Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 28 marca. Imieniny: Anieli, Kasrota, Soni
19/09/2021 - 19:00

Zamierzamy zaciskać pasa. Ceny rosną, boimy się zapaści w gospodarce

Jak dalej rozwinie się pandemia, jakie będą tego konsekwencje dla gospodarki? Kolejna fala zarazy sprawia, że narasta nastrój niepewności, co widać w konsumenckich nastrojach, które sprawdzała pracownia badawcza Use Resarch. Polacy zamierzają zaciskać pasa.

Jak wynika z sondażu, w trzecim kwartale tego roku  40,9 proc. Polaków zamierza ograniczać wydatki na bieżące zakupy. To niewiele więcej niż w okresie od kwietnia do czerwca obecnego roku, kiedy tego typu oszczędności deklarowało 40 proc. rodaków. Natomiast od stycznia do marca br. grupa ta liczyła 44,8 proc. społeczeństwa. 

– Sytuacja finansowa przeciętnego Polaka jest dobra. Dane wskazują, że dochody gospodarstw domowych zwiększyły się w czasie pandemii. Na rynku pracy trwa ożywienie. Widać wzrost płac. Ponownie przyspiesza oraz rośnie zatrudnienie. Wstrzymywanie się z wydatkami wynika więc głównie z ostrożności, niepewności co do tego, jak dalej rozwinie się pandemia i jakie będą tego konsekwencje – komentuje Piotr Bielski, dyrektor departamentu analiz ekonomicznych w Santander Bank.

Czytaj też Miał być koniec przewałek drobnych przedsiębiorców na VAT, jest nowe oszustwo

Jak informuje Karol Kamiński, współautor badania, dyrektor zarządzający w Grupie AdRetail, obecnie 45,5proc. Polaków nie zamierza ograniczać wydatków. W drugim  kwartale tak deklarowało 38,3 proc., a w pierwszym– 43,7proc. Ekspert dodaje, że 8,5 proc. ankietowanych jest niezdecydowanych. Wcześniej zdania w tej kwestii nie miało 16 proc., a na początku roku – 8,3 proc.

– Zmniejszenie w trzecim kwartale odsetka osób, które są niezdecydowane, może wskazywać na większy optymizm konsumentów związany z utrzymaniem zatrudnienia i dochodów, co umożliwia powrót do zwyczajów zakupowych sprzed pandemii. W okresie wakacji, gdy zapominamy o możliwości zakażenia koronawirusem i lepiej postrzegamy sytuację gospodarczą, jesteśmy gotowi do zwiększenia wydatków w sklepach, restauracjach, hotelach oraz na letnie wyjazdy. To dobra informacja dla handlu i sektora usług, które korzystają na boomie konsumpcyjnym – stwierdza Anna Senderowicz z departamentu analiz ekonomicznych i w PKO BP.

29 proc badanych, którzy obecnie deklarują oszczędzanie, zamierza ograniczyć wydatki o 5-10 proc. Karol Kamiński zaznacza, że w minionym kwartale najczęściej wybierano przedział 15-20 – 26,2 proc. Teraz o redukcji na tym poziomie mówi 22,6 proc respondentów, co daje drugi wynik w najnowszym zestawieniu. Natomiast na początku roku najwięcej Polaków wskazało odpowiedź 10-15 – 29 proc Aktualnie to opcja dla 20,5 proc respondentów, co oznacza trzecią pozycję w trzecim kwartale.

– Przedział 5-10 proc, który jest obecnie najczęściej wskazywany przez Polaków, odpowiada mniej więcej skali podwyżek towarów w sklepach. Taka redukcja wydatków nie powinna, moim zdaniem, pogorszyć sytuacji w handlu. W większym stopniu na przychody sklepów wpływ może mieć przesunięcie wydatków konsumentów w stronę usług – dodaje ekspert z PKO BP.

Z raportu wynika również, że deklarowane ograniczenie wydatków dotyczy przede wszystkim art. odzieżowych – 50,7 proc (w poprzednim kwartale – 14,1 proc, a na początku br. – 38,9 proc). Następnie w najnowszym zestawieniu znajdują się napoje alkoholowe – 34,2 proc (wcześniej – 12,6 proc, pierwsze 3 miesiące br. – 10,6 proc. Potem jest sprzęt RTV-AGD – 31,6 proc (6,9 proc i 23,5 proc).

– Najłatwiej jest uzasadnić wzrost oszczędności w przypadku RTV-AGD. W ciągu pierwszego roku pandemii Polacy tak mocno zwiększyli wydatki w tym obszarze, że w dużym stopniu zaspokoili swoje potrzeby. W przypadku odzieży i alkoholu wyjaśnienie nie jest już tak oczywiste. Być może dla odzieży to po prostu kwestia silnej sezonowości tego typu wydatków. W chłodnych miesiącach wydajemy więcej pieniędzy na ubrania i trudniej wtedy na tym oszczędzić. Ale to tylko hipoteza – mówi dyrektor Bielski.

Uczestnicy badania odpowiadają, dlaczego obecnie ograniczają wydatki na zakupy. Z ich deklaracji wynika, że główny powód oszczędzania nie zmienia się od początku roku. To rosnące ceny, obecnie wskazywane przez 65,8 proc ankietowanych. W drugim kwartale podawało je 32,1 proc ankietowanych, a w I – 38,7 proc.

Czytaj też Miał być koniec przewałek drobnych przedsiębiorców na VAT, jest nowe oszustwo

– Dynamika wzrostu cen jest naprawdę wysoka, najwyższa od 20 lat. Stopa inflacji ogółem to 5%. Jednak niektóre towary i usługi podrożały bardziej, często dwucyfrowo, co zwraca uwagę konsumentów. Część Polaków zapewne zakłada, że wysokie ceny, przynajmniej niektórych produktów i usług, to stan przejściowy. Jest to reakcja na otwieranie gospodarki i na czasowe problemy z dostawami komponentów, co kiedyś ustąpi. Takie oczekiwania mogą skłaniać do odkładania niektórych wydatków na później – dodaje ekspert z Santander Bank.

Kolejnym powodem wskazywanym przez konsumentów jest obawa o pogorszenie się sytuacji gospodarczej w kraju – 42,7 proc (drugi kwartał – 25 proc I kwartał – 17,5 proc). Dalej konsumenci wymieniają brak odłożonych oszczędności – 26,9% (poprzednio – 13,6%, od stycznia do marca – 19,3 proc) oraz obawę o utratę pracy – 18,2 proc (odpowiednio 11,9 proc i 10%).

– Analizując dotychczasowe raporty, jak również obecną sytuację społeczną i gospodarczą, można powiedzieć, że mniej więcej identyczny stan może utrzymać się do końca tego roku. Zakładając, że nic negatywnego się nie wydarzy, to dopiero w drugim lub trzecim kwartale 2020 roku będzie można zaobserwować pozytywne zmiany – podsumowuje Karol Kamiński. ([email protected]) fot. jm







Dziękujemy za przesłanie błędu