Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
15/01/2020 - 09:30

Dobra książka: Szymon Hołownia, "Instrukcja obsługi solniczki" (3)

Pewnie nie tylko ja odnoszę wrażenie, że są takie pogrzeby, na których patrzy się przed siebie, i takie, na których patrzy się do tyłu.

Zostań bezdomnym

Jałmużnik papieża Franciszka, abp Konrad Krajew-ski, opowiadał mi ostatnio o pogrzebie jednego ze swoich podopiecznych, rzymskiego bezdomnego, który kilkanaście dni temu umarł tam, gdzie żył – na chodniku prowadzącej do Bazyliki św. Piotra, reprezen­tacyjnej Via della Conciliazione. Ceremonię urządzono po królewsku: śpiewy, kwiaty, w kościele karmelitów kilkaset osób. Podobno jakaś kobieta, która wstąpiła tam na chwilę modlitwy, zapytała: „Czyj to pogrzeb, jakiegoś księdza, biskupa?”. „Nie, tak żegnamy naszego brata bezdomnego” – usłyszała. I rozpłakała się.

Pewnie nie tylko ja odnoszę wrażenie, że są takie pogrzeby, na których patrzy się przed siebie, i takie, na których patrzy się do tyłu. Pierwsze to zwy­kle pożegnania z ludźmi, którzy – jak mówi Ewangelia – na ziemi „nie odebrali jeszcze swojej nagrody”. Gdy odchodzą święci albo biedacy – mniej jest rozpaczy, więcej podszytej radością nadziei, że jeśli gdzieś jest sprawiedliwość, to ten człowiek będzie z niej teraz korzystał na maksa. A skoro tak – to może tej nadziei wystarczy kiedyś i dla mnie? Na takich pogrzebach udziela się człowiekowi poczucie, że ktoś żegnany wła­śnie wszystko zyskuje.

Strasznie trudno mi jednak modlić się na ceremoniach, podczas których ma się wrażenie, iż ten, kto odszedł, wszystko traci. Przekonują o tym ordery, lista wielkich czynów, rozdzierające przemowy naj­bliższych. Tam kibicuje się komuś, kto zdjął z siebie przemoczony płaszcz i wreszcie wyszedł na słońce, tu – walczy ze łzą, która więźnie w gardle na myśl, jak żegnany w tym płaszczu wyglądał i ile takich płaszczów po sobie zostawił. Wszyscy wiedzą, że cmentarny egalita­ryzm jest bezwzględny, że najczarniejszy marmur, najbardziej złote litery i najlepiej przyśrubowany flakon niczego w istocie sprawy nie zmienią, a mimo to z rozpaczą nic innego przecież nie da się zrobić, zakuwa się ją więc na wieki w kamieniarsko-florystyczną galanterię.

Co robić, by na moim pogrzebie ludzie patrzyli do przodu, nie do tyłu?

(…).

Zaprawdę biada mi, gdybym miał trafić do nieba takiej jakości, na którą sam jestem w stanie sobie zasłużyć. (…). Sam Bóg celowo nie publikuje szczegółowych opisów przyszłego raju, by nie kreślić nikomu granic szczęścia, by zapewnić, że każdy będzie się w nim mógł ze swoimi naj­głębszymi pragnieniami zmieścić, że nie będzie tam poddany dyktatowi czyjejś wyobraźni albo wrażliwości. (…).

TP 13/2016

Szymon Hołownia, „Instrukcja obsługi solniczki”, felietony z „Tygodnika Powszechnego”, Wydawnictwo WAM, 2017
Dziękujemy wydawnictwu WAM za udostępnienie wybranych fragmentów







Dziękujemy za przesłanie błędu