Czy pierwsze miejsce na liście gwarantuje mandat eurodeputowanego?
Osoba czy partia?
Bardzo istotnym czynnikiem, który nierzadko ma znaczenie decydujące, jest sam sposób, w jaki głosujemy – nadal jest tak, że Polacy względnie rzadko oddają głos na konkretną osobę, a bardziej popierają całą partię. W efekcie dla sporej części naszych rodaków nie ma większego znaczenia, jak wygląda lista do Europarlamentu, ponieważ oni oddadzą głos na pierwsze nazwisko z listy, wyrażając w ten sposób poparcie dla całego ugrupowania. To jeden z powodów, dla których liderzy list zwykle otrzymują tak wiele głosów. Zdarza się jednakże i tak, że nie wygrywa lider listy, tylko osoba, która znajduje się na samym jej końcu – wynika to przede wszystkim z faktu, że 10 miejsce (tyle zawiera lista do Europarlamentu) również jest w pewnym sensie eksponowaną pozycją. Uruchamia się tu także dodatkowy mechanizm swoistego współczucia, co powoduje, że niejako z litości oddajemy głos na tego ostatniego kandydata.
Popularność ma znaczenie
Istnieją jednak i inne zagrożenia dla liderów list wyborczych – doskonałym przykładem jest niedostateczne zaangażowanie się w kampanię wyborczą, co często kończy się spektakularną porażką lidera na rzecz kogoś z odleglejszych miejsc (zwykle drugiego lub trzeciego). Platformie Obywatelskiej, która według sondaży CBOS ma poparcie 29% społeczeństwa, takie niebezpieczeństwo nie grozi, ponieważ wszyscy kandydaci (nie tylko liderzy) prowadzą swe kampanie wyborcze bardzo aktywnie – wystarczy wejść na stronę https://wybory.platforma.org/, aby się o tym przekonać. W tym konkretnym przypadku liderzy list wyborczych PO mogą się czuć względnie bezpiecznie, wynika to jednak bardziej z tego, że nie są to osoby przypadkowe (wręcz odwrotnie: doskonali specjaliści i utalentowani politycy) niż z tego, że mają ogromną przewagę nad swymi kolegami i koleżankami z niższych pozycji.
Źródło: http://wybory.platforma.org/
Artykuł sponsorowany