Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
28/10/2019 - 07:00

Gdzie ta reaktywacja PKS-ów na Sądecczyźnie! U nich diabeł mówi dobranoc

Przez wiele lat likwidowano połączenia autobusowe, rozpoczynamy ich przywracanie”, ta złożona na początku sierpnia deklaracja ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka, która zyskała miano reaktywacji PKS-ów, to dla mieszkańców Starej Wsi w gminie Grybów na razie tylko czcze obietnice. Kto nie ma samochodu, do najbliższego przystanku autobusowego w Ptaszkowej musi maszerować dwa kilometry. Dobra zmiana do wioski na razie nie dotarła.

Kiedyś były PKS-y, które jeździły do najmniejszych wiosek, potem państwowy przewoźnik padł, a wraz nim zniknęły autobusowe linie. Komunikacyjną lukę wypełniły prywatne firmy transportowe, ale robią biznes tam, gdzie im się to opłaca.

Czytaj tez PKS-y powstaną z martwych? Na sądeckie drogi może wrócić państwowy transport

Lekarstwem na komunikacyjną nędzę ma być rządowy fundusz autobusowy. Gminy, które będą zainteresowane uruchomieniem transportu publicznego na swoim terenie, mogą się starać o rządowe pieniądze.

- Przez wiele lat likwidowano połączenia autobusowe, rozpoczynamy ich przywracanie –ogłosił na początku sierpnia minister infrastruktury Andrzej Adamczyk. Ta deklaracja, która zyskała miano reaktywacji PKS-ów to dla mieszkańców Starej Wsi w gminie Grybów na razie tylko czcze obietnice.

- Tej reaktywacji to u nas jakoś nie widać– mówi mieszkaniec wsi Arkadiusz Maciak. -Do najbliższego przystanku do Ptaszkowej trzeba iść dwa kilometry, bo żaden autobus tu nie jeździ. Nie każdy ma samochód, a ludzie chcą się dostać do pracy do Nowego Sącza, na zakupy czy  do lekarza, a młodzież do szkoły czy na uczelnię. Tu jest całe osiedle domów jednorodzinnych odcięte od publicznej komunikacji.

Po autobusach, które kiedyś przez Starą Wieś jeździły zostały tylko słupy przystanków. I tak już  jest od roku - dodaje Maciak.  

- Jeździli prywatni przewoźnicy, ale im się to nie opłacało. W dni robocze były raptem dwa busy do Nowego Sącza z rozkładem, który był bez sensu. Rano jechał tak, że ludzie nie mogli zdążyć do pracy na siódmą, a po południu wracał kwadrans po piętnastej, a ludzie pracowali do szesnastej. W weekend kursów w ogóle nie było, a w wakacje linia była zamknięta.

Czytaj też Nowe wcielenie PKS-ów. Czy da się przywrócić lokalną sądecką komunikację?

To niejedyna skarga jaka napłynęła ze Starej Wsi.

- Gdzie te PKS-y, co to je mieli wskrzesić! Mamy tylko słupy od przystanków. Diabeł tu mówi dobranoc – denerwuje się kolejny mieszkaniec Starej Wsi, który zadzwonił do redakcji „Sądeczanina”.

Czy jest szansa na przywrócenie tej linii? - pytamy właściciela firmy Vanpol, której busy jeżdżą na terenie gminy Grybów.

- Przestaliśmy obsługiwać tę linię rok temu w październiku. Zarabialiśmy tam ledwie dziennie od 30 do 50 złotych. To się po prostu nie opłacało? - mówi właściciel firmy Ryszard Szczurek.

Jak się zapatruje na rządowy program, który zakłada dopłacanie do nierentownych linii?

- Trzeba wszystko dokładnie przeliczyć. Teraz kierowcy, których na rynku pracy jest za mało, chcą zarabiać więcej, a do tego dochodzą opłaty dworcowe- dodaje przewoźnik.  

Władze samorządowe mogą bez przetargu podpisywać umowę z firmami przewozowymi. Roczny budżet funduszu to 800 mln złotych. Rządowa dopłata dla samorządów została ustalona na kwotę nie wyższą niż jeden złoty dla tak zwanego wozokilometra przejechanego przez autobus.

Czytaj też Jest dobrze, ale nie najlepiej jest. Spór o nowe wcielenie sądeckich PKS-ów

Zastępca wójta gminy Grybów Andrzej Poręba, którego pytamy o maszerujących dwa kilometry do przystanku mieszkańców Starej Wsi przyznaje, że ten sam problem dotyczy też Wawrzki i Wyskitnej.

- Tamtędy też nie przejeżdża komunikacja publiczna. Rozmawialiśmy z kilkoma przewoźnikami na temat przywrócenia połączeń w tych trzech miejscowościach. Jazda na tych liniach opłacałaby im się przy dopłatach rzędu pięciu, siedmiu złotych do wozokilometra.

Szkopuł w tym – dodaje Poręba, skąd wziąć dodatkowe pieniądze.

- W tej chwili jesteśmy na etapie opracowywania budżetu na przyszły rok. Zobaczymy jaka w tej kwestii będzie decyzja rady. Dopiero wtedy będziemy mogli szukać konkretnego rozwiązania. Na pewno nie zostawimy mieszkańców z tym problemem.

[email protected] fot. czytelnik







Dziękujemy za przesłanie błędu