Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
01/04/2014 - 07:59

Druzgocący raport o powodziach. Czego urzędnicy z Nowego Sącza nie mówili inwestorom?

Urzędnicy z Nowego Sącza nie tylko nie ograniczali zabudowy terenów zagrożonych zalaniem, ale nawet nie informowali ludzi o tym, że tereny na których chcą się budować może w każdej chwili zalać woda. - Gminy nie podejmują wystarczających działań, aby chronić mieszkańców przed skutkami powodzi – alarmuje Najwyższa Izba Kontroli.
W wyniku powodzi, które przeszły przez Polskę w maju i czerwcu 2010 r., poszkodowanych zostało blisko 70 tys. rodzin. Straty poniosło 811 gmin, a wartość tych strat oszacowano na ponad 12 mld zł. Zdaniem NIK jedną z głównych przyczyn rosnących szkód jest zabudowa terenów zagrożonych powodzią. Ustalono, że nie zawsze wina leży po stronie upartych właścicieli nieruchomości decydujących się postawić dom tam, gdzie nie powinno się tego robić.

NIK wykryła, że do nowosądeckiego Urzędu Miasta w latach 2010–2012 wpłynęło łącznie 2.341 wniosków o wydanie decyzji o pozwoleniu na budowę, w wyniku, których wydano 23 decyzje o pozwoleniu na budowę dla obszarów narażonych wystąpieniem powodzi. Na domiar złego w żadnej z wydanych decyzji nie informowano inwestorów o ewentualnych skutkach i zagrożeniach wynikających z faktu budowy inwestycji na terenach zagrożonych powodzią.

Tym samym sądeccy urzędnicy znaleźli się w niechlubnej czołówce, bo sytuacje, gdy nie zawarto w treści wydawanych decyzji o warunkach zabudowy informacji o zagrożeniu powodziowym występującym na terenie planowanej inwestycji miały miejsce oprócz Nowego Sącza jeszcze w czterech innych gminach (na 24 skontrolowane)

Przepływ informacji kulał jednak nie tylko w tym przypadku. W UM Nowego Sącza wydawano np. decyzje o warunkach zabudowy, które pomimo takiego obowiązku, nie zostały uzgodnione z Dyrektorem RZGW. W ocenie NIK nieinformowanie inwestorów o zagrożeniu powodziowym na danym terenie stwarza ryzyko, że obszary te będą zabudowywane, co w dłuższej perspektywie zwiększa potencjalne straty spowodowane przez żywioł.

Jak się urzędnicy z tego tłumaczyli inspektorom? „Jako przyczynę niewykonania tych obowiązków Prezydent Miasta podał m.in. wykorzystanie do wydania decyzji uzgodnień dotyczących innego (wcześniejszego) projektu decyzji lokalizacyjnej ustalającej warunki zabudowy na tym samym terenie, co inwestycja objęta przedmiotową decyzją” – czytamy w raporcie.

NIK sprawdzała też jak reagowano na wykryte nieprawidłowości i czy poważnie podchodzono do naprawiania błędów. Z tym było już lepiej, bo w raporcie z kontroli w dziale „ważniejsze wyniki kontroli” napisano, że urzędnicy wzięli sobie do serca krytykę.
- W Urzędzie Miasta Nowy Sącz w okresie objętym niniejszą kontrolą NIK przedmiotowy jej zakres byłl zbieżny wyłącznie z jednym badaniem audytowym – przeprowadzonym w III kwartale 2010 r. – w zakresie przestrzegania przepisów prawa ustawowego oraz przyjętych procedur wewnętrznych w zakresie wydawania decyzji budowlanych przez Wydział Architektury i Budownictwa. W wyniku tego audytu wydane zostało 5 zaleceń zmierzających do: usprawnienia funkcjonowania Wydziału m.in. poprzez opracowanie i wdrożenie procedur wewnętrznych związanych z wydawaniem decyzji lokalizacyjnych, o warunkach zabudowy i o pozwoleniach na budowę, których realizacja została potwierdzona w wyniku przeprowadzenia w listopadzie 2011 r. audytu sprawdzającego” - czytamy dalej.

Zaniedbania po stronie gmin częściowo miały związek z brakiem precyzyjnych przepisów, które nie zobowiązywały gmin do ograniczania lub odmowy realizacji inwestycji na obszarach zagrożonych powodzią. Problemem była też opieszałość Regionalnych Zarządów Gospodarki Wodnej. Dyrektorzy RZGW byli ustawowo zobowiązani do opracowywania studiów ochrony przeciwpowodziowej, które miały pomóc gminom w zarządzaniu takimi terenami. Według danych RZGW tylko dwóch Dyrektorów wywiązało się z określonego prawem obowiązku.
NIK podkreśla jednak, że ani niedoskonałości prawa, ani zaniedbania organów administracji rządowej (Dyrektorów RZGW) nie zwalniają gmin z odpowiedzialności za racjonalne kształtowanie polityki przestrzennej, w tym planowanie zabudowy z uwzględnieniem zagrożenia powodziowego.

