Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
04/03/2018 - 06:50

Dziwne stowarzyszenie. Dają ludziom pożyczki za darmo

To szczególny rodzaj solidarności międzyludzkiej - tak mówi się o działającym na Sądecczyźnie Stowarzyszeniu Kasa Wzajemnej Pomocy, które jest absolutnie niezwykłym przedsięwzięciem Zygmunta Berdychowskiego. To jedyny w Polsce swoistego rodzaju fenomen. Organizacja, która od ponad dwudziestu lat udziela... nieoprocentowanych pożyczek. Co zdumiewające, ci, którzy nad sprawnie działającym mechanizmem sprawują pieczę, robią to zupełnie bezinteresownie, bez żadnego wynagrodzenia. Jak to możliwe?

W ogólnopolskiej przestrzeni publicznej Zygmunt Berdychowski kojarzy się przede wszystkim z gigantycznym, krynickim Forum Ekonomicznym. W cieniu tego spektakularnego sukcesu, po cichu i bez rozgłosu, wyrosło jego kolejne udane przedsięwzięcie jakim jest  Kasa Wzajemnej Pomocy.  To „dziwne” stowarzyszenie, oparte na ludzkiej solidarności, niezachwianej uczciwości i samodyscyplinie w gospodarowaniu publicznymi pieniędzmi. Od ponad dwudziestu lat udziela nieoprocentowanych pożyczek tym, którzy z trudem wiążą koniec z końcem i nigdy nie będą atrakcyjnymi klientami dla banków komercyjnych.

Czytaj też Sukces i odsądzanie od czci i wiary czyli Forum Berdychowskiego

Ten pomysł, zaczerpnięty z tradycji polskiego ruchu spółdzielczości finansowej schyłku dziewiętnastego wieku, urodził się w głowie Zygmunta Berychowskiego na początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy był działaczem społecznym i jednym z liderów Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Rolników Indywidualnych „Solidarność”.

- To było w 1991 roku, tuż przed moim startem w wyborach do parlamentu pierwszej kadencji, w którym zasiadałem jako poseł z listy Porozumienia Ludowego. - wspomina Zygmunt Berdychowski. - Przyglądałem się wtedy z bliska działalności kasy zapomogowo-pożyczkowej funkcjonującej przy rolniczej „Solidarności”. Była maleńka. Dzięki wsparciu założonej przeze mnie w 1992 roku Fundacji Sądeckiej, można było pożyczyć 200 złotych na okres sześciu miesięcy.

Ten mały, ale sprawnie funkcjonujący mechanizm pomocy tym, którzy mieli kłopoty finansowe, sprawił, że stojący na czele Fundacji Berdychowski doszedł do wniosku, że trzeba powołać działające poza strukturami zawiązku, osobne stowarzyszenie. Wystąpił do ministerstwa finansów, z pytaniem czy stowarzyszenie może udzielać swoim członkom nieoprocentowanych pożyczek i czy ma szansę na zyskanie statusu organizacji pożytku publicznego. Odpowiedź była pozytywna.

Czytaj też Berdychowski ciągnie z handlem na Wschód

- Musiało się zebrać piętnaście osób, które zgodziłyby do stowarzyszenia przystąpić. Ten początek  w 1995 roku uczyniliśmy równolegle w trzech miejscach. W Gródku nad Dunajcem, w Łużnej w powiecie gorlickim i w Chełmcu. W oparciu o trzy koła powołaliśmy do życia Stowarzyszenie Kasa Wzajemnej pomocy. Założyliśmy, że najlepsza będzie gminna struktura, czyli jedna gmina, jedno koło - wyjaśnia Berdychowski. - Jeśli chodzi o kapitał każdej z kas, to obowiązywała prosta zasada. Ci, którzy chcieli przystąpić do stowarzyszenia, musieli wpłacić wpisowe. To była niewielka suma, 10 złotych. Do tego miesięczna składka w wysokości 50 złotych i wynosząca sześć złotych składka roczna.  Równowartość tego, co zebrało każde koło, dokładała w formie bezzwrotnej dotacji Fundacja Sądecka.







Dziękujemy za przesłanie błędu