południowego rolę dyskretnego partnera Chin, które - podobnie jak w Azji Środkowej - dążą do ograniczenia dominacji rosyjskiej nad obszarami mającymi stanowić pole chińskiej ekspansji ekonomicznej i dogodny korytarz transportowy do Europy.

Warto wspomnieć i o tym, że Górski Karabach będący nieuznawanym parapaństwem, graniczący z Iranem i Armenią stanowi z kolei wymarzony kanał przemytu wszelkiego rodzaju kontrabandy w tym broni, narkotyków i objętych różnymi embargami technologii.

Armenia jest dla Iranu bez wątpienia dużo wygodniejszym partnerem niż Azerbejdżan, ponieważ to Persowie mają większą część historycznego Azerbejdżanu u siebie, podobnie jak większość Azerów, których traktują nie jako odrębny naród, lecz pewną wspólnotę etniczną. Baku i Teheran oczywiście współpracują, ale z wzajemną i niezbyt skrywaną niechęcią.

Współpraca z Armenią była jednak hamowana i ograniczana przez Rosję. Mimo atrakcyjnych cen, które były znacząco niższe niż rosyjskie, w wyniku wyraźnych nacisków z Moskwy, irański gaz nie popłynął w znaczniejszych ilościach do Armenii. Gazociąg  z Iranu szybko znalazł się w rękach Gazpromu. Poprzednie władze Armenii na kolejne oferty przedłużenia gazociągu i doprowadzenia go do Gruzji, a być może i na Ukrainę odpowiadały, że potrzebne są w tej materii rozmowy „ze wszystkimi zainteresowanymi stronami”. To było dyplomatycznym wskazanie, że „my chętnie, ale musicie mieć zgodę Rosji”.

Armenia. Klasztor nad jeziorem Sevan. Fot. delmee/Pixabay

Podczas wspomnianej wizyty Paszyniana, po raz pierwszy takie zastrzeżenie nie padło. Rzecz jasna może to być próba wywarcia nacisku na Gazprom. Ale – jak się wydaje – raczej jest to działanie skierowane na „obejście” rosyjskiej dominacji w sektorze energetycznym. Jest to o tyle trudne do zakwestionowania przez Moskwę, gdyż odbywa się wbrew żądaniom USA, dotyczących włączenia się Armenii do blokady Iranu.

Rosji będzie również trudno wywierać naciski na Iran. Wizyta premiera Izraela, wyjątkowo fetowanego w Moskwie, doprowadziła bowiem do uzgodnień mających ułatwić władzom w Jerozolimie likwidację placówek irańskich na terenie Syrii, dotychczas chronionych przez Rosjan. Moskwa ma wobec tego dość słabe argumenty by żądać od Teheranu powstrzymania się od bardziej aktywnej polityki w regionie Kaukazu.

O ile projekt doprowadzenia irańskich gazociągów do wybrzeży Morza Czarnego w Gruzji (via Armenia) się powiedzie, to zakwestionuje to zarówno rosyjską dominację energetyczną na Kaukazie Południowym (i tak podważaną przez Azerbejdżan) jak przede wszystkim otworzy nowe możliwości gry dla Iranu, który może okazać się atrakcyjnym partnerem dla Ukrainy i – przyszłościowo dla Europy.

Jerzy Marek Nowakowski/Instytut Studiów Wschodnich







Dziękujemy za przesłanie błędu