Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 18 kwietnia. Imieniny: Apoloniusza, Bogusławy, Goœcisławy
07/06/2023 - 22:00

Czy wreszcie Sądecczyzna będzie miała żyłę złota? Ryszard Florek ma newsa w sprawie Siedmiu Dolin

Czy zimowa turystyka mogłaby się stać dla Sądecczyzny żyłą złota? Czy nasz region może się zamienić w narciarski kurort na wzór tych w Szwajcarii, Francji czy we Włoszech? - Tak, odpowiada znany sądecki przedsiębiorca Ryszard Florek, który od lat z uporem forsuje pomysł wybudowania nowych wyciągów i tras narciarskich łączących stacje Wierchomla, Jaworzyna, Słotwiny i Henryk Ski z Doliną Roztoki.

 Już kilka lat temu sprawa inwestycji popieranej przez popradzkie gminy trafiła do Regionalnej Dyrekcji Dróg Ochrony Środowiska. Potem zapadła głucha cisza. Czy teraz impas został przełamany? 

Z Ryszardem Florkiem rozmawia Jagienka Michalik

Kilka lat temu sprawa Siedmiu Dolin trafiła do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, potem zapadła głucha cisza. Aż do teraz, bo ma pan newsa.  
-
Zaświeciło się światełko w tunelu. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska wydała pozytywną opinię dla programu rozwoju gmin popradzkich, który zakłada realizację projektu Siedem Dolin.

Dlaczego tak długo trzeba było czekać, żeby sprawa o jeden krok posunęła się do przodu?
- Raporty opracowane w roku 2008 i 2011 przez Tomasza Szczotkę, przyrodnika, który rekomendował ten obszar do programu Natura 2000, wyraźnie wskazywały, że zaplanowane inwestycje nie będą negatywnie oddziaływały na środowisko, a wręcz będą dla niego korzystne.

Niestety, raporty okazały się niewystarczające dla decydentów z RDOŚ. Dlatego też w ostatnich latach zostały wykonane kosztowne badania przyrodnicze finansowane przez Unię Europejską oraz Związek Gmin Krynicko-Popradzkich. Na ich podstawie wykonano prognozę oddziaływania na środowisko, z której wynika, że inwestycje w ramach tego programu nie będą miały znacząco negatywnego oddziaływania na środowisko.

Czy to oznacza, że wreszcie przesądzono o tym, że Siedem Dolin powstanie?
-
Teraz muszą zostać wykonane odpowiednie plany przestrzennego zagospodarowania w poszczególnych gminach, a to jest proces, który będzie trwał kilka lat. A do tego obudzili się ekoterroryści, którzy będą chcieli ten projekt storpedować albo na nim dużo zarobić.

Polska przestrzeń publiczna od lat jest pełna przykładów, że tematem budowy infrastruktury interesują się różne organizacje mające na sztandarach ekologię, insynuujące konieczność przeprowadzenia za ich pośrednictwem kosztownych konsultacji i opinii. Każdy może sobie wnioski dopisać. Ja nie chcę popierać patologii i psuć tego państwa. Może dlatego to trwa tyle lat?

Ekolodzy będą się u nas przywiązywać do drzew?
-
Tego raczej nie będzie, bo by ich mieszkańcy zlinczowali. Proszę zwrócić uwagę, że do drzew nigdy nie przywiązują się lokalni mieszkańcy, tylko przyjezdni aktywiści. Dodatkowo kazus Siedmiu Dolin jest zgoła odmienny od inwestycji, za którymi podążali zazwyczaj aktywiści. Zamiast drogi ekspresowej czy lotniska proponujemy turystykę, sport i rekreację w pięknej okolicy.

Zimowa turystyka mogłaby stać się dla Sądecczyzny żyłą złota? Po połączeniu w jedną sieć istniejących już wyciągów nasz region mógłby się zamienić w narciarski kurort na wzór tych w Szwajcarii, Francji czy we Włoszech. Ojcem chrzestnym tego pomysłu był nieżyjący już burmistrz Muszyny Waldemar Serwiński. Swoją wizję przedstawił panu.  
-
Przyjechał do mnie, do Nowego Sącza i zaprosił do inwestowania w Muszynie w turystykę narciarską. Stwierdził, że gmina ma dużo swoich lasów i nie będzie problemu z dostępem do terenu.

Dlaczego akurat przyjechał do pana?
-
O to go nie pytałem. Ale być może wiedział, że wsparłem finansowo dokończenie budowy kolei gondolowej na Jaworzynę, że jestem instruktorem narciarskim i działałem społecznie w Akademickim Związku Sportowym.

