Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 18 kwietnia. Imieniny: Apoloniusza, Bogusławy, Goœcisławy
24/05/2022 - 16:00

Napój jest słodki, kwaśny, pikantny i kwietny zarazem

Poruszająca opowieść o tym, jak wziąć los w swoje ręce, zmierzyć się z sekretami przeszłości i… odpowiednio doprawić krem cytrynowy.

Anna
Wyśmienita lemoniada (z lawendą)

(...) Kuchnia jest wysoka i przestronna, ze cztery razy większa od całej naszej chaty. Spod stropu zwieszają się miedziane rondle, a wzdłuż ścian stoją miedziane formy wszelkich rozmiarów. Sam środek kuchni zajmuje wielki stół zarzucony mnóstwem dziwnych przyrządów. Domyślam się, że to szczypczyki do  cukru, szpikulce do  ciasta, radełka do  wycinania herbatników i  maselniczki, bo  właśnie tak opisywał mi  je Jack. Są przepiękne, takie foremne i połyskliwe, że nie mogę oderwać od nich oczu.

– Tutaj będziemy spędzały całe dnie – mówi pani. Jej słowa tak mnie zaskakują, że wybałuszam na nią oczy całkiem oniemiała. Jak to „my”? Rozglądam się po kuchni za kucharką, ale widocznie wyszła do ogrodu albo na targ.

– Opowiedz mi, Anno, gdzie dotąd pracowałaś. – Pani przemawia tak łagodnie i uprzejmie, że zaczynam się uspokajać. Aż tu nagle następny szok! – Wybacz, nie zaproponowałam ci niczego do picia. Co za nieuprzejmość! Masz ochotę na szklankę świeżej lemoniady?

Kręcę odmownie głową, gdyż nie wypada, żeby taka dama podawała mi napoje. Lepiej zaczekam, aż wróci kucharka.

Pani jednak nalega:

– Sama ją zrobiłam dziś rano. W ramach eksperymentu dodałam do niej trochę lawendy.

Nie chcąc, żeby uznała mnie za niegrzeczną, kiwam w końcu głową i szepczę:

– Tak, proszę, proszę pani.

Tak jak mnie nauczyła pani Thorpe.

Pani napełnia wysoką szklankę. I najwyraźniej czeka, żebym zaczęła pić. Pani Thorpe nic nie wspomniała o piciu w obecności pani, toteż nie bardzo wiem, co powinnam zrobić.

– Pij! – nakazuje panna Acton.

Biorę do ust pierwszy łyk i mam uczucie, że nigdy w życiu niczego lepszego nie piłam. Napój jest słodki, kwaśny, pikantny i kwietny zarazem.

– No i jak? – pyta pani. Gapię się na nią, niepomna przestrogi pani Thorpe, żeby nigdy się nie gapić. – No, mówże coś! – ponagla mnie, ale chyba nie jest zła, bo lekko się uśmiecha.

Nie powiem przecież, że jej pytanie mnie przeraża, bo pani Thorpe mówiła, że nie wolno mi mieć własnego zdania. Nie powiem też, że smak tej lemoniady przypomina mi, jak mama skubała kwiatki lawendy, żeby je wymieszać z liśćmi werbeny i skórką cytrynową… Łzy kręcą mi się w oczach i opieram się o kant stołu, żeby nie upaść.

– Źle się czujesz? – Panna Acton podchodzi bliżej i pomaga mi siąść w niskim fotelu. Palę się ze wstydu.

– Napij się jeszcze lemoniady – mówi pani, napełniając ponownie szklankę. Staje z tą szklanką tuż przy mnie i podtrzymuje ją tuż przy moich ustach, tak że widzę tylko jasny, mętny płyn i wdycham woń cytryny zmieszanej z lawendą.

– Na pewno upał dał ci się we znaki w tej wełnianej sukni.

Pani odstawia szklankę na podłogę i wychodzi z kuchni. Jestem pewna, że wyszła po to, żeby napisać list ze skargą do pani Thorpe, że pokazałam się od najgorszej strony jako osoba humorzasta i pozbawiona dobrych manier. Nic, tylko moja „zła krew” dała o sobie znać.


Sekret panny Elizy, Annabel Abbs, wydawnictwo MANDO, 2022







Dziękujemy za przesłanie błędu