Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
10/08/2019 - 19:05

Sto lat sądeckiej przedsiębiorczości: meble gięte z Jazowska

Jedna z najważniejszych fabryk związanych z produkcja drewna mieściła się w Jazowsku. Kierowali ją Aderowie, żydowska rodzina przemysłowców. Jednak początki przemysłu w Jazowsku nie były takie łatwe.

W 1934 r. po śmierci Maurycego i Zygmunta, udziały braci przeszły na ich dzieci. W tym czasie zatrudniano 209 osób (w tym 9 „przy biurku”). Wilhelm Ader wyprowadził firmę z olbrzymiego kryzysu gospodarczego, sprzedając część udziałów m.in. sądeckim rodzinom Tischów i Maschlerów oraz Komunalnej Kasie Oszczędności. Warto nadmienić, że w fabryka mebli w Jazowsku, jako jeden z nielicznych zakładów w regionie, była ubezpieczona od nieszczęśliwych wypadków.

W 1938 r. nazwę zakładu zmieniono na „Wilhelm Ader i Spol. Spółka komandytowa. Jazowsko”. Tuż przed wybuchem wojny przy jednej zmianie zatrudniano 190 robotników, przy dwóch 240, a przy trzech 410. W 1938 r. produkowano krzesła (43 189), fotele biurowe (65), taborety (143), stoły (85), stoliki (328), krzesła bujane (409), wieszaki stojące (168), ścienne (12), etażerki (4), foteliki (82), kwietniki (32). Do samej produkcji mebli zużyto 486 metrów sześciennych drzewa bukowego (najłatwiej się gięło) wartego bagatela 31 059 zł. Skąd taka liczba zamówień? Otóż przemysłowcy z Jazowska zrozumieli, że reklama jest dźwignią handlu. Ich ogłoszenia można znaleźć w gazetach i skorowidzach przemysłowych. Aderowie posiadali rachunki bankowe w Nowym Sączu, Krakowie, Warszawie, Gdańsku, Hamburgu, Londynie, Paryżu oraz Wiedniu. Obracano wielkim majątkiem. W latach 30. na wypłaty dla pracowników przeznaczano 60 tys. zł, a wartość produkcji to niemal 400 tys. zł.

Plotkowano, że na zwiększenie zamówień ma wpływ… prohibicja w USA. Produkowano wówczas więcej stolików i krzeseł wysyłanych do kawiarni i restauracji w Stanach Zjednoczonych. Właściciel fabryki mieszkał w Krakowie, gdzie angażował się wiele akcji charytatywnych. Był członkiem loży humanitarnej B’nai brith, która pomagała najuboższym oraz wspierała organizacje żydowskie. Brat Wilhelma (Leon) był nawet prezesem tej zasłużonej organizacji. Aderowie stanowili elitę przedwojennego Krakowa, ale doskonale wiedzieli, że swoją pozycję zawdzięczają maszynom pracującym w Jazowsku.

W fabryce pracowało więc sporo ludzi. Większość z nich mieszkała na osiedlu Opijówka - koło mostu na Dunajcu zbudowano domy dla robotników. Pracownicy byli zrzeszeni w związku zawodowym będącym pod wpływem PPS. Robotnicy ucierpieli szczególnie podczas kryzysu gospodarczego na początku lat 30. i po powodzi w 1934 r. Wielka woda zabrała wówczas sporo surowca, zniszczyła fabrykę. W 1932 r. spadek zamówień dał się we znaki pracownikom. Aderowie wypłacali wówczas za jeden dzień pracy zaledwie 80 groszy… Dla porównania: bochenek chleba kosztował wówczas 50 gr. Kryzys trwał długo, a w 1934 r. rozpoczęły się strajki, które ciągnęły się przez dwa lata. Problemy z poprawą standardu życia robotników trwały do 1939 r., o czym informowała lokalna prasa.

Aderowie, oprócz robotników, zatrudniali także służbę. W 1911 r. Sądecczyzną wstrząsnęła tragedia jaka wydarzyła się właśnie w tej grupie pracowników. 24 letni Leon Susskind i 20 letnia Ewa Horowitz zaczadzili się w swoim mieszkaniu w Jazowsku, bowiem samoczynnie zsunęła się im w nocy pokrywa od pieca. Rano znaleziono ich martwych... Obydwoje za kilka dni mieli stanąć na ślubnym kobiercu.

W 1939 r. wybuchła wojna. Aderowie jako Żydzi stali się ofiarami prześladowań niemieckich. Ciężko ustalić ich losy wojenne. Wiemy, że Wilhelm Ader z żoną Olgą i dziećmi przebywał w getcie w Krakowie. Historia fabryki mebli giętkich dobiegła końca, a po rodzinie pozostały pożółkłe dokumenty oraz meble. Warto sprawdzić w domach, czy nie mamy gdzieś pod stolikiem lub krzesłem naklejki lub metki z napisem „Ader”.

Łukasz Połomski






Dziękujemy za przesłanie błędu