Kobiety zaciągają więcej długów niż mężczyźni, a seniorzy ogłaszają upadłość

Przez pierwsze sześć miesięcy 2020 roku prawie 4 tysiące osób w całej Polsce ogłosiły upadłość konsumencką. Z czym to się wiąże? Przede wszystkim osoba, która nie jest w stanie spłacić już swoich długów, musi liczyć się z utratą całego majątku.

- Upadłość konsumencka skutkuje umorzeniem długów, ale osoby, które mają jakiś majątek, na przykład mieszkanie lub dom, po ogłoszeniu upadłości w ostateczności go tracą. Czasami lepiej jest przemyśleć sprawę, postarać się samemu zadbać o spłatę długów. Każdy przypadek jest inny i powinien być rozpatrywany indywidualnie. Najczęściej decydują się na taki krok osoby, które nie mają żadnego majątku. Ogłoszenie upadłości powinno być ostatecznością. Po zakończeniu procedury rozpoczyna się życie na nowo, nie mając nic, tak jak wtedy, kiedy wchodzimy w dorosłość - tłumaczy Leszek Jastrzębski, nowosądecki, miejski rzecznik konsumentów.

Krajowy Rejestr Długów (KRD) informuje, że emeryci mają do oddania 54 miliony złotych. To najwięcej spośród wszystkich grup, które ogłosiły upadłość konsumencką. Przy niskich emeryturach trudno jest pokryć seniorom wszystkie zobowiązania, a długi wciąż się mnożą.

Zobacz też: "Zwrotów nie przyjmujemy", czyli kiedy sklep może odmówić przyjęcia sprzedanego towaru

Raport KRD za połowę 2020 roku wyszczególnia też dłużników ze względu na płeć. Kobiety radzą sobie tutaj nieco gorzej niż mężczyźni. Płeć piękna stanowi 55 proc. osób, które mają problem z oddawaniem pieniędzy. Chociaż to męska część dłużników zaciągnęła zobowiązania na większą kwotę, bo prawie 66 milionów, kobiety mają więcej długów, ale na mniejszą kwotę – ponad 52 miliony. To one częściej ogłaszają upadłość konsumencką. Problemy mężczyzn z płaceniem długów są bardziej tymczasowe.

- Czasem w życiu pojawia się jakaś niespodziewana sytuacja, jak utrata pracy czy problemy ze zdrowiem, a wtedy dłużnicy mają problemy ze spłatą wcześniej zaciągniętych zobowiązań. Inni biorą niepotrzebne kredyty. Wpadają w spiralę zadłużenia, zaciągają kolejne pożyczki, aby spłacić poprzednie. Nagle okazuje się, że takie osoby mają zadłużenie na dwieście, trzysta tysięcy, którego w żaden sposób nie są w stanie uregulować, ponieważ raty kredytów przewyższają osiągany dochód - mówi Leszek Jastrzębski. (PS) Fot. Pixabay.