Szpiegowska afera w Sądeckich Wodociągach z urzędnikami ratusza w tle?
Uzbrojeni w aparat fotograficzny podejrzani osobnicy, których twarze skrywały nasunięte na oczy kaptury mieli grasować w środę po parkingu i po korytarzach spółki. Ich zachowanie na tyle zaniepokoiło pracowników Sądeckich Wodociągów, że zdecydowali się powiadomić o tym samego prezesa.
Czytaj trż Jak Wielki Brat? Nadajniki, sygnały radiowe… Sądeckie Wodociągi mają nas na oku
- Nasi pracownicy zwrócili uwagę na to, że robili zdjęcia samochodom, pracownikom i klientom – mówi prezes spółki Tadeusz Frączek. - Nigdy w historii spółki nic takiego się nie wydarzyło. Przejrzeliśmy nagranie z monitoringu. Obserwacja spółki trwała kilka godzin. Po konsultacji z radcą prawnym, zdecydowaliśmy się zawiadomić policję.
Jak dodaje Frączek, materiały filmowe z monitoringu już trafiły na sądecką komendę.
- Zdecydowaliśmy się na taki krok, ponieważ spółka jest obiektem o podwyższonym standardzie bezpieczeństwa. Mamy tu centrum monitoringu, które zawiaduje przepływami wody i ścieków. Odpowiadamy za bezpieczeństwo ekologiczne.
Czytaj też Remontują sieci i budują nowe. Gdzie szykują rozkopy Sądeckie Wodociągi
Czy to mogło być szpiegostwo przemysłowe? Na to pytanie prezes spółki nie odpowiedział i jeszcze raz stwierdził, że sprawa zajmie się policja?
Kto grasował na terenie Sądeckich Wodociągów? W miasto poszła plotka, że mogli to być wysłannicy sądeckiego ratusza. Jak te pogłoski komentuje wiceprezydent Nowego Sącza Artur Bochenek?
- To jakaś głupota wymyślona przez prezesa. Po prostu robimy teraz papierowe wydanie biuletynu informacyjnego dla mieszkańców. Pracownicy pojechali zrobić zdjęcia do tematu związanego z Sądeckimi Wodociągami. Prezes już chyba naprawdę nie wie czego się doczepiać, jeśli chodzi o miasto. Na takie informacje, po prostu ręce opadają – mówi Bochenek.
Co na to Tadeusz Frączek?
Ja nie wiem, kto to był. Nie będę spekulował na ten temat. Mamy rejestrację samochodów i policja na pewno odnajdzie tych dżentelmenów.
[email protected] fot. jm