Zakorkowali nas na amen. Kierowcy się wściekli na Węgierskiej [ZDJĘCIA]
- To jakiś koszmar - denerwowali się kierowcy, którzy utknęli wczoraj po osiemnastej w liczącym kilka kilometrów korku na ulicy Węgierskiej. Czterdzieści minut zajmuje przejechanie krótkiego odcinka od Galerii Sandecja do Towarowej.
Czytaj też To lepsze niż szynobus! Czy pontony mogą kursować przez Dunajec?
Nie wszyscy, wiedzieli dlaczego sznur samochodów posuwa się w mrówczym tempie.
- Remont zaczęli w okolicach Towarowej? Nic nie słyszałem - mówi jeden z kierowców. Jestem wściekły, bo umówiłem się na ważne spotkanie w Starym Sączu i już jestem mocno spóźniony. To jakiś sądny dzień. Do południa utknąłem w korku przy moście heleńskim.
- O tym, że będą remontować ten kawałek Węgierskiej wiedziałam, ale mówili, że to będzie w nocy. Teraz jest dopiero osiemnasta trzydzieści. Myślałam, że rozłożą się z tymi robotami dopiero gdzieś po dwudziestej pierwszej - skarży się kobieta, która też się bardzo spieszy i nerwowo ściska kierownicę.
Pierwsza warstwa asfaltu na połowie ul. Węgierskiej położona. Ruch odbywa się 2 pasami ruchu. pic.twitter.com/c3t284ItRL
— Grzegorz Mirek (@MZDNowySacz) 18 kwietnia 2018
Już po osiemnastej drogowcy ruszyli z remontem liczącego 150 metrów odcinka drogi od ulicy Towarowej w kierunku Starego Sącza.
- Frezujemy jezdnię, a potem ułoży się dwie nowe warstwy - tłumaczą fachowcy i dodają, że na korki kierowcy będą skazani przez trzy dni. Żeby zminimalizować utrudnienia roboty będą prowadzone w nocy.
- Wiadomo, że gorzej widać i spać się chce - mówią robotnicy, ale też mamy większy spokój. Robota idzie szybciej. A kierowcy? Wiadomo, zawsze narzekają. Jak są dziury, to źle. Jak drogę się naprawiamy, też im źle. Teraz skarżą się na korek, a co chwilę sami się tu koło nas zatrzymują i patrzą co to się dzieje.
Czytaj też Nie budują - źle. Budują - też źle. Trolling stulecia w Nowym Sączu
- Pali się to czerwone światło i pali. No ileż można czekać - narzeka na ruch wahadłowy jeden z kierowców.
- Żeby było lepiej, najpierw musi być gorzej - mówi pasażer auta. - Lepszy remont, niż dziury w jezdni. No, ale tak już jest. Jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził.