Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 25 kwietnia. Imieniny: Jarosława, Marka, Wiki
15/06/2013 - 12:43

Nowa propozycja Sądeckiego Bartnika - inhalacje powietrzem ulowym

W Sądeckim Bartniku pojawił się nowy oryginalny element – wóz z ulami po obu dłuższych bokach. Na bocznych ścianach wozu są wloty do uli, a w środku kilkadziesiąt pszczelich rodzin i specyficzna atmosfera, jaką wytwarzają pszczoły w ulach. Wdychanie tego powietrza wywiera pozytywny wpływ na zdrowie człowieka.
Apiterapeuci, lekarze-specjaliści wykorzystujący w codziennej praktyce zbawienne dla zdrowia człowieka właściwości miodów i produktów pszczelich, coraz więcej uwagi poświęcają powietrzu ulowemu. Powszechnie wiadomo, że pszczoły do perfekcji opanowały dbałość o czystość swych „domostw”, a utrzymaniu sterylności warunków, w których mieszkają, rozmnażają się i gromadzą zapasy potrzebne do przeżycia, poświęcają wiele starań. Naturalnym obrońcą pszczelej rodziny przed bakteriami i wieloma roznoszonymi przez nie chorobami jest propolis, czyli kit pszczeli. To żywiczna, aromatyczna substancja, o silnych właściwościach bakteriobójczych, zbierana z pączków i młodych pędów drzew (głównie topoli, brzozy, świerka oraz roślin), stanowiąca swoisty „mur” odgradzający pszczoły od niekorzystnych czynników otaczającego ich świata (wirusów, grzybów) i nieproszonych gości - innych owadów, a nawet gryzoni.
Biochemicy wykryli dotąd w propolisie ponad 300 składników, a to nie koniec. Znajdują się wśród nich m.in. żywice, woski, olejki eteryczne, mikroelementy i witaminy. Wiele z tych składników jest niezmiernie skomplikowanymi i rzadko występującymi w takim nagromadzeniu substancjami. Przebywając w jakiejkolwiek pasiece z łatwością wyczujemy ów charakterystyczny żywiczno-woskowy, aromatyczny zapach pszczelego królestwa. Jednak zapach ula to nie tylko propolis, lecz również gromadzony w nim miód, pyłek kwiatowy czy mleczko pszczele którym karmione są larwy i królowa. We wnętrzu ula pszczoły utrzymują stałą temperaturę - w zależności od pory roku i potrzeb rodziny pszczelej - od 25 do 35 stopni C oraz wysoką wilgotność powietrza. Dzięki temu powietrze ulowe nie zawiera żadnych bakterii, wirusów czy chorobotwórczych grzybów.
Jak czytamy w literaturze fachowej, w okresie letnim, kiedy pszczoły znoszą do ula nektar niezbędna jest wzmożona wentylacja. Powietrze w tym okresie powinno wymieniać się ok 200 razy na godzinę, co daje przepływ kilku tysięcy litrów powietrza na godzinę. Pszczoły przez wieki posiadły niezwykłą zdolność wentylacji bo już 10 robotnic ustawionych na tzw. wylotku potrafi przepompować przez ul ok. 3000 litrów powietrza na godzinę. Powietrze ulowe i inhalacje nim przeprowadzane cieszą cię coraz większym zainteresowaniem. Prekursorami jego wykorzystania w apiterapii są pszczelarze z Francji i Austrii. W obu tych krajach już od kilku lat działają ośrodki proponujące od maja do sierpnia, gdy powietrze ulowe jest najbardziej wartościowe, kuracje inhalacyjne. Trwają one12 dni, a chętni korzystają z dwóch godzinnych zabiegów dziennie.
Powietrzem ulowym leczone są stany zapalne i nieżyty zatok, nieżyty błon śluzowych choroby dróg oddechowych szczególnie (krtani i tchawicy) chrypki, kaszel, alergie, katar sienny, astma, chroniczne bóle głowy i migreny. Apiterapeuci zwracają uwagę na jego skuteczność w leczeniu stanów depresyjnych i redukcji stresu. U osób zdrowych inhalacje powodują ogólną poprawę samopoczucia, relaksację i dotlenienie całego organizmu. Inhalacje powietrzem ulowym są coraz bardziej popularne także w Polsce.
- Z myślą o gościach „Sądeckiego Bartnika” przygotowaliśmy specjalny „Api-Wóz”, którego wnętrze już może przyjmować chętnych do skorzystania z niezwykłych zabiegów relaksujących, odprężających, poprawiających wydolność organizmu i pomagających pozbyć się drobnych, acz przykrych dolegliwości. Warto dodać, że apiinhalacje przeprowadzane w takich warunkach są całkowicie bezpieczne. Towarzyszy im nie tylko cenny mikroklimat, ale również dochodząca z uli uspokajająca „pszczela muzyka” – mówi Anna Kasztelewicz z Sądeckiego Bartnika.

Opr. Jan Gabrukiewicz
Fot. JG











Dziękujemy za przesłanie błędu