Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
02/12/2018 - 14:15

Kto zarabia kokosy na zakazie handlu w niedzielę w Nowym Sączu?

Niedziela bez zakupów? Na początku trudno to sobie było niektórym wyobrazić. Ale w marcu klamka zapadła. To miała być dobra zmiana dla drobnych przedsiębiorców. Małe sklepy na zakazie handlu miały zyskać, ale najlepiej wyszły na tym dyskonty i stacje benzynowe.

Zakaz handlu w niedzielę miał przynieść zysk małym sklepom, ale ostatecznie wyszły na tym najlepiej dyskonty. Z danych, jakie przytacza dziennik "Rzeczpospolita" wynika, że odkąd w marcu tego roku weszła ustawa, ubywa klientów w galeriach handlowych. Do połowy października w 120 badanych centrach było ich ponad 9 mln mniej niż w tym samym okresie rok temu. Zyskały przede wszystkim dyskonty. Ich obroty wzrosły o 7,2 procent.

Czytaj też Noc zastała je w pracy. Tak w Biedronce odbijają sobie niedzielę wolną od handlu

- Kiedy ma być wolna niedziela, ludzie robią u nas takie zakupy, jakby szykowali się na wojnę - mówi kasjerka jednej  z sądeckich Biedronek. - Po prostu biorą wszystko  na zapas.

Zdecydowanie najwięcej na zakazie handlu w niedziele zyskują stacje benzynowe - wynika z danych przytaczanych przez "Rzeczpospolitą". Od początku roku ich sprzedaż wzrosła o 19 procent, a w okresie funkcjonowania zakazu już o 22,6 proc.

Czy rzeczywiście zakaz handlu w niedzielę przynosi takie kokosy właścicielom sklepów przy sadeckich stacjach benzynowych?

- Na początku w naszym sklepie, który prowadzimy razem ze stacją benzynową od wielu lat,  ruch był dużo większy i nasze obroty skoczyły w granicach trzydziestu procent,  ale teraz widać, że ludzie do tej zmiany się przyzwyczaili i zaopatrują się na zapas w dyskontach już w soboty i klientów w niedziele z zakazem handlu mamy znowu mniej - mówi Piotr Gorczyca ze stacji paliw przy ulicy Nawojowskiej.

Wzrost obrotów, choć nie w takiej skali, pisze "Rzeczpospolita", widać także w średnich sklepach spożywczych. Wiele z nich działa w ramach grup franczyzowych i są zarządzane przez właścicieli, zatem nadal mogą w niedzielę pracować, o ile właściciel stanie za ladą. Tylko minimalnie, poniżej stopy inflacji, zyskują najmniejsze sklepy.

- Kiedy wszedł zakaz handlu w niedzielę, miałem nadzieję, że moje obroty wzrosną - mówi właściciel małego osiedlowego sklepu na osiedlu Barskim.-Ale te nadzieje okazały się  płonne. Ludzie się przyzwyczaili  i po prostu zmienili nawyki. A do mnie wpadają zapominalscy, albo ci, którym czegoś zabraknie na niedzielny stół.  Tak więc wszystko zostało po staremu. To dyskonty dalej trzepią kasę.







Dziękujemy za przesłanie błędu