Zdaniem radnego Tadeusza Gajdosza (PO) Urząd Miasta nie dba jak należy o mieszkańców, którym może zagrozić woda. W jednej ze swoich interpelacji domagał się odwodnienia terenu osiedla Zawada- Brzeziny, gdzie na zboczu planuje się budowę aż 16 domów. Jego zdaniem pozwolenia na ich budowę wydano nie uwzględniając poważnych zagrożeń i protestu okolicznych mieszkańców.

 - Ewidentnie widać że urzędnicy nie przejawiają zainteresowania o dbałość o interesy mieszkańców naszego miasta - komentuje Gajdosz. - W odpowiedzi na moją interpelację dowiedziałem się, że wybudowanie tych budynków nie zwiększy zagrożenia zalewania wodami opadowymi, jest to totalna bzdura! Pewne jest to, że zbiorniki szczelne przyjmą wodę, ale przy dużych i długotrwałych opadach woda znajdzie się na posesjach i w domach u podnóża tej góry na której przewidziana jest inwestycja. Jeżeli pozwolimy na wybudowania tych 16 domów bez spełnienia warunków (odwodnienie terenu)problem powróci, będą sprawy sadowe,będą konsekwencje braku profesjonalizmu wydziału infrastruktury – ostrzega radny.

Jego zdaniem problem można rozwiązać już na etapie wydania warunków zabudowy: - Ale jest potrzebna dobra wola. Tutaj tego zabrakło, nie może być tak, że powstaje inwestycja w naszym mieście kosztem pogorszenia się warunków mieszkaniowych mieszkańców. Apeluje do pana dyrektora tego wydziału, pana Trzupka, aby zadbał o interesy wszystkich stron,a nie sprzyjanie tylko inwestorowi. Oprotestowanie warunków zabudowy przez mieszkańców dzielnicy to wołanie o pomoc. Jak można być głuchym, gdy dzieje się krzywda człowiekowi, obywatelowi, mieszkańcowi Nowego Sącza? – dziwi się radny Gajdosz.

Co jeszcze znajduje się w raporcie NIK? Otóż informacji dla inwestorów o zagrożeniu powodziowym na terenie planowanej inwestycji w zdecydowanej większości brakowało także w miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego - ujęto i opisano w nich jedynie dziesiątą część obszarów zagrożonych powodzią.

W trakcie kontroli NIK stwierdziła wiele innych nieprawidłowości w kontrolowanych gminach. W niewystarczającym stopniu wykorzystywały miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego do ograniczania zabudowy na terenach zagrożonych powodzią. Plany te obejmowały zaledwie 12 proc. takich obszarów, z czego tylko w 1/3 przypadków wprowadzono zakazy, ograniczenia i warunki, po spełnieniu których zabudowa w tych miejscach będzie możliwa. Miejscowe plany w 21 proc. zbadanych urzędów miast i gmin nie określały granic i sposobów zagospodarowania terenów szczególnie zagrożonych powodzią oraz obszarów osuwania się mas ziemnych.
W przypadku 30 proc. skontrolowanych urzędów miast i gmin studia uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego nie zawierały żadnych zapisów zakazujących lub ograniczających lokalizację inwestycji i nie określały warunków, których spełnienie umożliwiłoby bezpieczną zabudowę na terenach zagrożonych powodzią.

W kontrolowanych organach inspektorzy NIK stwierdzili znaczne braki w magazynach przeciwpowodziowych, brakowało ważnych informacji (jak np. liczba osób i budynków zagrożonych powodzią, wielkość obszarów obarczonych ryzykiem wystąpienia powodzi czy przyczyny zagrożenia poszczególnych terenów. Plany nie wskazywały działań prewencyjnych, nie przewidywały systemu ostrzegania mieszkańców i reagowania na zagrożenia powodziowe ani nie określały sposobu monitorowania zagrożeń, zapewnienia sił ratowniczych i środków technicznych niezbędnych do usuwania skutków zagrożeń.

Tylko 29 proc. sprawdzonych gmin z własnej inicjatywy podejmowało działania w celu zabezpieczenia mieszkańców przed skutkami powodzi. Zdaniem Izby były to jednak pojedyncze działania, nie tworzące kompleksowego systemu, który w znaczący sposób przyczyniłby się do poprawy bezpieczeństwa ludzi i mienia przed powodzią czy ograniczył straty materialne.

Wysłaliśmy wczoraj mejla do biura prasowego Urzędu Miasta Nowego Sącza z prośbą o wyjaśnienia. Czekamy na odpowiedź.


Bogumił Storch
Fot: Zdjęcie ilustracyjne






Dziękujemy za przesłanie błędu