Natychmiast zapalił się pan do tego przedsięwzięcia? 
-
Wyraziłem na to zgodę pod warunkiem, że będzie tego chciała większość mieszkańców. To dlatego w roku 2006 zostało zorganizowane spotkanie w szkole w Złockiem, na którym powołano komitet społeczny wspierający tę inwestycję. Następnie komitet zebrał ponad pół tysiąca podpisów wśród mieszkańców Szczawnika i Złockiego. Z tego co wiem, nikt nie odmówił złożenia podpisu. Kolejne doliny - Roztoki i Łosia - w kierunku Nowego Sącza powstały z inicjatywy mieszkańców Łosia, którzy swoją prośbę poparli podpisami wszystkich mieszkańców.

Nabrał pan wtedy wiatru w żagle?
-
Prawie stuprocentowe poparcie mieszkańców dało mi oczywiście dużą motywację do działania. Okazało się, że projekt spodobał się posłom wszystkich opcji politycznych. Podpisali się pod nim posłowie Platformy, SLD, PSL i PiS. Gminy Łabowa i Krynica, które były wówczas na etapie tworzenia planów przestrzennego zagospodarowania, uwzględniły tę inwestycję w swoich planach na tyle, na ile pozwolił im dostęp do terenu. I plany te zostały zatwierdzone przez Popradzki Park Krajobrazowy.

Czyli można tam budować?
-
Tak, tylko wówczas zaplanowane wyciągi, ze względu na brak dostępu do niektórych terenów, nie mogły być zaprojektowane do szczytów wzniesień i nie można było zrealizować połączeń tras. Gmina Muszyna też uzgodniła w roku 2005 z Popradzkim Parkiem Krajobrazowym wyciągi łączące Jaworzynę Krynicką z Muszyną poprzez Złockie.

Zobacz też: Weekendowa fabryka adrenaliny, czyli tor rowerowy na trasie Sankolandii

No to czemu pan tam nie buduje?
-
Uzgodnienie tych tras nastąpiło na etapie studium, ale już na etapie planów przestrzennego zagospodarowania Park podszedł do zagadnienia negatywnie. 

I od tego momentu zaczęły się schody.
-
Można tak powiedzieć. Problem był również z dostępem do terenów. Dlatego też złożyłem oświadczenie pisemne w gminach Łabowa, Muszyna, Krynica, że wszystkie zyski z wyciągów przeznaczę na sponsoring kultury i sportu w tych gminach. Pomyślałem, że może w ten sposób uniknę typowo polskiej zawiści i zmniejszy się ilość osób, które będą przeszkadzały.

No i co? I czy to pomogło?
-
Temat szybko podchwycił ówczesny burmistrz Muszyny Waldemar Serwiński i poprosił, że może by tak awansem zasponsorować siatkarki Muszynianki, które akurat wtedy weszły do ekstraklasy i pilnie potrzebowały sponsora. Między innymi dlatego też sponsorowaliśmy Muszyniankę, która wielokrotnie zdobywała mistrzostwo Polski.

Pamiętam jak na uroczystej kolacji świętującej zdobycie przez zespół po raz kolejny tego tytułu, podszedł do mnie ówczesny wicewojewoda krakowski Rafał Rostecki. Powiedział, że bardzo mu się podoba projekt Siedmiu Dolin i jest bardzo potrzebny dla regionu. Dał mi wówczas wizytówkę z telefonem komórkowym i napomknął, że jeśli będą jakieś problemy, to żebym do niego dzwonił, a on chętnie pomoże.

Potem Rafał Rostecki został dyrektorem Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Krakowie. Zadzwonił pan do niego, kiedy sprawy zaczęły się komplikować?
-
Rzeczywiście, pozwoliłem sobie do niego zadzwonić. Parę razy odebrał. Nawet kurtuazyjnie przyjechał do Nowego Sącza na zaproszenie Sądeckiej Izby Gospodarczej.

Potem przestał odbierać telefony, a RDOŚ zaczął odmawiać zainteresowanym gminom wszystkiego co miało związek z Siedmioma Dolinami. Pewnego razu przez jednego z burmistrzów przekazano mi, że projekt dałoby się zrealizować w Naturze 2000, tylko trzeba zainwestować w ekologów 2 miliony złotych, tzn. odpowiedni ludzie muszą zrobić odpowiednie raporty.

I co Pan na to?
-
Odpowiedziałem burmistrzowi, żeby zorganizował składkę w gminie, a ja się też do tego dołożę. Niezależnie od tego zleciliśmy opracowanie raportu inżynierowi Szczotce, który ten obszar rekomendował do Natury 2000. Raport opracował za rozsądne pieniądze. Choć z dokumentu wynikało, że Siedem Dolin nie będzie negatywnie oddziaływać na środowisko, raport nie został uznany przez RDOŚ.

Dalej czytaj na następnej stronie







Dziękujemy za przesłanie błędu