Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
29/02/2020 - 09:30

Dobra książka: Tamten Kraków…Tamta Krynica. Eleonora z Cerchów Gajzlerowa (6)

(..) Przyjazd – powitanie. Firma Gurgul z Jarosławia mieściła się w osobnym małym kiosku naprzeciwko Starych Łazienek. Same wyroby cukiernicze. Byliśmy z Jurkiem wiernymi ich konsumentami, popieraliśmy firmę, z zapałem wyciągając pieniążki od kochanych rodziców. Bazar w sąsiedztwie tego kiosku to krynickie Sukiennice.

Tamten Kraków…Tamta Krynica. Eleonora z Cerchów Gajzlerowa

(…) Sławny Cellerin to krynicki Hawełka. Sklep nieduży w domu Pod Topolami, przy deptaku, zaopatrzony dobrze w przeróżne sery, wędliny, owoce południowe, kanapki, dobre trunki. Znajdował się też tutaj pokój do śniadań, miejsce spotkań smakoszy i piwoszy. W sklepie było zawsze pełno, zwłaszcza w południe. Bardzo ładny, duży i atrakcyjny sklep z kilkoma wystawami mieścił się również przy deptaku w domu Pod Trąbką. Właścicielką była – przyjeżdżająca każdego roku w sezonie – Włoszka, o ile się nie mylę z Bolonii, o nazwisku którego niestety nie pamiętam; przypominam sobie natomiast, ile czasu zabierało mi gapienie się na autentyczne towary włoskie, jakże inne od naszych i ciekawe. Śliczne alabastrowe wazy, broszki, kolczyki, nożyki do przecinania kartek, breloczki, ramki mozaikowe, biżuteria z półszlachetnych kamieni, ale piękne oprawy srebrne, a nawet złote – cudna robota koronkowa, typowo wenecka. Sznury korali czerwonych, różowych i białych oraz dużo przedmiotów z masy perłowej. Miałam co oglądać.

W prawym skrzydle Domu Zdrojowego mieścił się sklep państwa Rożankowskich galanteria i zabawki. Prowadzili też w tym sklepie wypożyczalnie książek. Cieszyłam się tam pewnymi względami mogłam zmieniać książki nawet dwa razy w ciągu dnia. Korzystam często z tego przywileju, bo czytałam dużo. Matka zawsze mnie kontrolowała, ale i doradzała, co powinnam jeszcze poznać.

Firma Gurgul z Jarosławia mieściła się w osobnym małym kiosku naprzeciwko Starych Łazienek. Same wyroby cukiernicze. Byliśmy z Jurkiem wiernymi ich konsumentami, popieraliśmy firmę, z zapałem wyciągając pieniążki od kochanych rodziców. Bazar w sąsiedztwie tego kiosku to krynickie Sukiennice. Było w nim 10-12 stoisk załadowanych towarem. Mogliśmy chodzić godzinami i oglądać. Znajdowało się tam trochę niegustownej ,,tandetki”, ale były i rzeczy ładne i pełne smaku. Najgorsze wrażenie sprawiały wszelkie pamiątki, rzadko kiedy trafiało się na pomysłowe i wykonane artystycznie. W domu Pod Szwajcarem, czyli ,,naszym”, mieścił się sklep galanteryjny znanego i szanowanego pana Rappaporta. Cała rodzina każdego roku przyjeżdżała do Krynicy, wszyscy byli czynni w sklepie: żona, dwie córki i syn. Ruch był duży. Znam takich, co do dzisiaj pamiętają ich gustowny i solidny towar, kulturalne i grzeczne podejścia do klienta. Całą rodzinę dobrze pamiętam, ojca mężczyznę z wydatnym nosem, chodzącego zawsze w meloniku na głowie, matkę dosyć tęgą, przystojną, córki, Irenę i Wandę wysokie, szykowne, oraz również wysokiego przystojnego syna Zygmunta. Panna Irena wyszła za mąż za prof. UJ Leona Marchlewskiego, który dużo pracy ofiarował Krynicy, przeprowadzając analizy wód mineralnych. Owdowiała – mieszka stale w Krakowie. Nikt już z rodziny poza nią nie żyje (…)

Tamten Kraków…Tamta Krynica. Eleonora z Cerchów Gajzlerowa. Wydanie trzecie, Wydawnictwo SPES Kraków,  2007 r,  Przedmowa, str. 124 – 125.







Dziękujemy za przesłanie błędu