"Gdzieś tam piszą o mnie prace magisterskie?"
4 sierpnia 1966
Tyle mam listów do napisania, tymczasem piszę te listy do samego siebie. Ale inni korespondenci, przynajmniej ci, którym dzisiaj powinienem odpisać, są widocznie mniej interesujący.
Czasami, i dzisiaj znowu, wydaje mi się komiczne, że gdzieś tam uważają mnie za pisarza, za kogoś, kto ma mądre i artystyczne rzeczy podawać. Mam wrażenie, że to jakiś figiel, zbiorowy żart. Cokolwiek napisałem, wszystko było przecież takie oczywiste, takie płytkie dla mnie, za każdym nowym utworkiem przychodzi zdumienie. Więc oni to biorą poważnie? Gdzieś tam piszą o mnie prace magisterskie? A może już nawet przejdę do historii literatury polskiej? Zdumiewające. Więc to jest takie proste, więc to tylko tyle? I kto wie, czy nie tak samo jest ze wszystkimi innymi mitami, ze śmiercią włącznie. Bo przecież śmierć jest także, i jak jeszcze, zmitologizowana. Kto wie, czy wszystko nie jest po prostu łatwe, łatwe, łatwe. I nie chodzi o to, żeby było trudne, to, że jest łatwe nie ma nic do wartości. W tych świętych momentach, kiedy mam poczucie łatwości wszystkiego, poza twardą i niezłomną zasłoną ludzkich mitologii, od maleńkich do największych, czuję się najlepiej i wcale niezagubiony, nie udaremniony. Tylko to tak trudno pamiętać. (…)
9 listopada 1966
Jako dziecko nie miałem instynktu walki (ja pierwszy, ja wygrałem). Jako dorosły nie mam potrzeby posiadania racji i brania góry. Więc także i dlatego nie jestem zręczny w dyskusjach. Bardziej niż przekonanie, że muszę za wszelką cenę odnieść zwycięstwo, ogarnia mnie – równie może nieuzasadnione, a może jeszcze bardziej mętne – podejrzenie, nadzieja, obawa, że istnieje jakaś racja ponad mną i moim przeciwnikiem, że należy poświęcić część swojej osobistej ambicji, byle tylko ani jemu, ani sobie nie utrudnić dojścia do tej prawdy większe jod nas dwóch. Tymczasem mało który przeciwnik doznaje podobnych obaw czy nadziei. Po prostu rąbie jak może, bo dyskusje dorosłych na ogół nie różnią się ani celem, ani metodami od „ja pierwszy”, „ja wygrałem” dzieci na podwórku. (…)
Sławomir Mrożek, Dziennik, tom 1: 1962-1969, Wydawnictwo Literackie