Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
20/01/2020 - 17:00

Wciąż wymyślamy Nowy Sącz na nowo

Jakiś czas temu podzieliłem się garścią uwag o konieczności stworzenia spójnej wizji rozwoju naszego regionu, nadając im tytuł „Wymyślić region na nowo”. Kontynujmy tę myśl w odniesieniu do samego miasta Nowego Sącza.


Co wymyślono w średniowieczu?
 W jednym ze swoich tekstów przypomniałem naukową koncepcję „długiego trwania”, czyli postulat przyglądania się wypadkom historycznym w szerokiej perspektywie czasowej i śledzenia procesów mających decydujący wpływ na rozwój cywilizacji. Próbując, na potrzeby tego tekstu, w bardzo uproszczony sposób przeanalizować pod tym kątem całą ponad siedemsetletnią historię miasta, możemy wysnuć kilka (dość oczywistych) wniosków.

Nowy Sącz od początku istnienia stanowił lokalne centrum: był siedzibą kasztelanów i starostów, parafii, miejscem targów i jarmarków. Tę pozycję w pewnym zakresie (jako siedziba starostwa powiatowego, skupisko szkół średnich i centrów handlowych) utrzymuje do dziś.

Lokowanie miasta w tym miejscu uwarunkowane było przebiegiem szlaku handlowego prowadzącego z Węgier do Polski, co w XIV w. wzmocnione zostało przecięciem się szlaku węgierskiego z drogą biegnącą ze Śląska na Ruś. To był pierwszy pomysł na miasto – rola strażnika wymiany handlowej. To warunki naturalne (zbieg trzech rzek, wzdłuż których odbywała się komunikacja) przesądziły o pozycji Sącza.

Za tym poszły kolejne decyzje władców, by specyficzne położenie wzmocnić pozycją w państwowej administracji. Systematyczny wzrost znaczenia miasta odbywał się metodą domina: centrum polityczne stało się równocześnie centrum religijnym (utworzenie kapituły i archidiakonatu sądeckiego), a w związku z tym także edukacyjnym (szkoła kolegiacka) i kulturalnym (bractwa, muzyka liturgiczna).

Odrobinę generalizując, ukształtowana w XV w. rola miasta i osiągnięta przez nie pozycja nie ulegała większym zmianom, aż do przyłączenia Sądecczyzny do monarchii habsburskiej w 1770 r. Jest to pierwszy w historii moment, kiedy brakło pomysłu na Nowy Sącz.

Pomysły z XIX i XX w.

Następną cezurą jest rok 1818, gdy miasto stało się siedzibą jednostki wojskowej (20. pułk piechoty) i gimnazjum. Dało to nowy impuls w rozwoju miasta: zaopatrzenie dla wojska, stancje dla uczniów, nauczyciele i oficerowie jako intelektualna i społeczna elita. I drugi wielki pomysł na Nowy Sącz: linia kolejowa i warsztaty kolejowe. Można zaryzykować stwierdzenie, że rok 1876 jest drugą najważniejszą datą w historii Nowego Sącza. Kolej stała się impulsem komunikacyjnym, urbanistycznym, ekonomicznym, wpłynęła na lokalny rynek pracy, strukturę społeczną i polityczną miasta. Te trzy decyzje władz austriackich zdeterminowały rolę miasta na kolejne dziesięciolecia, praktycznie aż do wybuchu II wojny światowej.

Po wojnie pomysłem na miasto i region, jaki odbił się szerokim echem w kraju, był tzw. eksperyment sądecki, czyli program rozwoju gospodarczego, w którym inicjatywę i dużą część decyzji oddano w ręce przedstawicieli terenowych organów władzy państwowej.

Bez względu na stosunek do słusznie minionego systemu nie można odmówić sensowności temu przedsięwzięciu, a autorom eksperymentu (co w moich rozważaniach kluczowe) postawienia świetnej, aktualnej do dziś diagnozy potencjału regionu (walory turystyczne, krajobrazowe i uzdrowiskowe, perspektywy rozwoju sadownictwa i przetwórstwa owocowego), dalekowzroczności (koncepcja wsi turystycznych była pierwowzorem agroturystyki) i umiejętności całościowego widzenia spraw. Przykro to stwierdzić, ale „eksperyment sądecki” był ostatnim tego typu lokalnym planem, który został nie tylko wymyślony i opisany, ale przede wszystkim z sukcesem wdrożony.

Fot. Piotr Gaborek

Nie ma na co czekać

Jak już napisałem, Nowy Sącz nadal pełni rolę lokalnego centrum administracyjnego. Natomiast zdezaktualizowały się pozostałe wymienione wyżej pomysły na miasto. Dunajec, Poprad i Kamienica dawno nie pełnią roli szlaków komunikacyjnych, a trasy z Gorlic do Limanowej i z Jurkowa do Piwnicznej/Krynicy nie są najważniejszymi drogami w kraju. Miasto nie odgrywa żadnej nadzwyczajnej roli w administracji kościelnej (nie zrealizowane marzenia o diecezji sądeckiej…).

W edukacji konkurencją są szkoły w praktycznie każdej stolicy okolicznych gmin. Wojska nie ma od 80 lat, a kolej nie jest już głównym lokalnym pracodawcą i nie pozwala na szybkie przemieszczenie się na większe odległości. Od formalnego zakończenia „eksperymentu sądeckiego” mijają 44 lata. Urodzeni wówczas Sądeczanie powoli stają się babciami i dziadkami.

Apogeum swojej aktywności zawodowej i życiowej przeżywają w mieście, które nie wie co ze sobą zrobić. Snują plany na drugą połowę życia w mieście, które nie ma swojego planu na przyszłość. Oczywiście pod warunkiem, że w nim zostali… Bo ich dzieci bywają tu tylko kilka razy do roku, gdy uda im się wyrwać z większych i wielkich miast, w których znaleźli pracę i swoje miejsce na ziemi.

Gdybyśmy chcieli podać słownikową definicję Nowego Sącza, zaczęlibyśmy pewnie od słów: miasto na prawach powiatu położone na południu Polski… Ale gdybyśmy po tym wprowadzeniu i kilku danych statystycznych (powierzchnia, liczba ludności) mieli dodać jedno proste zdanie, charakteryzujące, czyli wskazujące na cechę odróżniającą Nowy Sącz od innych miast, to co byśmy wpisali? Jakie jest nasze miasto?

Czym jest nasze miasto? I nie w kategoriach subiektywnych (np. najpiękniejsze), ale uwypuklając główną cechę, sprawdzalną i mierzalną. Kraków może się nazywać miastem polskich królów, czy miastem Jana Pawła II – zabytki, muzea, atrakcje turystyczne. Opole „stolicą polskiej piosenki” – Muzeum Polskiej Piosenki, festiwal. Zakopane zimową stolicą polski – stoki, skocznie, konkurs Pucharu Świata, a ostatnio jeszcze Sylwester Marzeń. A co moglibyśmy powiedzieć o Nowym Sączu…?

Ucieka nam czas, „uciekają” nam inne miasta, uciekają środki unijne, uciekają ludzie, którzy chcieliby zrobić coś nie tylko dla siebie, ale dla miasta i regionu. Więc nie ma na co czekać. Nadszedł czas, by Nowy Sącz wymyślić na nowo.







Dziękujemy za przesłanie błędu