Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 16 kwietnia. Imieniny: Bernarda, Biruty, Erwina
01/09/2021 - 05:15

Na Ratunek fundacji poszło kolejne 190 tysięcy publicznych złotych

Organizatora tej imprezy biegowej w Małopolsce urząd marszałkowski nie wyciągnął z kapelusza. Tym razem rozpisał przetarg. Ale gdy go za drugim razem rozstrzygnął, zaskoczenia nie było. Wygrała Fundacja Na Ratunek, próbująca kopiować w Krynicy Festiwal Biegowy, wsparta już wcześniej przez marszałka 600 tysiącami złotych i obietnicą milionów na krynickie biegi w następnych 9 latach. Zaskakujące jest coś innego...

Sławomir Konopka, prezes Fundacji Na Ratunek
Jak już pisałem, hojność marszałka Witolda Kozłowskiego dla Fundacji Na Ratunek ze Świniarska nie ma granic. Marszałek nie tylko dał jej 600 tysięcy złotych na reklamę podczas wymyślonej przez siebie podróbki Festiwalu Biegowego, ale kolejne miliony złotych obiecał, podpisując z nią porozumienie aż na 10 lat z góry. Pisałem też, że moim zdaniem procedura w jakiej się to odbyło, woła o pomstę do nieba. I że taki sposób wydawania publicznych pieniędzy jest zupełnie nietransparentny. Trudno bowiem wziąć za dobrą monetę tłumaczenie, że organizator imprezy, o której marszałek długo opowiadał w mediach, w końcu "sam się znalazł", więc nie trzeba było już rozpisywać otwartego przetargu.

Jak to się odbyło? Otóż Fundacja Na Ratunek złożyła do urzędu marszałkowskiego ofertę "na wsparcie autorskiego, kompleksowego wydarzenia sportowego, które ma zamiar zrealizować we współpracy z miastem Krynica-Zdrój oraz Uzdrowiskiem Krynica-Żegiestów SA". A kierowany przez Witolda Kozłowskiego zarząd województwa tę ofertę przyjął. Decyzję taką rekomendował zarządowi Departament Sportu i Igrzysk Europejskich Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego.

Gdy zapytałem urząd marszałkowski o kryteria, jakimi się departament igrzysk kierował, dowiedziałem się, że "to m.in.: zaproponowany pakiet świadczeń, poziom sportowy wydarzenia, grupa docelowa, charakter i zasięg wydarzenia, zakres propagowania sportu wśród mieszkańców regionu oraz promowania Małopolski (lokalnie, regionalnie, międzynarodowo) jako atrakcyjnego miejsca do uprawiania sportu, aktywnego wypoczynku oraz doskonałej bazy treningowej."

Przypomnijmy, że to wydarzenie nigdy wcześniej się nie odbyło, a Fundacja Na Ratunek ma zerowe doświadczenie w organizowaniu wielkich wydarzeń biegowych. Tym dziwniejsze jest, że ostatecznie o rekomendacji zdecydował - jak się dowiadujemy z urzędu marszałkowskiego "szeroki pakiet proponowanych świadczeń promocyjnych (w tym m.in. tytuł partnera głównego) oraz zakres i charakter wydarzenia."

Nie, to nie pomyłka, to dokładny cytat. Drugim decydującym argumentem do zapłacenia fundacji w ciemno 600 tys. zł w pierwszym roku i pewnie obiecania jej przynajmniej 6 milionów przez dziesięć lat też, był "zakres wydarzenia". A trzecim - cytuję - "charakter wydarzenia".

Jakby tego było mało, zapytałem też urząd marszałkowski, czy zanim zarząd pod kierownictwem Witolda Kozłowskiego zdecydował o wydaniu tak dużych kwot publicznych pieniędzy, brał pod uwagę sprawozdania finansowe, jakie Fundacja Na Ratunek ma obowiązek składać co roku. "Nie, zgodnie z przepisami ustawy Prawo Zamówień Publicznych Województwo Małopolskie nie ma takiego obowiązku" - brzmiała odpowiedź rzecznika marszałka.

Dlaczego o tym wszystkim przypominam? Ze względu na losy rozpisanego przez urząd marszałkowski przetargu, o którym wspomniałem na początku - tym razem chodziło o organizację od jednego do trzech wydarzeń plenerowych w postaci zawodów biegowych pod nazwą "Funduszowe Biegi Rodzinne". Fundacja Na Ratunek przetarg wygrała po tym, gdy urząd marszałkowski unieważnił pozostałe oferty. Jedną z nich złożyła Fundacja Festiwal Biegów, organizator prawdziwego Festiwalu Biegowego.

Dlaczego oferta Festiwalu Biegów została odrzucona i nie podlegała ocenie? Bo zdaniem urzędników była za tania - opiewała na 99,5 tys. zł. Fundacja Na Ratunek zażyczyła sobie zaś ponad 191 tysięcy złotych. I tyle pewnie dostanie. Co najmniej zaskakujące jest uzasadnienie odrzucenia oferty tańszej prawie o 100 tysięcy. Otóż zdaniem urzędu marszałkowskiego Festiwal Biegów nie udowodnił i nie złożył dowodów że jego oferta nie jest rażąco niska. Uzyskanie wyjaśnienia urzędnicy uznali zaś za ogólnikowe, lakoniczne, niestaranne i zawierające rozbieżności z pierwotną ofertą.

Jednym słowem organizator ogromnego wydarzenia biegowego, goszczącego ponad 8 tysięcy biegaczy, które udaje się przeprowadzić od 12 lat nawet w warunkach ubiegłorocznej pandemii, jest dla podwładnych Witolda Kozłowskiego niewiarygodny. Organizator tego Festiwalu Biegowego, którego pula nagród w tym roku przekracza 470 tysięcy złotych, którego partnerami są flagowe firmy i giganci polskiej gospodarki, którego jeden z biegów patronatem kolejny rok z rzędu obejmuje Marszałek Sejmu, którego główną nagrodę od samego początku funduje KORAL, którego biegowi na 10 km nazwy użycza NEWAG. Którego sprawozdania finansowe rok po roku są publicznie dostępne.

Wiarygodna zaś okazuje się dla podwładnych Kozłowskiego znów Fundacja Na Ratunek, której sprawozdań finansowych (jeśli w ogóle były składane) nawet nie biorą pod uwagę, a jako argumentów do przekazywania jej setek tysięcy złotych używają nic nieznaczących sformułowań takich jak "zakres wydarzenia" lub "charakter wydarzenia".

Przy okazji: A może sama Fundacja Na Ratunek zareaguje wreszcie na publiczną prośbę o ujawnienie swych sprawozdań finansowych (bądź uproszczonej ewidencji przychodów i kosztów), bo pytania w tej sprawie wysyłane na jej adres od wielu tygodni pozostają bez odpowiedzi. Panie prezesie Sławomirze Konopko, przecież chyba nie ma pan nic do ukrycia? Podobnie jak wiceprezes Marcin Natkowski, Michał Gąsiorski, skarbnik fundacji, czy wchodzące w skład Rady Fundacji Sylwia Konopka, Aneta Natkowska i Paulina Gąsiorska. ([email protected]) Fot. UMWM







Dziękujemy za przesłanie błędu