Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
23/07/2020 - 15:20

Pandemia samotności

W najnowszej książce Janusza Leona Wiśniewskiego znalazły się nie tylko chwytające za serce opowiadania, ale również rozważania, w których autor precyzyjnie i frapująco pisze na przykład o dziedziczności inteligencji, narcyzmie, biochemii miłości, historii botoksu, medytacji czy pandemii samotności.

Wirus SIV

Niezależna brytyjska Fundacja Zdrowia Psychicznego (The Mental Health Foundation) po raz kolejny zmierzyła samotność obywateli Zjednoczonego Królestwa. Stosując opracowaną w 1978 roku przez Daniela Russela, psychologa z kalifornijskiego uniwersytetu UCLA, tzw. skalę samotności, stwierdzono, że w 2016 roku 48 procent kobiet i mężczyzn w wieku 18–24 (sic!) lat czuło się samotnych. Dla przedziału wiekowego 25–34 odsetek samotnych wynosił 39 procent. Najmniej („tylko” 25 procent) samotnych, co również mnie wydaje się paradoksalne, było w grupie wiekowej 65+. Podobne badania instytucja przeprowadziła w 2006 roku, na tak samo licznej próbie i stosując tę samą skalę Russela. W porównaniu z poprzednimi sprzed dziesięciu lat średnio (z wyłączeniem seniorów 65+) odsetek ludzi deklarujących, że czują się w wysokim stopniu samotni (ponad 30 punktów na skali Russela), wzrósł o 18,2 procent. Co roku więc ponad 1,8 procent Brytyjczyków dołącza do grupy „chorych na samotność”.

Samotność nie ma nic wspólnego z geografią. Jestem pewien, że podobnie samotni są i Niemcy, i Francuzi, i Amerykanie, i także my, Polacy. Samotność to nie „stan umysłu”. Samotność to także nie jakaś przemijająca dolegliwość hipochondryków. Samotność to wirus poważnej choroby. Tak z przekonaniem twierdzi profesor John T. Cacioppo z uniwersytetu w Chicago, zajmujący się zjawiskiem samotności od ponad dwudziestu pięciu lat. Z jego szczegółowych badań i studiów wynika, że osoby odczuwające długotrwałą „socjalną izolację” (tak Cacioppo określa naukowo samotność) są zdecydowanie bardziej podatne na absolutnie każdą z chronicznych chorób. Rozprzestrzeniający się w świecie wirus SIV („social isolation virus”), czyli wirus samotności szkodzi im podobnie jak wypalenie około piętnastu papierosów dziennie, nadużywanie alkoholu, porównywalne z alkoholizmem, oraz otyłość. (…). Szacuje się, że samotność zwiększa współczynnik przedwczesnej umieralności o 26 procent i jest tym samym porównywalna z ryzykiem wynikającym z zachorowania na raka prostaty u mężczyzn lub raka piersi u kobiet.

(…)

Pandemia samotności i związanych z nią ciągle rosnących wydatków w przestrzeni ochrony zdrowia i ubezpieczeń społecznych stała się w niektórych krajach sygnałem alarmowym. W Paryżu i w jedenastu innych dużych miastach Francji 23 stycznia 2018 roku obchodzono nowo ustanowiony Dzień Samotności, z kolei kilka dni wcześniej Theresa May, premier Wielkiej Brytanii, powołała pierwszego w świecie ministra samotności. Stanowisko, którego już sama nazwa wydaje się wielu sceptykom zabawna albo irytująca. Zupełnie innego zdania jest powołana na to stanowisko czterdziestotrzyletnia Tracey Crouch, która ze swoim zespołem — dysponując niemałym budżetem — opracowuje strategię, jak przeciwstawić się postępującemu osamotnieniu Brytyjczyków, twierdząc przy tym, że jej ministerstwo przedłuży im życie.

Minister Crouch ma rację. Badania z Japonii dowodzą, że w regionach, gdzie żyje najwięcej stulatków, samotność jako taka nie istnieje. Do najpóźniejszej starości ludzie są socjalnie zintegrowani. Na Okinawie, na przykład, obowiązuje do dzisiaj bardzo stara, piękna tradycja, która „zmusza” kobiety w podeszłym wieku do spotkania się każdego dnia z pięcioma przyjaciółkami. Spotykają się naprawdę, a nie na Facebooku albo Instagramie. Fundacja Zdrowia Psychicznego z Anglii posiada także inne statystyki. Według nich w tym naszym rzekomo „rozkochanym” maju ludzie czują się samotni najbardziej. Bardziej niż w listopadzie…

Janusz L. Wiśniewski, "Nazwijmy to miłość", Wydawnictwo Literackie 2020







Dziękujemy za przesłanie błędu