Darmomodernizacja: im rachunki za ciepło i prąd mogą spaść prawie do zera
Jak to było z lokatorami wspólnoty w Szczytnie, którzy odłączyli się od zasilanej węglem kotłowni i zainstalowali specjalne pompy wykorzystujące naturalne ciepło spod ziemi, dzięki czemu nie płacą za prąd i ogrzewanie?
— Zaczęło się od tego, że kotłownia, która ogrzewała nasz blok, gnębiła nas ciągłymi podwyżkami za ogrzanie budynku – mówił w rozmowie z dziennikiem „Fakt” prezes wspólnoty Zbigniew Chrapkiewicz. — W 2013 roku płaciliśmy im ponad 100 tys. zł rocznie.
Sąsiedzi pukali się w głowy
Rok później ruszyli z inwestycją. Sąsiedzi się z nich śmiali i pukali w głowy. Mówili , że na tym stracą. Ale oni robili swoje. Najpierw wspólnota zbudowała system gruntowych pomp ciepła o łącznej mocy grzewczej 120 kilowatów. Do tego na dachu zostały zamontowane 153 panele fotowoltaiczne o mocy 39,7 kilowatów. Pompy odbierają naturalne ciepło z ziemi i przekazują je do instalacji grzewczej. Tylko wodę w kranach trzeba było podgrzewać w kotłach gazowych.
W 2017 roku mieszkańcy wyrzucili gazowe piecyki. Dlaczego? Bo po zamontowaniu dodatkowych kolektorów słonecznych okazały się zbędne. W sumie dwie pompy ciepła zaczęły ogrzewać budynek o powierzchni ponad dwóch tysięcy metrów kwadratowych – opisywał „Fakt”.
czytaj też Inwestycja gigant niedaleko Nowego Sącza już na finiszu [WIDEO][ZDJĘCIA]
Mieli za mało miejsca na słoneczne kolektory. Wpadli na super pomysł
Ponieważ wspólnota wciąż płaciła za energię elektryczną potrzebną do działania pomp, co kosztowało w skali roku 42 tysiące, lokatorzy zdecydowali o rozbudowie sieci paneli. Ponieważ nie mieli gdzie ich ustawić, zlikwidowano maleńkie balkony i w ich miejsce zamontowano mieszkańcom duże, nowoczesne, z miejscem na dodatkową instalację fotowoltaiczną.
Teraz pompy ciepła w całości są zasilane energią elektryczną z paneli słonecznych zainstalowanych na dachu i na balkonach. Nadwyżkę wyprodukowanej energii wspólnota sprzedaje, odprowadzając ją do sieci. Cała inwestycja została sfinansowana za pożyczkę z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Olsztynie. To było 550 tys. zł. Do tego wspólnota dołożyła 125 tys. zł z własnych środków.
czytaj też Czegoś takiego jeszcze u nas nie budowali. Cudo za 300 milionów, z ogrodem dachowym [WIDEO][ZDJĘCIA]
W Zwoleniu postawili na darmomodernizację
W Szczytnie nie są jedynymi, którzy odłączyli się od drogiej ciepłowni i zaczęli sami produkować sobie energię, uniezależniając się od podwyżek. Mieszkańcy bloku w Zwoleniu poszli jeszcze dalej i postawili na tak zwaną darmomodernizację.
To koncept techniczno-ekonomiczny, który jest kompleksowym połączeniem kilku znanych wcześniej rozwiązań. Został opracowany głównie z myślą o stawianych w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych w blokach z wielkiej płyty, w których straty ciepła są bardzo duże - wyjaśnia serwis noiz.pl.
Mają w bloku i ogrzewanie i klimatyzację
W Zwoleniu zaczęli od wykonania izolacji termicznej ścian, dachu i piwnic budynku. Potem, podobnie jak w Szczytnie, zainstalowali na dachu bloku panele fotowoltaiczne, które zasilają energią słoneczną pompy ciepła. Wyróżnikiem darmomodernizacji, jest wymiana tradycyjnych grzejników na klimakonwektory. Zimą ogrzewają mieszkania, latem je chłodzą.
Ciepło produkowane przy tej okazji przez urządzenia jest używane do podgrzewania wody użytkowej oraz ładowane do magazynu ciepła, którym jest grunt wokół budynku, a następnie wykorzystywane ponownie, kiedy robi się zimno. Dzięki temu mieszkańcy bloku zyskują więc także darmową klimatyzację. To wszystko razem pozwoliło na odłączenie budynku od sieci ciepłowniczej i sprawiło, że stał się niezależny od podwyżek. W efekcie rachunki za ogrzewanie mieszkań i ciepłej wody spadły o ponad 90 procent.
czytaj też Nabijanie ludzi w butelkę. Tak kręcili u nas biznes na fotowoltaice
Ile trzeba zapłacić za darmomodernizację
Łączny koszt inwestycji wyniósł ponad 3 miliony złotych, z czego około 600 tys. złotych pochodziło z dofinansowania Banku Gospodarstwa Krajowego. Mieszkańcy muszą więc spłacić około 2,5 mln zł. Kwota jest rozłożona na raty. Ich spłata zajmie dwadzieścia lat.
Czy taki scenariusz jak w Szczytnie i Zwoleniu jest możliwy w Nowym Sączu? Czytaj dalej na następnej stronie. Kliknij TUTAJ